Obywatele świata, bogacze, którzy zarobione w ringu setki milionów euro przez resztę życia mogliby wydawać w miejscach najbardziej egzotycznych. Od początku wojny są w Kijowie, w stolicy walczącej z rosyjskim najeźdźcą. Witalij i Władimir Kliczkowie, jeszcze niedawno mistrzowie boksu, znaleźli się na kremlowskiej liście 24 Ukraińców do wyeliminowania. W niedzielę Władimir odebrał w imieniu Witalija tytuł Honorowego Obywatela Warszawy.
Witalij jest wzburzony. Nie gryzie się w język, nie w tej sprawie. - Oni strzelają do dzieci. Do kobiet. Do cywilów. W imię czego? Z jakiego powodu? - mówi australijskiemu dziennikarzowi, oprowadzając go po Kijowie. Na sobie ma mundur i kuloodporną kamizelkę.
- Putin twierdzi, że atakowane są tylko cele militarne - przerywa mu dziennikarz.
Witalij aż przystaje. Chwila ciszy. - Gówno prawda! Przepraszam. Gdzie tu jest cel militarny? Czy ten budynek to cel militarny? - wskazuje na ruiny mieszkalnego bloku, obok którego akurat przechodzą.
I on, i jego młodszy o pięć lat brat Władimir nie wyobrażają sobie, by w tych mrocznych, koszmarnych okolicznościach mogło ich tu zabraknąć.
"Związek Radziecki jest dobry, Ameryka zła"
Chłopcy stają przed ojcem na baczność. Wysocy, szczupli, chudzi właściwie. Ich idolami są Bruce Lee i Arnold Schwarzenegger. Jak co dzień muszą zdać raport z postępów w nauce, w krótkich, żołnierskich słowach. Nie lubią tego, zresztą kto by lubił. Ten dryl docenią dopiero po latach.
Tata, Władimir Rodionowicz, jest wojskowym, generałem w siłach powietrznych Związku Radzieckiego. Poważna sprawa. Rodzina żyje na walizkach, ciągle się przeprowadza, rzucana po ogromnym kraju kolejnymi rozkazami dowództwa. Witalij rodzi się w roku 1971 w Biełowodskoje, wsi położonej w północnym Kirgistanie. O pięć lat młodszy Władimir w Semipałatyńsku, mieście w północno-wschodnim Kazachstanie. Ta tułaczka - jak się okaże - bardzo im się przysłuży. Będą otwarci na innych ludzi, na inne kultury. Tolerancyjni. Ciekawi świata.
Dorastają w ponurych czasach. W szkole przechodzą pranie mózgu. Związek Radziecki jest dobry, Ameryka zła. Wierzą w to, każdy wierzy. Mieszkają niecałe 100 kilometrów od Czarnobyla, kiedy dochodzi tam do katastrofy reaktora atomowego. Kliczko senior jako pilot uczestniczy w likwidacji skutków awarii, zostaje napromieniowany, nikt nie ma pojęcia o skali tragedii i jej następstwach, władza o tym nie informuje. Władimir bawi się papierowymi statkami w basenach, do których spływa brudna woda po umyciu biorących udział w akcji helikopterów i samochodów.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam