Premium

"Jedni się pakują, inni płaczą, a jeszcze inni myślą, jak przeczekać"

Co czuje urzędnik, który zdawał egzamin i przeszedł prawidłowo realizowane procedury sprawdzające jego kwalifikacje do pracy w administracji, gdy widzi innych urzędników, którzy dostali tę pracę tylko z powodów znajomości politycznych? - pyta profesor Jolanta Itrich-Drabarek, politolożka z UW. - Zróbmy wreszcie porządek i rozdzielmy stanowiska administracyjne od stanowisk politycznych. Niech reguły będą wreszcie jasne i transparentne! - apeluje.

- Wyborcy żądają od polityków nowoczesnego państwa, w którym wzrasta jakość usług publicznych. Może czas dokonać standaryzacji tych usług i zawrzeć wreszcie pakt polityków ze społeczeństwem, w którym umówilibyśmy się, że państwo oferuje określoną usługę o odpowiedniej jakości, w jasno określonym czasie, za odpowiednią cenę. Taka umowa pokazywałaby, że państwo służy obywatelom, a nie tylko nielicznym wybrańcom - sugeruje prof. dr hab. Jolanta Itrich-Drabarek, politolożka z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. W swoich badaniach zajmuje się administracją publiczną, służbą cywilną i etyką zawodową służby publicznej. W latach 2012-2016 była członkiem Rady Służby Cywilnej. Jest członkiną Rady Doskonałości Naukowej.

Prof. Itrich-Drabarek zwraca uwagę, że po ośmiu latach rządów PiS wyborcy są już zupełnie inni: - Są bardziej świadomi swoich praw i obowiązków, a politycy powinni to wziąć pod uwagę. Muszą dać odpowiedź na pytanie o to, jakie prawa mają obywatele jako konsumenci usług publicznych.

Marcin Zaborski: Czy urzędnicy lubią "kulawe kaczki"?

Prof. Jolanta Itrich-Drabarek: Może niektórzy... [śmiech] Ale większość raczej nie lubi sytuacji niepewności.

A tak jest wtedy, gdy ministrowie są już w zasadzie spakowani, ale jeszcze pracują.

I taki rząd nazywamy właśnie "kulawą kaczką". Życie w takiej niepewności nie służy ani pracy, ani jej efektywności. Trudno w takiej sytuacji myśleć na przykład o przedłużaniu jakichś ważnych projektów politycznych czy strategicznych, dotyczących jakości usług publicznych. Ale z racji tego, że trochę psujemy tę armię urzędniczą, na pewno znajdą się i tacy, którzy cieszą się ze stanu zawieszenia, jaki przynosi zmiana władzy. Cieszą się pewnie także dlatego, że administracja wcześniej nie funkcjonowała wystarczająco dobrze i liczą, że teraz będzie lepiej.

Ale na razie widzą premiera, który dostaje misję tworzenia rządu, choć wszyscy wiedzą, jak to się skończy, bo PiS nie ma przecież w Sejmie większości. Jak to działa na urzędników?

Gdyby byli osadzeni w takiej kulturze prawnej i tradycji, która dawałaby im możliwość przyglądania się temu bez emocji, pewnie obserwowaliby to z dużo większym dystansem. Przygotowywaliby się spokojnie do zmiany, gdyby mieli pewność, że mają ciągłość pracy i będą mogli realizować rozpoczęte wcześniej projekty. Tymczasem wiedzą, że gdy przychodzi nowy rząd, pojawiają się zupełnie nowe plany, a stare trafiają głęboko do szuflady.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam