- Pistolet Vis to obiekt westchnień i pożądania większości kolekcjonerów - mówi Damian Łęszczak, instruktor strzelecki. Broń z 1936 roku przez lata leżała na strychu starego, poniemieckiego domu w powiecie świebodzińskim (Lubuskie). Natknęła się na niego ekipa remontowa.
Pistolet zardzewiały, ale niewybrakowany, robi wrażenie. Natknęła się na niego ekipa remontowa, która odnawia poddasze w jednym ze poniemieckich domów. Był ukryty w glinie, pomiędzy deskami starego stropu. O znalezisku powiadomiono policję.
- Widać, że broń trochę przeszła. Osoba, która ją ukryła, nie zadbała o to, żeby zabezpieczyć ją przed wilgocią - komentuje Damian Łęszczak, instruktor strzelecki i kolekcjoner broni. - Nie ma okładek, na których z pewnością była nazwa i oznaczenie fabryki. Trudno powiedzieć, jakie losy przechodził pistolet - mówi.
W tamtych czasach - jeden z najlepszych
Od razu rozpoznaje jednak model - to Vis wz. 35, kaliber 9 mm. Po dokładniejszej analizie stwierdza, że to wersja "okupacyjna" broni. - W czasach okupacji Niemcy adaptowali na własne potrzeby przemysł zbrojeniowy. To egzemplarz należący właśnie do takiej dostosowanej grupy pistoletów, widać to po oznaczeniu literowym i cyfrowym - tłumaczy kolekcjoner.
Jak mówi, pistoletów Vis powstało około 350 tysięcy, w tym 50 tysięcy w czasie okupacji. Produkowano je w Radomiu. Ich nazwa wzięła się od połączenia nazwisk konstruktorów - Piotra Wilniewczyca i Jana Skrzypińskiego. Broń była na wyposażeniu oficerów i podoficerów Wojska Polskiego, czasem też zwykłych żołnierzy. - Był noszony na prawej stronie, na specjalnym pasie. Na owe czasy stanowił nowoczesną broń. Był to jeden z najlepszych pistoletów. To opinia powtarzana przez większość kolekcjonerów - zapewnia Łęszczak.
Cenny, ale może być niebezpieczny
Dziś podobne pistolety z tamtych czasów (oczywiście te sprawne i zadbane) mogą kosztować nawet ponad 20 tysięcy złotych. - Taki Vis to obiekt westchnień i pożądania większości kolekcjonerów. To tak naprawdę już broń kultowa, owiana mitem polskiego pistoletu i walki o niepodległość - wylicza Damian Łęszczak.
W tym przypadku broń odnaleziono bez magazynka. Policja jednak przypomina, że w przypadku znalezienia broni, amunicji czy niewybuchów należy ich nie ruszać i zgłosić znalezisko policji. - Nawet stara broń może działać. A zatrzymanie znaleziska nie tylko mogłoby pociągnąć za sobą w przyszłości konsekwencje prawne, ale również mogłoby być niebezpieczne. Zgłaszający wykazał się właściwym zachowaniem - mówi Marcin Ruciński z policji w Świebodzinie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KPP Świebodzin