Ostatnie zachowania Elona Muska wzbudziły falę irytacji pracowników Twittera. We wtorek 15 listopada - wkrótce po tym, jak zwolnił dużą część zespołu - miliarder opublikował zdjęcie, na którym zapozował z dwójką pranksterów podszywających się pod zwolnionych. "Czy tylko ja uważam to (zdjęcie - red.) za odrażające i niesmaczne?" - to tylko jeden z komentarzy pełnych oburzenia.
Elon Musk sfinalizował przejęcie Twittera w październiku tego roku. Zaledwie tydzień po zakupie korporacji, miliarder zdecydował się na zwolnienie znacznej części pracowników. Pracę miało stracić wówczas około siedmiu tysięcy ludzi. W dniu, w którym informacje o planowanej redukcji obiegły zagraniczne media, pod siedzibą firmy w San Francisco sfotografowano dwójkę mężczyzn niosących kartony wypełnione artykułami biurowymi. Mężczyźni udzielili wówczas kilku wywiadów, w których przedstawili się jako Rahul Ligma i Daniel Johnson. Z ich opowieści wynikało, że właśnie odebrali oni wypowiedzenia. Jak się później okazało, nigdy nie pracowali dla Twittera, a wypowiedzi, których udzielili mediom, miały być żartem.
"Najlepszy żart, jaki widział" Elon Musk
Gdy w mediach sprostowano informację na temat ich rzekomego zwolnienia, Elon Musk zamieścił na Twitterze wpis w, w którym stwierdził, że to, co zrobili dwaj pranksterzy, było "najlepszym żartem, jaki widział". Kilka tygodni później - we wtorek 15 listopada - zamieścił na swoim profilu zdjęcie, na którym pozuje z dwójką mężczyzn. Opatrzył je także krótkim komentarzem. "Witamy z powrotem, Ligma i Johnson" - napisał. Post ten wzbudził oburzenie sporej grupy internautów.
Oburzenie zachowaniem Elona Muska
"Naprawdę nie masz nic innego do roboty?" - napisał jeden z oburzonych komentatorów posta. "Czy tylko ja uważam to (zdjęcie - red.) za odrażające i niesmaczne? Biorąc pod uwagę, że w ostatnich tygodniach zwolniłeś ponad siedem tysięcy ludzi, wygląda to, jakbyś wyśmiewał osoby, które zwolniłeś" - dodał inny użytkownik.
Wtorkowy wpis Elona Muska miał najpewniej stanowić odpowiedź na krążące w mediach doniesienia na temat ponownego zatrudniania zwolnionych wcześniej pracowników. W jednym z komentarzy właściciel Twittera dodał, że jego zdaniem należy przyznawać się do swoich błędów, a "zwolnienie ich było jedną z moich największych pomyłek". Żart ten nie spodobał się jednak ani byłym pracownikom serwisu, ani postronnym obserwatorom, którzy uznali go za obraźliwy.
Kontrowersje wokół Twittera
Sposób, w jaki Elon Musk zarządza Twitterem, wzbudza wiele kontrowersji. Od przejęcia przez niego platformy minęło zaledwie kilka tygodni. W tym czasie zdążył zwolnić już kilka tysięcy osób. Miał też skontaktować się z częścią z nich w celu ich ponownego zatrudnienia. Zanim Twitter został zakupiony przez miliardera, jego pracownicy mogli swobodnie korzystać z pracy zdalnej. Nowy szef przejawia w tej kwestii odmienne podejście. "Jeśli możesz fizycznie dotrzeć do biura i się nie zjawiasz, przyjmuję to jako rezygnację" - miał przekazać pracownikom Musk. Szerokim echem odbiła się także jego decyzja o wprowadzeniu płatnego systemu weryfikacji, z którego serwis wycofał się po zaledwie kilku dniach od jego wprowadzenia.
W listopadzie Musk opowiadał się za wyraźnym oznaczaniem kont prowadzonych w celach humorystycznych, co miało służyć ograniczeniu dezinformacji w serwisie. Jak jednak widać, sam się do tego nie stosuje. Wnosząc po komentarzach, zamieszczonych pod opublikowanym przez niego we wtorek zdjęciem, wprowadził on część użytkowników w błąd. Niektórzy z nich uwierzyli, że naprawdę przywrócił on zatrudnienie dwójce byłych pracowników. Jak dotąd miliarder nie sprostował ich komentarzy.
Źródło: Independent, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Nick_ Raille_07 / Shutterstock