Wszyscy sprzedadzą swoje zboże po naprawdę bardzo przyzwoitych cenach, nawet jeżeli uwzględnić inflację - przekonywał w lipcu 2022 roku Jarosław Kaczyński, prezes PiS. Henryk Kowalczyk, ówczesny minister rolnictwa, w styczniu 2023 roku stwierdził, że problem jest "trochę wyolbrzymiany". Oto, co politycy partii rządzącej mówili o zbożu z Ukrainy w ostatnich miesiącach.
Jakub Olipra, starszy ekonomista Credit Agricole przekazał TVN24 Biznes, że z Ukrainy w zeszłym roku sprowadziliśmy 2,4 mln ton zboża. - Nasz eksport się znacząco nie zmienił, mimo bardzo dobrych krajowych zbiorów. Oznacza to, że znaczna część tego zboża, która zaimportowaliśmy z Ukrainy została w Polsce - wyjaśnił.
Zwracają na to uwagę także analitycy mBanku. "Zboże wjechało, ale trudno tu mówić o tym, że podążało tylko tranzytem. Raczej było na bieżąco przetwarzane i składowane. Obecnie trwają prace, aby to zalegające w elewatorach opuściło kraj" - napisali w czwartkowym komentarzu
Do tego trzeba dodać, na co zwraca uwagę w rozmowie z TVN24 Biznes Krzysztof Gwiazda, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego, że "w zeszłym roku mieliśmy w Polsce rekordowe ilościowo zbiory". - Nigdy w historii Polski nie zebraliśmy tyle pszenicy. Według GUS było to 13,4 miliona ton, a zbiór kukurydzy GUS obliczył na 8,3 miliona ton. Także rekord - powiedział.
Co to oznacza w praktyce? Bardzo duże ilości zboża z polskich zbiorów na rynku - dodatkowo zasilonego zbożem ukraińskim, które miało być eksportowane m.in. do krajów Afryki, gdzie jest najbardziej potrzebne. Jednocześnie ceny pszenicy na światowych rynkach, w ślad za dużymi zbiorami, mocno spadły, co dodatkowo pogłębiło problemy polskich rolników.
Co mówią protestujący?
Protestujący od wielu tygodni rolnicy mówią, że nie przekonuje ich Jarosław Kaczyński, prezes PiS, który poinformował o planowanych dopłatach do zboża, a także do nawozów, albo premier Mateusz Morawiecki, który zapowiedział "tarczę rolną, tarczę dla polskiego rolnictwa".
- To będzie fikcja. My nie chcemy dopłat. Tu trzeba ustabilizować rynek. My chcemy zarabiać sami na siebie. Te dopłaty to też założenie nam kagańca i trzymanie nas na smyczy. Na szczęście nie wszyscy w to uwierzą. Wystarczyło wcześniej kontrolować pewne działania, a tego pożaru by nie było - przyznał jeden z protestujących.
Jak politycy reagowali na kwestię zboża z Ukrainy? Prześledziliśmy chronologię wydarzeń.
Czytaj też: Zboże z Ukrainy w Polsce. Co trzeba wiedzieć
Co mówili politycy?
Czerwiec 2022
3 czerwca 2022 roku w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej opublikowane zostało rozporządzenie dotyczące liberalizacji handlu z Ukrainą. Oznaczało to całkowite zniesienie ceł na towary eksportowane z Ukrainy na rynek Unii Europejskiej.
Donald Tusk w czerwcu 2022 roku podczas briefingu na Dolnym Śląsku mówił, że "jest wojna, jest blokada portów, coraz więcej transportów (z produktami rolnymi) idzie z Ukrainy przez Polskę do innych krajów, ale z punktu widzenia polskich rolników oznacza to, że część tych zbóż będzie sprzedawana tutaj w Polsce po wyraźnie niższych cenach".
- To także powoduje, że opłacalność produkcji polskiego rolnika może okazać się bardzo kłopotliwa - podkreślał.
Zaznaczył, że "chcemy wszyscy pomagać Ukrainie, to jest bezdyskusyjna sprawa, ale trzeba to też tak zorganizować, aby pomoc dla Ukrainy nie oznaczała jakichś bardzo dotkliwych strat dla polskich rolników". - Władze muszą wziąć pod uwagę ten niespodziewany problem, bo chcemy pomagać, ale musimy także zadbać o swoich ludzi - dodał lider PO.
Lipiec 2022
Na początku lipca wicepremier i minister rolnictwa w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdził, że "rzeczywiście jest tak, że Polska jest pierwszym krajem, który przyjmuje ukraińskie zboże, niestety ciągle w niedużych ilościach". - Stopniowo to zostaje wysyłane. Być może będą jakieś zakłócenia na rynku, ale naprawdę krótkoterminowe - zapewniał.
Kilka dni później do sprawy odniósł się premier Mateusz Morawiecki. Stwierdził, że są problemy z ze zbożem, które tranzytem miało przejeżdżać przez Polskę. Rolnicy już wówczas zwracali uwagę, że wypełnia ono polskie magazyny, co może spowodować, że nie będzie w silosach miejsca na polskie zboże z tegorocznych żniw.
- Jeżeli są takie przypadki, poleciłem wicepremierowi, ministrowi rolnictwa i rozwoju wsi Henrykowi Kowalczykowi sprawdzenie dokładne, gdzie to występuje i zablokowanie tego procesu. Żeby zboże, które wjeżdża do Polski z Ukrainy było sprzedawane w Afryce i na Bliskim Wschodzie, tam zabezpieczało potrzeby żywnościowe. My mamy w Polsce polską żywność, polskie zboże i będziemy zabezpieczać polską wieś i polskiego rolnika - powiedział Morawiecki na pikniku w Myśliwcu.
W tym samym miesiącu Jarosław Kaczyński przekonywał, że "wszyscy sprzedadzą swoje zboże po naprawdę bardzo przyzwoitych cenach, nawet jeżeli uwzględnić inflację".
- Rzeczywiście Ukraińcy szukają w tej chwili miejsc zbytu, czy dróg zbytu swojego zboża. Są wielkim eksporterem zboża, to w niektórych latach dochodziło nawet bodajże do 80 milionów ton, a więc wielka część światowego eksportu. Dostarczenie tego zboża jest w ich interesie, jest w naszym interesie, bo wspieramy Ukrainę, ale jest także w naszym interesie, bo jeżeli zboża nie będzie, to będzie głód szczególnie w Afryce Północnej, na Bliskim Wschodzie i ruszy nowa, ogromna fala uchodźców na Europę. I znów będą od nas żądać, żebyśmy ich przyjmowali - mówił prezes PiS, dodając, że "wzięliśmy już miliony Ukraińców".
Dodał: "Mówi się, że spadek cen zboża w niektórych miejscach jest wynikiem właśnie tego, że silosy są pełne". - W silosach jest rzeczywiście dużo, ale kukurydzy, a nie zboża. Kukurydza to też zboże, ale w każdym razie nie pszenicy (...), i ta kukurydza będzie wykorzystana. Jak, to nie będę w tej chwili mówił, ale na pewno nie będzie to przeciwko interesom polskich rolników, to bądźcie tego państwo pewni - nikt nie straci, wszyscy sprzedadzą swoje zboże po naprawdę bardzo przyzwoitych cenach, nawet jeżeli uwzględnić inflację - zapowiadał Jarosław Kaczyński.
Wrzesień 2022
Przynajmniej od września 2022 roku do Polski trafiało tak zwane zboże techniczne z Ukrainy. Dziennik "Rzeczpospolita" podał, że było ono sprzedawane jako polskie spożywcze największym producentom mąki w kraju. Jednocześnie Prokuratura Okręgowa w Zamościu wszczęła śledztwo w sprawie oszustwa wielkich rozmiarów.
"Rz" zwróciła uwagę, że to niejedyne takie śledztwo. "Po tym, gdy proceder zaczęli ujawniać rolnicy, państwowe inspekcje sanitarna, handlowa, weterynaryjna i jakości handlowej na wniosek wojewody lubelskiego zaczęły kontrolować importerów zbóż z Ukrainy. Wykryto, że jeden z nich 66 ton zboża technicznego sprzedał krajowym producentom pasz" - napisała gazeta.
Czym jest zboże techniczne? Krzysztof Gwiazda, prezes Zarządu Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego, w rozmowie z branżowym Portalem Spożywczym zwrócił uwagę, że do niedawna pojęcie "zboże techniczne" nie istniało w słowniku branżowym.
- Podejrzewam, że zostało ono wymyślone przez kilka firm spośród sprowadzających zboże z Ukrainy, prawdopodobnie by mogły one uniknąć kontroli i czekania na granicy polsko-ukraińskiej. Przejeżdżając przez granicę, formalnie miało być to zboże "techniczne", czyli jak rozumiem, nieprzeznaczone do celów spożywczych czy paszowych. Zboże konsumpcyjne podlega kontroli sanitarnej, a paszowe weterynaryjnej, zadeklarowanie przeznaczenia technicznego skutkowało zapewne brakiem takich kontroli - ocenił Gwiazda.
- To nie jest tak, że celnik sam sobie to wymyślił, musiał jednak dostać pewne wskazówki, w jaki sposób postępować z danym towarem - mówiła we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 dr hab. Monika Stanny, profesor w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk. Podkreślała, że trzeba to "wyjaśnić i drążyć". - Nie ma takiej kategorii zboża. To jest, jak rozumiem, zboże, które się do niczego nie nadaje - wskazał w TVN24 Radosław Iwański, redaktor naczelny magazynu "Farmer".
Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa i rozwoju wsi w rządzie PiS, odnosząc się do sytuacji na rynku zboża, stwierdził później, że "podjęto decyzję o dopuszczeniu importu tak zwanego zboża technicznego, o którym ja przez 60 parę lat życia w ogóle nie słyszałem".
Listopad 2022
O niekontrolowanym napływie zboża bez właściwych dokumentów i badań piszą media branżowe i mówią o tym rolnicy. Politycy uspokajają.
"W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi na bieżąco monitorowany jest import zbóż i innych produktów rolno-spożywczych do Polski" - zapewniała wiceminister rolnictwa Anna Gembicka w odpowiedzi na stanowisko zarządu Lubelskiej Izby Rolniczej.
Grudzień 2022
Jednak kryzys się nasila. Rolnicy, zwłaszcza na wschodzie Polski, protestują. Na stronie internetowej Tygodnika Rolniczego można przeczytać, że "17 grudnia 2022 roku ok. godz. 15.00 rolnicy z AgroUnii pod jednym z punktów skupu zboża w okolicach Hrubieszowa (woj. lubelskie) zatrzymali samochód ciężarowy, który przewoził zboże z Ukrainy w big bagach. Jak wskazują rolnicy, pszenica z tego samochodu miała być rozładowana i trafić do kosza przyjęciowego i następnie – prawdopodobnie to samo zboże – miało być ładowane na inny samochód, ale tym razem już z polskimi numerami rejestracyjnymi".
"Kontrole zboża przekraczającego polską granicę państwową prowadzone są na bieżąco przez wyznaczone do tego służby (...), natomiast ich intensyfikacja rozpoczęła się w miniony poniedziałek" - informowała na początku grudnia redakcję Farmera Agnieszka Strzępka, rzeczniczka prasowa wojewody lubelskiego.
Także Henryk Kowalczyk zapewniał w grudniu, że importowane z Ukrainy do Polski zboże jest dokładnie sprawdzane. Przyznał, że od kilku tygodni z Ukrainy do Polski trafia coraz więcej tzw. zboża technicznego. Ocenił, że niepokój rolników jest uzasadniony, ale z danych statystycznych wynika, że do końca września bieżącego roku więcej zbóż Polska wyeksportowała niż przyjęła z Ukrainy, ale - jak podkreślił - oczywiście "nie musi to być to samo zboże".
Styczeń 2023
W styczniu Henryk Kowalczyk stwierdził, że "my trochę wyolbrzymiamy znaczenie zboża eksportowanego z Ukrainy". Ono rzeczywiście rodzi problemy przy granicy z Ukrainą, ale na zachodzie Polski to już światowe rynki wpływają na sytuację na rynku - ocenił.
Minister przekazał, że "nawet gdybyśmy całkowicie zamknęli granicę z Ukrainą, to ten problem nie zostanie rozwiązany, jeśli nie wzrośnie cena na rynkach światowych". - Niskie ceny zbóż wpływają na spowolnienie dynamiki eksportu zboża z uwag na brak opłacalności - stwierdził.
Dodał: "Wielu skupujących kupiło zboże w czasie żniw na przykład pszenicę w cenie około 1400 -1500 zł za tonę. Teraz na giełdach światowych ta cena wynosi 1300 zł za tonę. Do tego koszty eksportu do portu powodują, że te firmy już musiały podnieść stratę w momencie sprzedaży". - Dziś problemem jest wyhamowanie eksportu, a nie ukraińskie zboże - ocenił.
20 stycznia resort rolnictwa przekonywał, że nie ma napływu zboża bez wymaganych przez polskie prawo badań. "W imporcie zboża z Ukrainy nie ma już tak zwanego zboża technicznego, a każde zboże wwożone do Polski podlega na granicy kontroli prowadzonej przez odpowiednie służby" - napisano.
Luty 2023
Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa ocenił, że "Rynek polski był w miarę stabilny, jeśli chodzi o zboże".
- Natomiast napłynęła bardzo duża jego ilość z Ukrainy, zbagatelizowana przez Ministerstwo Rolnictwa. Głosy rolników z całej Polski, nie tylko z pogranicza z Ukrainą, mówią o tym, że magazyny są zasypane zbożem z Ukrainy - powiedział.
Marzec 2023
W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi trwają obrady okrągłego stołu rolniczego z udziałem wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Henryka Kowalczyka, który stwierdził: - Ja apelowałem w żniwa, żeby nie pozbywać się w sposób paniczny zboża i rzeczywiście najgorszym wyjściem byłoby wtedy paniczne sprzedawanie tego zboża, ale niektórzy zrozumieli, że w październiku, listopadzie ten apel też obowiązuje, tak więc trochę się nie zrozumieliśmy. Jeżeli ktoś źle zrozumiał, to za to bardzo przepraszam. Nie taka była intencja – zaznaczył.
Fala protestów rolników rozlewa się po Polsce. Rolnicy domagają się reakcji rządu. Głównym postulatem jest wprowadzenie dla nich "tarczy kryzysowej" z powodu działań wojennych na Ukrainie. Ich zdaniem plony z Ukrainy zasypały polski rynek i przez to mają problem ze zbyciem swoich produktów.
Janusz Piechociński były wicepremier i minister gospodarki, ocenił w programie "Fakty po Faktach", że "jesteśmy w olbrzymim dołku i dramacie". Zauważył, że "jest zaledwie trzy i pół miesiąca do żniw". Zdaniem Piechocińskiego "nie ma reakcji rządu na sygnały środowiska, związków zawodowych, organizacji".
W marcu też pojawia się - po spotkaniu z Mykołą Solskim, ministrem rolnictwa Ukrainy - pomysł plombowania wagonów z ukraińskim zbożem, aby była pewność, że trafi za granicę. Zapowiadał to także premier Mateusz Morawiecki.
O to, czy ukraińskie zboże było faktycznie plombowane, został zapytany w rozmowie z dziennikiem "Rzeczpospolita" Arkadiusz Barylski, dyrektor zarządzający działającej w branży rolnej BZK Group. - Gdy rozmawiamy z importerami/eksporterami, nikt nie zetknął się z plombowaniem zboża w wagonach - stwierdził w rozmowie opublikowanej 9 kwietnia, czyli ponad miesiąc po marcowych ustaleniach polsko-ukraińskich.
Kwiecień 2023
Henryk Kowalczyk, wicepremier i minister rolnictwa i rozwoju wsi, podał się do dymisji. Zastąpił go Robert Telus. Przed dymisją informował, że "mamy dane statystyczne z Krajowej Administracji Skarbowej. Rzeczywiście w ostatnich dwóch tygodniach ten import diametralnie zmalał - mniej więcej 3, 4 krotnie z powodu systemu kontroli zboża".
W Polsce w kwietniu ma miejsce wizyta prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który przekazał podczas konferencji, że omówił razem z Mateuszem Morawieckim sprawy dotyczące rolników polskich i ukraińskich. Politycy informują, że "znaleźli wyjście". - Uważam, że w najbliższych dniach-tygodniach już będzie ostateczne rozwiązanie wszelkich spraw – stwierdził prezydent Ukrainy.
Jednak w sobotę 15 kwietnia minister rozwoju i technologii Waldemar Buda podpisał rozporządzenie ws. zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych, zakładające, że do 30 czerwca obowiązuje zakaz przywozu z Ukrainy m.in. zboża, cukru, jaj. Tego samego dnia zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw i weszło w życie z dniem ogłoszenia.
Rozporządzenie było oceniane jako wydane z naruszeniem prawa unijnego. - Polityka handlowa należy do wyłącznych kompetencji UE, a zatem działania jednostronne są niedopuszczalne. W tak trudnych czasach kluczowe znaczenie ma koordynacja i uzgodnienie wszystkich decyzji w UE - komentowała rzeczniczka Komisji Europejskiej ds. gospodarczych Arianna Podesta.
Z zakazu, po rozmowach polsko-ukraińskich, od piątku ma być zwolniony tranzyt. Jednocześnie przewóz zbóż, mięsa drobiowego, jaj i produktów pszczelich ma być objęta systemem SENT, którym do tej pory kontrolowano przewóz paliw. Transporty mają mieć elektroniczne plomby z GPS.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock