Podczas wtorkowej konferencji minister rolnictwa Robert Telus ogłosił, że transporty ukraińskiego zboża będą monitorowane, a do tego zabezpieczone elektronicznymi plombami z systemem GPS. Zapowiedź plomb nie jest nowa. O tym samym mówił poprzedni szef resortu rolnictwa Henryk Kowalczyk po spotkaniu z ministrem rolnictwa Ukrainy, które odbyło się półtora miesiąca temu.
We wtorek minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus powiedział, że rozmowy z ukraińską stroną w sprawie zbożowego kryzysu "zakończyły się sukcesem" i przedstawił wypracowane rozwiązania. Towar z Ukrainy ma być monitorowany przez elektroniczny system SENT, a transporty przejeżdżające przez Polskę mają być plombowane elektronicznymi plombami z systemem GPS.
SENT to teleinformatyczny system monitorowania przez Krajową Administrację Skarbową drogowego i kolejowego przewozu tzw. towarów wrażliwych oraz obrotu paliwami opałowymi. Przewoźnik ma obowiązek wyposażenia środka transportu w urządzenie przekazujące dane geolokalizacyjne.
- Służby celno-skarbowe, a także inne służby, będą konwojowały transporty do miejsca, do którego powinny dojechać. Czyli za granicę polską lub do polskich portów - stwierdził. - Ten sam mechanizm (system SENT plus plomby z GPS - red.) stosowano, gdy do Polski jechało paliwo sprowadzane kiedyś przez różne organizacje mafijne - mówił minister rolnictwa.
Plomby minister rolnictwa już obiecywał. Tylko inny
Ministrowi wytknięto, że składa te same obietnice, które padały z ust jego poprzednika ministra Henryka Kowalczyka i to 45 dni wcześniej. Zrobił tak m.in. rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) Miłosz Motyka we wpisie na Twitterze.
"Wprowadzacie plomby? Po 9 miesiącach? Przecież ich 'wprowadzenie' ogłosiliście już 8 marca!" - napisał przedstawiciel PSL.
Co obiecywał minister Kowalczyk?
Na temat zbożowego kryzysu minister Kowalczyk rozmawiał z Mykołem Solskim, ministrem rolnictwa Ukrainy, już ponad miesiąc temu. Po spotkaniu, które odbyło się w Warszawie 3 marca przyjęto dokument pt. "Wspólne oświadczenie ministrów rolnictwa Polski i Ukrainy", w którym zawarto ustalenia, jak ma wyglądać tranzyt zbóż i nasion oleistych przez Polskę od 8 marca 2023 r.
– Uzgodniliśmy dwa sposoby postępowania w przypadku tranzytu zboża z Ukrainy przez terytorium Polski – poinformował ówczesny wicepremier minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk po zakończeniu rozmów.
W oficjalnym komunikacie opublikowanym na rządowej stronie ogłoszono następujące zasady:
- Na środki transportu drogowego będą obligatoryjnie nakładane zamknięcia urzędowe (plomby celne), które będą zdejmowane w miejscu przeznaczenia towaru. - W przypadku transportu kolejowego przewoźnik będzie miał obowiązek nałożenia plomb na każdy wagon. Funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej na polsko-ukraińskich przejściach granicznych będą kontrolować te plomby. - W sytuacji stwierdzenia niezgodności pomiędzy deklarowanym a faktycznym miejscem rozładunku towaru strona ukraińska wykluczy spedytorów, którzy dopuścili się takich nieprawidłowości, z dalszych operacji przewozowych.
Dwa tygodnie później także premier Mateusz Morawiecki zapowiedział też, że transporty zboża z Ukrainy będą plombowane, żeby były wyeksportowane tak, jak to było pierwotnie zakładane, do Egiptu, do Afryki Północnej, na Bliski Wschód.
O to, czy ukraińskie zboże było faktycznie plombowane, został zapytany w rozmowie z dziennikiem "Rzeczpospolita" Arkadiusz Barylski, dyrektor zarządzający działającej w branży rolnej BZK Group. - Gdy rozmawiamy z importerami/eksporterami, nikt nie zetknął się z plombowaniem zboża w wagonach - stwierdził w rozmowie opublikowanej 9 kwietnia, czyli ponad miesiąc po marcowych ustaleniach polsko-ukraińskich.
O wyjaśnienie w tej sprawie, czy plomby zaczęły być stosowane w marcu, a jeśli nie to dlaczego, poprosiliśmy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Do momentu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
Jeszcze w grudniu problemu Kowalczyk nie widział
Minister Kowalczyk problem zboża z Ukrainy bagatelizował jeszcze pod koniec roku. Podczas spotkania "Zgromadzenie polskiej wsi", które odbyło się w Przysusze ówczesny minister zapewniał, że zboże jest kontrolowane i eksportowane dalej.
Czytaj także: Zboże z Ukrainy w Polsce. Co trzeba wiedzieć?
- Przywiezione zboże z Ukrainy nie może zalegać w Polsce i do tej pory to się właściwie udaje - na ponad 2 miliony ton przywiezionego zboża wyjechało z Polski (łącznie - red.) ponad 6 milionów ton. Widać wyraźnie, że zboże które przyjechało z Ukrainy jest wyeksportowane - powiedział 11 grudnia 2022 r. Henryk Kowalczyk.
Jego następca Robert Telus informował w ubiegłym tygodniu, że w Polsce zalega około 4 mln ton zboża od wschodniego sąsiada. Do tego dochodzą nadwyżki polskiego zboża w magazynach, co wpływa na spadek cen na krajowym rynku, niekorzystny z punktu widzenia polskich rolników. Przepełnione silosy budzą też obawy, że nie będzie gdzie złożyć zboża z nadchodzących żniw.
Minister rolnictwa Ukrainy Mykoła Solski mówił w weekend, że co miesiąc polsko-ukraińską granicę przekracza od 500 tys. do 700 tys. ton różnych produktów rolnych, w tym zboża, oleju roślinnego, cukru, jaj, mięsa.
Wirtualna Polska przypomniała w środowej publikacji, że w lipcu 2022 roku premier Mateusz Morawiecki po raz pierwszy zapowiedział zablokowanie importu żywności z Ukrainy. "Miało ono przejeżdżać przez nasz kraj tranzytem, a w rzeczywistości duża część została w Polsce. Kupowały je m.in. polskie firmy produkcyjne, ze względu na korzystną cenę" - czytamy. Z ukraińskich danych - do których dotarli dziennikarze - wynika, że od lipca 2022 roku do marca 2023 roku do Polski trafiły 4 mln ton zboża, paszy i nasion roślin oleistych z Ukrainy.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock