Słyszymy dzisiaj, że mają być przygotowane jakieś działania zaradcze. Jednak jeżeli zostaną one zrealizowane, to rzeczywiście będzie to na ostatnią chwilę - powiedziała w programie "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 Justyna Piszczatowska z portalu green-news.pl, odnosząc się do braków CO2 dla biznesu. Zdaniem ekspertki przez perturbacje na rynku gazu czeka nas "wielkie hamowanie całej gospodarki".
W ubiegłym tygodniu Grupa Azoty poinformowała o zatrzymaniu pracy instalacji do produkcji nawozów azotowych, kaprolaktamu oraz poliamidu 6. Z kolei wchodzące w skład grupy kapitałowej zakłady w Puławach ograniczyły produkcję amoniaku do około 10 proc. mocy wytwórczych i wstrzymały część produkcji w segmentach tworzyw i agro, a Zakłady Azotowe Kędzierzyn ograniczyły do minimum pracę instalacji w jednostce produkującej nawozy. Produkcję nawozów azotowych tymczasowo wstrzymał też Anwil, spółka z grupy kapitałowej PKN Orlen.
Według Justyny Piszczatowskiej, jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, możliwie jest, że czeka nas "fala bankructw w przemyśle". - Gaz jest dzisiaj na rynkach europejskich ponad dziesięciokrotnie droższy niż rok temu. W związku z tym największy producent nawozów, czyli Grupa Azoty, podobnie jak należący do Orlenu Anwil, wstrzymały produkcję nawozów (Anwil wznowił produkcję w poniedziałek - red.). Przy okazji zaczęło brakować innych substancji chemicznych, które są niezbędne dla firm i okazuje się, że problemem jest dwutlenek węgla, czyli CO2 - mówiła.
Braki CO2 i drogi gaz uderzają w biznes
Przypomniała, że "jako pierwszy o problemie poinformował Carlsberg, który jest producentem piwa". - Okazuje się, że za chwilę problemy będą miały również przemysł spożywczy, producenci mięsa i tak dalej. Chodzi tutaj jednak nie tylko o dwutlenek węgla, ale o sam gaz. Słychać już w Europie, że huty stają, że produkcja szkła jest zagrożona. Myślę, że to będzie po prostu wielkie hamowanie całej gospodarki - przewidywała.
- W zachodnich mediach można znaleźć artykuły, że Volkswagen już dzisiaj kontraktuje bardzo duże ilości szkła, żeby mieć po prostu szyby do produkcji samochodów na przyszły rok - zwróciła uwagę.
Justyna Piszczatowska podkreśliła, że kryzys gazowy trwa już od dłuższego czasu. - Tak naprawdę nakręca się on już od roku. Już wiosną słychać było, że rolnicy ograniczają zakup nawozów, dlatego że przy obecnych cenach gazu producenci nawozów azotowych dyktują wyższe ceny. Nie każdego rolnika na ten zakup stać - zaznaczyła.
"Działania na ostatnią chwilę"
Ekspertka mówiła też o reakcji rządu. - Słyszymy dzisiaj, że mają być przygotowane jakieś działania zaradcze. Jednak jeżeli zostaną one zrealizowane, to rzeczywiście będzie to na ostatnią chwilę - powiedziała.
- Tak naprawdę można zrobić niewiele. Gdyby ceny gazu miały zostać przywrócone, trzeba byłoby wpompować ponad sto miliardów złotych, trudno powiedzieć komu te dopłaty trzeba byłoby dać - mówiła.
- Jesteśmy po tarczach antykryzysowych, cały czas trwa drukowanie pieniądza na transfery społeczne. Pytanie, czy Polskę dzisiaj też stać, aby również interweniować na rynku gazu. Przecież cały czas mamy także problemy z węglem - zwróciła uwagę.
- Zakłady azotowe produkują nie tylko nawozy, ale na przykład PCV, amoniak. Za chwilę okaże się, że wszystkie branże polskiego przemysłu są uzależnione od produkcji azotowej i trudno przyjąć obiektywne kryterium, do kogo mają płynąć te pieniądze, a do kogo nie - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock