W tym tygodniu na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie obserwowaliśmy wyraźne spadki. WIG20 w czwartek stracił ponad 4 procent, najwięcej od 24 lutego tego roku, czyli od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Choć indeks w piątek odrabia część strat, to nadal jego wartość pozostaje na najniższych poziomach od kwietnia 2020 roku.
WIG20 to jeden z najważniejszych i najbardziej prestiżowych indeksów Giełdy Papierów Wartościowych. Indeks zawiera notowania 20 największych spółek z warszawskiego parkietu. WIG20 zakończył czwartkową sesję spadkiem o 4,29 proc. do 1462,59 pkt., co było najniższym poziomem od kwietnia 2020 roku.
W ostatnich dniach obserwowaliśmy również spadki na głównych europejskich parkietach, m.in. w Niemczech czy we Francji. Ich skala była jednak mniejsza niż na warszawskim parkiecie. Niemiecki DAX w czwartek spadł o 1,60 proc., a francuski CAC40 o 1,48 proc.
"Ucieczka od akcji w Warszawie"
Adam Stańczak z Domu Maklerskiego BOŚ zwrócił uwagę, że "czwartkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się mocnym tąpnięciem" w związku z "ucieczką od akcji w Warszawie". "Wczorajszy 4,29 proc. spadek wartości WIG-u 20 był najsilniejszym tego typu ruchem od 24 lutego, kiedy nasz rynek reagował na wiadomość o rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę" - napisał w piątkowym komentarzu Dom Maklerski TMS Brokers. 24 lutego br. WIG20 zakończył notowania ze spadkiem o 10,87 proc.
W ciągu ostatnich dziesięciu sesji wartość indeksu zanurkowała o 10,85 proc., a od początku roku WIG20 stracił 34,19 proc.
"W ciągu minionych 13 sesji WIG-20 stracił 15,7 proc., czyli tylko nieco mniej niż podczas dwu tegorocznych 13-sesyjnych sekwencji z lutego i kwietnia-maja. Indeks spadł poniżej poziomu swego minimum z końca października 2020 i znalazł się na najniższym poziomie od początku kwietnia 2020" - zauważyli przedstawiciele TMS Brokers.
Nowe tegoroczne minima
Analityk Biura Maklerskiego BNP Paribas Lukas Cinikas w rozmowie z PAP Biznes wskazał, że czwartek był kolejnym dniem wysokiej awersji do ryzyka, która zaowocowała znaczącymi spadkami wszystkich głównych indeksów warszawskiego parkietu. WIG stracił 3,38 proc. do 48 479,34 pkt., spadły również indeksy małych i średnich spółek: sWIG80 o 1,49 proc. do 16 823,74 pkt., a mWIG40 o 1,58 proc. do 3777,8 pkt.
- Po raz kolejny motorem napędowym spadków były spółki z WIG20, który to indeks zanotował nowe, tegoroczne minima, kończąc handel wyraźnie poniżej 1500 punktów - powiedział Cinikas.
Jego dodał analityk, poziom 1500 pkt. był dla WIG20 ważnym, technicznym wsparciem, gdzie znajdowało się minimum z czwartego kwartału 2020 roku. - Po jego pokonaniu, z punktu widzenia analizy technicznej kolejnych wsparć można szukać w okolicach covidowego dołka z marca 2020 czyli w strefie 1250-1300 punktów - ocenił Cinikas.
Jak wskazał analityk BM BNP Paribas, do pogłębienia spadków podczas czwartkowej sesji przyczyniło się pogorszenie nastrojów na rynkach bazowych, w tym na rynku w USA. - Pogorszeniu nastrojów na rynkach bazowych towarzyszyło umocnienie dolara, który zaczął zyskiwać po mocniejszych tygodniowych danych z rynku pracy z USA oraz po mocniejszych od oczekiwań danych (o PMI i ISM - red.), co pokazuje, że wzrost awersji do ryzyka jest zjawiskiem globalnym - podsumował analityk.
Słabość polskiej giełdy
O spadkach na GPW w Warszawie napisał piątkowy "Puls Biznesu". Gazeta zwróciła uwagę, że WIG20 w sierpniu spadł o 11 proc. – "najwięcej ze wszystkich głównych indeksów na świecie". Często wskazywanymi powodami słabych wyników są, jak dodał dziennik, koszty energii, ryzyko recesji i trwająca wojna na Ukrainie.
Specjaliści, z którymi rozmawiał "PB", nie mają jednak wątpliwości, że to tylko czubek góry lodowej, gdyż prawdziwe problemy rynku kapitałowego sięgają znacznie głębiej. "Bez ich rozwiązania marazm na GPW może trwać latami" - ocenił dziennik. Jak powiedział cytowany przez gazetę analityk z podmiotu zajmującego się bankowością inwestycyjną, w WIG20 dominują spółki z udziałem Skarbu Państwa. - Są one często wykorzystywane przez głównego akcjonariusza i nie stosują polityki, która w jakikolwiek sposób wspierałaby mniejszościowy akcjonariat, a to czyni je nieatrakcyjnymi pod względem inwestycyjnym zarówno dla podmiotów zagranicznych, jak i lokalnych - zaznaczył. Tymczasem, jak dodał analityk, główny indeks jest wizytówką rynku.
Według dziennika niepewność dotyczy również spółek prywatnych. "Niektóre z nich narażone są bowiem na spore ryzyko zmian legislacyjnych" - podał "PB". Według gazety od polskich walorów stronią w szczególności inwestorzy zagraniczni. "Ze strony polskich inwestorów napływ gotówki również jest ograniczony" - zauważono.
- Prawdopodobna recesja połączona z wojną tuż za granicami państwa to przepis na katastrofę na giełdzie. Tak duże ryzyko nie daje nadziei na większą alokację nie tylko kapitału zagranicznego, ale też polskiego - powiedział, cytowany przez "PB", analityk jednego z domów maklerskich.
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock