Rząd przygotował propozycje zmian w składce zdrowotnej. Zdaniem ministra finansów Andrzeja Domańskiego na zmianach skorzysta 93 procent przedsiębiorców. "Zyskują wszystkie jednoosobowe działalności gospodarczej na skali i podatku liniowym" - napisał w mediach społecznościowych Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Eksperci przygotowali wyliczenia, jaka będzie wysokość składki zdrowotnej po wejściu zmian w życie. Propozycja w kształcie zaprezentowanym przez MF budzi jednak wątpliwości.
Minister finansów Andrzej Domański podczas czwartkowej konferencji prasowej poinformował o propozycjach zmian w składce zdrowotnej. Reforma ma wejść w życie od 1 stycznia 2025 roku.
Po zmianach – dla przedsiębiorców rozliczających się za pomocą skali podatkowej, a także dla tych rozliczających się z wykorzystaniem karty podatkowej – składka zdrowotna ma wynosić 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia. W przypadku przedsiębiorców, którzy rozliczają się z wykorzystaniem podatku liniowego, składka zdrowotna ma wynosić miesięcznie 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia dla dochodu wynoszącego do dwukrotności przeciętnego wynagrodzenia. Powyżej tego limitu składka ma być powiększana o 4,9 proc. od nadwyżki.
W przypadku przedsiębiorców rozliczających się z wykorzystaniem zryczałtowanego podatku od przychodów ewidencjonowanych składka będzie wynosić 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia, ale dla przychodów nieprzekraczających 4-krotnosci średniej płacy. Powyżej tego limitu składka ma być powiększana o 3,5 proc. nadwyżki.
Z rządowych szacunków wynika, że na zmianach skorzysta 93 proc. przedsiębiorców. Propozycjom przyjrzeli się eksperci.
Zmiany w składce zdrowotnej - kto zyska?
Federacja Przedsiębiorców Polskich przygotowała wstępny szacunek skutków propozycji zmian w składce zdrowotnej. Z wyliczeń organizacji reprezentującej przedsiębiorców wynika, że na zmianach zyskują wszyscy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, którzy rozliczają się na skali i podatku liniowym. Z danych MF wynika, że ponad połowa przedsiębiorców (1,3 mln podmiotów) rozlicza się za pomocą skali podatkowej.
"Próg opłacalności skali przesuwa się powyżej 20 tys. zł miesięcznie! Liniówka stanie się ekskluzywną formą opodatkowania" - poinformował we wpisie w serwisie X Łukasz Kozłowski, główny ekonomista FPP. Z drugiej strony - jak zauważył - proponowane zmiany w składce zdrowotnej sprawią, że na atrakcyjności straci ryczałt.
Zgodnie z propozycją rządu dla przedsiębiorców rozliczających się na skali podatkowej składka zdrowotna wyniesie 286,34 zł miesięcznie. W zależności od wysokości miesięcznych dochodów oznacza to, że składka zdrowotna będzie niższa niż obecnie o 95,45 zł, a w niektórych przypadkach nawet 694,64 zł.
Według FPP, największa korzyść będzie dla przedsiębiorców rozliczających się na skali podatkowej, którzy mają miesięczny dochód w wysokości 12,5 tys. zł. Najmniej zyskają przedsiębiorcy z dochodem na poziomie 5 tys. zł.
Organizacja policzyła również, jak może się zmienić wysokość obciążeń (podatki i składki) po reformie. W tym przypadku największa korzyść dotyczy przedsiębiorców z miesięcznymi dochodami w wysokości 15 tys. zł, którzy przejdą z podatku liniowego na skalę podatkową. Według wyliczeń FPP po zmianach zapłacą o 803,25 zł mniej niż obecnie - 3874,66 zł zamiast 4677,91 zł.
Kozłowski wyjaśnił, dlaczego w niektórych przypadkach zmiana poziomu składki jest inna od zmiany poziomu całkowitego obciążenia. "Ma to związek ze zmianą optymalnej formy opodatkowania. Do tej pory opłacało się przechodzić na podatek liniowy po to, by zapłacić niższą składkę zdrowotną (4,9 proc. zamiast 9 proc.), mimo że PIT do zapłaty w niektórych przedziałach dochodowych był wyższy" - wskazał ekonomista.
Jak zauważył, w przypadku zmiany optymalnej formy opodatkowania porównano składkę na "liniówce" ze składką dla skali, co nie obrazuje w pełni zmiany całościowych obciążeń. "Stąd najbardziej miarodajne jest porównywanie nie tyle zmiany samej składki, co całkowitych danin (podatku dochodowego i wszystkich składek)" - ocenił Łukasz Kozłowski.
Z wyliczeń Federacji Przedsiębiorców Polskich wynika, że koszt reformy dla finansów publicznych sięgnie około 5 mld zł rocznie.
Pracownicy a przedsiębiorcy
Swoje wyliczenia opublikowała w mediach społecznościowych również Małgorzata Samborska, doradczyni podatkowa z Grant Thornton. Eksperta zaprezentowała, jak kształtowałaby się wysokość składki zdrowotnej, gdyby planowane zmiany zasad jej naliczania wprowadzić dzisiaj. Co ważne wyliczenia zawierają porównanie z wysokością składki zdrowotnej odprowadzanej z wynagrodzenia pracowników.
Gdy porównamy te liczby, to możemy zauważyć, że po wejściu w życie reformy, pracownicy zarabiający 4242 zł brutto miesięcznie (pensja minimalna), zapłacą składkę zdrowotną o 43 zł wyższą niż przedsiębiorcy. Różnica na niekorzyść pracowników pogłębia się wraz ze wzrostem wynagrodzeń. Np. w przypadku miesięcznych zarobków na poziomie 10 tys. zł brutto, składka zdrowotna będzie o blisko 500 zł wyższa niż w przypadku przedsiębiorców rozliczających się na skali.
Wątpliwości wokół zmian w składce zdrowotnej
Wokół propozycji zaprezentowanej przez ministra finansów pojawiają się wątpliwości, nawet wśród koalicjantów.
"Kierunek proponowanych zmian w składce zdrowotnej jest znacznie lepszy niż wcześniejsze zapowiedzi. Wadą tych propozycji jest ich skomplikowanie. Ryczałt dla każdej z grup podatników byłby lepszym rozwiązaniem - wtedy składka zdrowotna przestałaby być podatkiem" - ocenił Ryszard Petru, poseł Trzeciej Drogi, którą tworzą Polska 2050 i PSL.
"Propozycja nowych zasad składki zdrowotnej nie obejmuje pracowników etatowych. To źle" - dodał.
W piątek Petru przekazał w mediach społecznościowych, że Polska 2050 proponuje obniżkę składki zdrowotnej zarówno dla przedsiębiorców jak i dla pracowników. "Proponujemy trzy poziomy składki ryczałtowej w zależności od przychodu: 300 zł miesięcznie, 525 zł miesięcznie, 700 zł miesięcznie. To prosty system, w którym składka zdrowotna przestaje być podatkiem" - podkreślił.
Swoje uwagi zgłasza też Lewica. - To moim zdaniem aberracja - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska. Przekazała, że propozycja MF będzie dyskutowana podczas posiedzenia Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy, ale "na tę chwilę" Żukowska nie widzi poparcia dla tego projektu. Zarzuty dotyczą dysproporcji między kosztami składki dla przedsiębiorców a osobami na etacie.
- To jest niesprawiedliwe. Siedemnaście milionów pracowników będzie płaciło wyższą składkę niż 1,3 miliona przedsiębiorców tylko dlatego, ze te 1,3 miliona jest na jednoosobowej działalności gospodarczej. To spowoduje, że ciężar utrzymania służby zdrowia będzie w głównej mierze przerzucony na pracowników - oceniła posłanka.
Z taką argumentacją nie zgadza się dr Marcin Wojewódka, radca prawny oraz były wiceprezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. "Aberracją jest, że brak jest zrozumienia podstawowych różnic między zatrudnieniem na bezpiecznym etacie z masą uprawnień, od prowadzenia na własne ryzyko działalności gospodarczej, gdzie z dnia na dzień można splajtować. Szkoda, że nie wszyscy rozumieją, że pracownicy mogą cieszyć się swoimi miejscami pracy bo pracodawcy te miejsca tworzą" - napisał Wojewódka.
W ocenie dr. Rafała Trzeciakowskiego, ekonomisty związanego z Deloitte, "dochody powinny być obciążone możliwie zbliżonym klinem podatkowo-składkowym niezależnie czy pochodzą z etatu, zlecenia, dzieła, czy dział gospodarczy". "Inaczej pojawia się nieefektywny arbitraż i konflikty obywateli z administracją, jakieś 'testy przedsiębiorcy' itd." - dodał. Dlatego w ocenie Trzeciakowskiego propozycja w kształcie zaprezentowanym przez MF wygląda "na zły ruch".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock