Rządzący zapowiedzieli złożenie wniosku o Trybunał Stanu dla prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. W ocenie profesora Przemysława Litwiniuka, członka Rady Polityki Pieniężnej, najważniejszy jest pierwszy zarzut, dotyczący pośredniego finansowania deficytu budżetowego przez NBP. - Mieliśmy do czynienia z nieakceptowalnym zjawiskiem - powiedział gość "Faktów po Faktach".
Obietnica postawienia przed Trybunałem Stanu prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego znalazła się w programie wyborczym Koalicji Obywatelskiej "100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów".
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET 24: Kiedy prezesa NBP można postawić przed Trybunałem Stanu? Wyjaśniamy
Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że "wniosek o Trybunał Stanu dla Adama Glapińskiego jest przygotowany i gotowy". - Zostanie złożony w najbliższych dniach - zapowiedział szef rządu podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów. Z informacji przekazanych przez szefa klubu KO Zbigniewa Konwińskiego wynika, że wniosek ma zostać złożony do Świąt Wielkanocnych.
Podczas czwartkowego wydania "Rozmowy Piaseckiego" Konrad Piasecki, który nieoficjalnie dotarł do treści tego wniosku, przekazał, że dokument zawiera "osiem głównych zarzutów o różnej sile oddziaływania".
Przemysław Litwiniuk o zarzutach wobec Adama Glapińskiego
Przemysław Litwiniuk zwracał uwagę, że niektóre punkty uzasadnienia wniosku o postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu "wymagają przeprowadzenia pogłębionego postępowania dowodowego".
- Z perspektywy interesu państwa najważniejszy jest punkt pierwszy, który dotyczy zasad funkcjonowania banku centralnego w relacjach z rządem. Bo mieliśmy do czynienia z pewnym nieakceptowalnym, w moim przekonaniu, zjawiskiem wykluczenia istotnej materii budżetowej z ustawy budżetowej do innych ustaw, do funduszy parabudżetowych, później mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem finansowania potrzeb pożyczkowych tych funduszy przy udziale Narodowego Banku Polskiego - powiedział członek RPP.
Według autorów wniosku o postawienie prezesa NBP Adam Glapińskiego przed Trybunałem Stanu szef banku centralnego w latach 2020-21 działając wspólnie i w porozumieniu z Radą Ministrów, przedstawicielami Polskiego Funduszu Rozwoju, przedstawicielami Banku Gospodarstwa Krajowego oraz przedstawicielami niektórych banków komercyjnych, inicjował i uczestniczył w podejmowaniu przez zarząd NBP oraz w wykonaniu decyzji o skupie skarbowych papierów wartościowych (obligacji) Skarbu Państwa oraz nieskarbowych papierów wartościowych (obligacji) gwarantowanych przez Skarb Państwa, a emitowanych przez PFR i BGK, przez to zapewniał pośrednie finansowanie przez NBP deficytu budżetowego w łącznej kwocie co najmniej 144 mld zł.
- Komisja musi ustalić, czy była to akcja skoordynowana co do jej skutków, czy strony dążyły do obejścia zakazu z artykułu 220 ustęp 2 Konstytucji RP - dodał Litwiniuk.
Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa.
Kroplówka dla rządu? "Nie można tego inaczej ocenić"
Gość "Faktów po Faktach" był dopytywany, czy to była kroplówka dla rządu. - Jedna z byłych członkiń Rady Polityki Pieniężnej powiedziała, że decyzje zostały podjęte, kiedy tylko zobaczyliśmy, że w kasie państwa brakuje pieniędzy. Jeżeli pan prezes kierował się takim rozumowaniem, to nie można tego inaczej ocenić - stwierdził członek RPP.
Jak przypominał - zgodnie z Konstytucją RP - "NBP nie może uczestniczyć w finansowaniu deficytu budżetowego".
- Jeżeli prowadzimy działania ukierunkowane na obejście prawa, czyli wyprowadzamy dochody i wydatki poza budżet państwa, a później je finansujemy z udziałem NBP, nie zmienia to absolutnie postaci rzeczy, że mamy do czynienia z co najmniej deliktem (naruszeniem) konstytucyjnym - ocenił Przemysław Litwiniuk.
Zdaniem członka RPP "ta sprawa wymaga zbadania nie tylko po to, aby osądzić to, co się stało, ale także na przyszłość". - Państwo musi w sytuacjach kryzysowych wiedzieć, w jakich warunkach funkcjonuje i jeżeli mamy do czynienia ze stanem nadzwyczajnym, to należy stosować procedurę wprowadzenia stanu nadzwyczajnego i wtedy luzować rygory konstytucyjne, a nie łamać prawo - podkreślił.
Litwiniuk był pytany, czy Adam Glapiński jest prezesem apolitycznym. - Z tej strony nie znam pana prezesa Adama Glapińskiego - odpowiedział gość TVN24.
Co z zyskiem Narodowego Banku Polskiego?
We wstępnym wniosku Adam Glapiński jest również oskarżany o wprowadzenie ministra finansów "w błąd przy opracowywaniu projektu ustawy budżetowej na 2024 r. poprzez bezpodstawne udzielenie pisemnej informacji o prognozowanej wpłacie do budżetu z zysku Narodowego Banku Polskiego za 2023 r. w wysokości 6 miliardów zł".
Czytaj także: NBP o "co najmniej zaskakującym" działaniu rządu
Zgodnie z ustawą o NBP, jeżeli bank centralny wypracuje zysk, to 95 proc. tej kwoty przekazywane jest do budżetu państwa. Tymczasem Narodowy Bank Polski zakończył 2023 rok ze stratą,
Jak wyjaśnił Przemysław Litwiniuk, strata NBP przekracza 20 mld zł. - Natomiast w momencie, w którym (Adam Glapiński) podpisywał pismo do pani minister finansów (Magdaleny) Rzeczkowskiej (...), zarząd Narodowego Banku Polskiego miał na stole projekcję wyniku finansowego z ujemnym rezultatem, przekraczającym kwotę 17 miliardów (złotych). Nie było takiej możliwości, aby jego komunikat skierowany do ministra finansów był w tamtej chwili prawdziwy ani też, aby stać się mógł prawdziwy do końca 2023 roku - ocenił członek RPP.
Gość TVN24 był pytany, czy to miało pomóc rządowi Mateusza Morawieckiego w kampanii wyborczej.
- Dwadzieścia lat zajmowałem się budżetami jednostek samorządu terytorialnego i każdy, kto się tym zajmuje, wie, że najtrudniej jest zbudować budżet po stronie dochodowej. (....) Uplasowanie 6 miliardów po jednej stronie budżetu pozwoliło komuś zaplanować te wydatki - wskazał.
Adam Glapiński "hołduje zasadzie monokratycznego zarządzania bankiem"
Ponadto Glapińskiemu zarzuca się we wniosku o Trybunał Stanu również utrudnianie niektórym członkom RPP oraz niektórym członkom zarządu NBP "wykonywania obowiązków konstytucyjnych i ustawowych, odmawiając im dostępu do wytworzonych w NBP dokumentów".
Przemysław Litwiniuk przyznał, że tak było "od początku". - Jestem w Radzie (Polityki Pieniężnej) od stycznia 2022 roku, pan prezes razem z innymi członkami Rady solidnie przygotował się na tak zwanych członków senackich, trzykrotnie zmieniając regulamin Rady Polityki Pieniężnej przed naszym przyjściem, między innymi wyłączając nasze uprawnienie do dostępu do dokumentów analitycznych i do bieżących kontaktów z analitykami, co było zwyczajem 25 lat funkcjonowania RPP, a zakończyło się w listopadzie 2021 roku - wyjaśnił.
Litwiniuk powiedział, że cały czas są problemy z dostępem do protokołów i analiz. Jego zdaniem prezes Glapiński "hołduje zasadzie monokratycznego zarządzania bankiem". - Jest to zasada sprzeczna z ustawą - ocenił.
- Bank jest podmiotem zarządzanym kolegialnie, ma swoje trzy organy, one mają obowiązek współpracować - przypominał Litwiniuk.
W III RP trybunał skazał dotychczas dwie osoby
O tym, że postępowanie przed Trybunałem Stanu to długa batalia polityczno-prawna, mogą świadczyć losy Emila Wąsacza, ministra skarbu w rządzie Jerzego Buzka. Wstępny wniosek o pociągnięcie go do odpowiedzialności przez trybunał - za niedopełnienie obowiązków przy kilku prywatyzacjach - trafił do marszałka Sejmu 24 maja 2002 roku. Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej przyjęła akt oskarżenia 9 czerwca 2005 roku, Sejm zagłosował "za" 27 lipca. Trybunał w listopadzie 2006 roku umorzy sprawę z powodów formalnych, a w marcu 2007 w drugiej instancji uchylił umorzenie i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. 3 lipca 2019 roku Trybunał Stanu prawomocnie orzekł umorzenie postępowania, bo zarzuty wobec Wąsacza przedawniły się w 2012 roku.
Dotychczas Trybunał Stanu w III RP skazał tylko dwie osoby. 18 czerwca 1997 roku wydał wyrok w sprawie pięciu byłych ministrów oskarżonych w tzw. aferze alkoholowej w latach 1989-1990. Dwóch - byłego ministra współpracy gospodarczej z zagranicą Dominika Jastrzębskiego i byłego prezesa Głównego Urzędu Ceł Jerzego Ćwieka - uznał za winnych i skazał na pięć lat pozbawienia biernego prawa wyborczego i pięcioletni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24