Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, startujący do Sejmu z listy PiS, zamieścił nakazane przez sąd sprostowanie po przegranym procesie w trybie wyborczym wytoczonym przez Marzannę Gądek-Radwanowską, nauczycielkę i kandydatkę KO. Proces dotyczył jego wpisu, w którym stwierdził, że "nauczycielka-polityk PO chciała wysłać uczniów na putinowski film A. Holland". Razem ze sprostowaniem zamieścił także komentarz, w którym stwierdza, że sprostowanie nakazał "sąd-cenzor", a jego treść "jest oczywiście nieprawdziwa".
Wiceminister MSZ Paweł Jabłoński 22 września umieścił na swoich kontach w mediach społecznościowych post nawołując do jego dalszego udostępniania: "Podajcie dalej - ta bezczelność powinna zostać nagłośniona!! Nauczycielka-polityk PO (kandyduje do Sejmu, szczyci się zdjęciami z prorosyjskim Kołodziejczakiem) chciała wysłać uczniów na putinowski film A. Holland. Rodzice zaprotestowali. Co robi Onet, ocieplający wizerunek Putina? Atakuje polskich RODZICÓW, za to że wyrazili swoje zdanie – atakuje ich, że są 'związani z PiS'. O tym, że nauczycielka jest politykiem PO – drobnym druczkiem pod koniec artykułu [dwie ikonki świń] Świnie — to w tej sytuacji łagodne określenie".
Marzanna Gądek-Radwanowska, nauczycielka historii w liceum ogólnokształcącym w Kędzierzynie-Koźlu kandydująca w wyborach parlamentarnych z list Koalicji Obywatelskiej, wniosła do sądu w trybie wyborczym o nakazanie wiceministrowi "sprostowania nieprawdziwych informacji o rzekomym zamiarze wysłania przez wnioskodawczynię uczniów na putinowski film A. Holland". Gądek-Radwanowska wygrała. Sędzia Marcin Ilków z Sądu Okręgowego w Opolu nakazał Jabłońskiemu zamieszczenie sprostowania w tych samych mediach społecznościowych, w których opublikował nieprawdę.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nauczycielka wygrała w sądzie z wiceministrem. Oboje kandydują w wyborach, poszło o film Agnieszki Holland
Wiceszef MSZ złożył zażalenie, ale jak podał lokalny portal Opolska360, Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał w mocy postanowienie sądu w Opolu, co oznaczało, że Jabłoński miał 48 godzin na zamieszczenie sprostowania.
Jabłoński: zamieszczam narzucone mi oświadczenie
Wiceminister Paweł Jabłoński opublikował wpis w tej sprawie w piątek rano na platformie X (dawniej Twitter). "Oświadczam, że zamieszczona przeze mnie w dniu 22 września informacja, jakoby Marzanna Gądek-Radwanowska, nauczycielka, będąca kandydatką na posła w wyborach w 2023 roku z ramienia KKW Koalicji Obywatelskiej PO .N IPL Zieloni, chciała wysłać uczniów na PUTINOWSKI FILM Agnieszki Holland była nieprawdziwa" - napisał.
W tym samym wpisie stwierdził, że zamieszczenie sprostowania - które we wpisie nazywa oświadczeniem - nakazał mu "sąd-cenzor". "Zgodnie z cenzorskim orzeczeniem sądu – de facto zakazującym krytyki putinowskiego filmu A. Holland – zamieszczam narzucone mi oświadczenie. Ponieważ jednak w Polsce nie rządzi Platforma i obowiązuje wolność słowa – korzystam równocześnie z prawa do wyrażenia swojej oceny tego faktu" - stwierdził w poście Jabłoński.
"Informuję zatem Państwa, że zamieszczone w tym wpisie oświadczenie jest oczywiście nieprawdziwe" - dodał wiceminister spraw zagranicznych i przedstawił swój czteropunktowy komentarz:
1. Film A. Holland oceniam jako putinowski, ponieważ oskarża on funkcjonariuszy naszej Straży Granicznej o zbrodnie przeciwko imigrantom sprowadzonym przez Putina i Łukaszenkę jako narzędzie ataku na Polskę. Przypisuje ofierze ataku winę, a co najmniej współwinę za jego skutki – powtarza zatem tezy propagandy Putina i realizuje jego polityczne cele przeciwko Polsce. 2. M. Gądek-Radwanowska, nauczycielka należąca do Platformy Obywatelskiej w istocie miała zamiar wysłać uczniów na ten film, co sama przyznała, a co wg mediów zablokowali rodzice (brawo!) – a następnie postanowiła sądownie ścigać krytykę swoich działań. 3. Platforma Obywatelska bierze na swoje sztandary putinowski film 'Zielona Granica' – i chce sądownie zakazać określania tego filmu słowem 'putinowski'. Ludzie Platformy dążą zatem do przywrócenia cenzury – poprzez sądowe ściganie osób, które się z nimi nie zgadzają. 4. Platforma zamierza również ścigać każdego, kto przypomina fakty na temat jej prorosyjskich działań. Wobec jednego z autorów filmu #Reset D.Tusk już zapowiedział ściganie karne – w reakcji na pytania o swoją proputinowską politykę.
Dopiero pod tym Jabłoński zamieścił nakazane przez sąd sprostowanie.
Sąd: Jabłoński nie widział "Zielonej granicy", a publikował o niej posty
Opolski sąd ustalił, że 19 września Gądek-Radwanowska zaproponowała dyrekcji szkoły wyjście do kina na film Agnieszki Holland "Zielona granica". Dyrekcja zgodziła się pod warunkiem, jeśli wychowawcy zbiorą zgody od rodziców uczniów. Nie wszyscy rodzice się zgodzili, dlatego do wyjścia nie doszło.
W odpowiedzi na wniosek sądowy Jabłoński stwierdził, że jego posty to nie agitacja wyborcza, tylko opinia. Jego zdaniem nie naruszają dóbr osobistych Gądek-Radwanowskiej, a głównie odnoszą się do nierzetelności dziennikarskiej. Jednak sąd uznał, że "wyłączną intencją autora (postów - red.) była próba deprecjacji wnioskodawczyni (Gądek-Radwanowskiej - red.) nie jako nauczyciela, ale jako kandydatki na posła w nadchodzących wyborach, a kwestia 'oceny pracy' dziennikarzy i ich rzetelności bądź jej braku ma raczej wtórny charakter i ma na celu ukryć prawdziwe intencje ich autora".
Dlatego sąd skupił się na zwrocie dotyczącym wysłania uczniów na "putinowski film".
Sąd nie tylko nie zgodził się z taką narracją co do filmu, ale wykazał, że Jabłoński nie wiedział, o czym pisał. Opublikował swoje posty 22 września w dniu premiery filmu Holland, ale rano, czyli przed otwarciem kin. Jego ocena "Zielonej granicy" także nijak się miała do oficjalnego opisu filmu.
"Ocena filmu dokonana przez uczestnika postępowania jako 'putinowski' była skierowana do wnioskodawczyni, aby ją napiętnować, jej zaszkodzić lub oczernić" - stwierdził sąd.
Źródło: tvn24.pl