O kontrowersje wokół połączenia głosowania w wyborach parlamentarnych z referendum pytana była w "Faktach po Faktach" w TVN24 szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak. - Wyborca dostaje trzy karty od tej samej osoby, w tym samym lokalu wyborczym. Będą te same komisje, te same urny, wszystko jest to samo - zapewniała. Szefowa KBW pytana była także o możliwe problemy w głosowaniu Polaków za granicą.
We wtorek formalnie ruszyła kampania przed wyborami parlamentarnymi - w Dzienniku Ustaw opublikowano postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy o zarządzeniu wyborów 15 października oraz kalendarz wyborczy. Kampania potrwa ponad dwa miesiące - 67 dni.
Pietrzak: sprawa referendum na razie w sferze dywagacji
O proces przygotowania do wyborów, w tym o zapowiedziane połączenie referendum z wyborami, pytana była w piątkowym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 Magdalena Pietrzak, szefowa Krajowego Biura Wyborczego i sekretarz Państwowej Komisji Wyborczej.
Na początku przypomniała, że "póki co referendum nie zostało zarządzone". - Także my się przygotowujemy do wyborów do Sejmu i wyborów do Senatu. Na razie jeszcze żadne formalne czynności w zakresie referendum nie zostały podjęte, bo nie mogą zostać podjęte, dopóki przepisów w tym zakresie nie będzie - wyjaśniła.
- Nie jesteśmy na to obojętni i oczywiście, że o tym rozmawiamy, przygotowujemy się, ale to wszystko jest raczej w sferze dywagacji, bo jak powiedziałam, na razie jeszcze żadnych przepisów w tym zakresie nie ma, więc my nawet nie moglibyśmy podejmować żadnych działań, bo działamy tylko na podstawie obowiązujących przepisów - dodała.
Pietrzak tłumaczyła, że "jeżeli referendum zostanie zarządzone, ogłoszone, to od tego dnia rozpoczyna się prowadzenie kampanii referendalnej".
- Będzie biegła ta kampania równolegle z kampanią wyborczą. Jej zasady są określone odrębnie w ustawie o referendum ogólnokrajowym, ponieważ ustawodawca, przewidując taką możliwość i uprawniając do zarządzenia referendum w tym samym dniu, w którym przeprowadzane są wybory do Sejmu i Senatu, przewidział i wprost zapisał to w ustawie 20 lat temu, że przeprowadzają referendum komisje powołane w wyborach, w obwodach powołanych również na wybory, na podstawie spisów wyborców, które są przygotowane dla wyborów - opisała.
Zauważyła przy tym, że "jedyna rozbieżność jest taka, że kampania referendalna ma być prowadzona na podstawie przepisów ustawy o referendum ogólnokrajowym, natomiast kampania wyborcza na podstawie przepisów Kodeksu wyborczego".
Szefowa KBW: komplikacji jest mniej
Dopytywana, czy to wszystko nie komplikuje całego procesu, Pietrzak odparła, że jej zdaniem "komplikacji jest mniej". - Na pewno też i koszty są dużo mniejsze - wskazała.
- My będziemy przygotowywać jedną akcję wyborczą. W tej chwili de facto mamy dwie akcje wyborcze. Mamy wybory do Sejmu i do Senatu. Są inne przepisy, które obowiązują chociażby komitety przy zgłaszaniu list kandydatów posłów, przy zgłaszaniu kandydatów na senatorów. To są odrębne przepisy - zwróciła uwagę.
Pietrzak wspomniała też, że na sprawę organizacji patrzy także przez pryzmat środków, które są wydawane, ponieważ ona nimi zarządza. - W przypadku przeprowadzenia tego referendum jednocześnie środki są dużo mniejsze. Bo myśmy nawet liczyli, że to będzie około trzech procent dodatkowych kosztów przeprowadzenia wyborów. Także to są niewielkie koszty. A przy przeprowadzeniu referendum oddzielnie to musiałyby być podwójne koszty - podała.
Tłumaczyła dalej, że 15 października "wyborca dostaje trzy karty od tej samej osoby, w tym samym lokalu wyborczym, będą te same komisje, te same urny, wszystko jest to samo".
Głosowanie za granicą. Pietrzak: za granicą będzie zwiększona liczba obwodów
W tym kontekście przypomniano, że artykuł 230 § 2 Kodeksu wyborczego mówi o tym, że "jeżeli właściwa okręgowa komisja wyborcza nie uzyska wyników głosowania w obwodach głosowania za granicą albo na polskich statkach morskich w ciągu 24 godzin od zakończenia głosowania, (…), głosowanie w tych obwodach uważa się za niebyłe".
Pietrzak wobec tego pytana była, czy dla komisji, które będą działać za granicą, wydłużony zostanie wspomniany 24-godzinny limit czasowy. - Zgodnie z obowiązującymi przepisami nie ma takiego wydłużonego limitu. Była inicjatywa Senatu, ale nie był nadany dalszy bieg. Póki co obowiązują przepisy, że za granicą muszą spłynąć protokoły w ciągu 24 godzin od chwili zakończenia głosowania - odpowiedziała.
Dopytywana, czy jest to sprawiedliwe, stwierdziła, że "to na pewno będzie bardziej skomplikowane dla tych komisji". Dodała, że szef MSZ "już oficjalnie powiedział, że będzie duża, większa liczba obwodowych komisji".
- Dotąd nie mieliśmy problemu żadnego za granicą. Nigdy nie było takiej sytuacji, w której protokół nie dotarł o czasie. Ale mając na względzie wszystkie aspekty, a przede wszystkim to, że wyborcy długo czekali w kolejkach, to mamy informację, że w tych miejscach, gdzie jest najwięcej Polonii, będzie zwiększona liczba obwodów - poinformowała.
Czy szefowa KBW podtrzymuje zdanie, że głosy Polonii nie pójdą do kosza? "Wtedy nie było mowy o referendum"
Pietrzak pytana dalej, czy może zapewnić, że głosy Polaków za granicą nie pójdą do kosza, odparła, że "liczy na to, że liczba obwodowych komisji pozwoli na dużo szybsze liczenie niż dotąd". - Przypomnę, że najliczniejsze komisje za granicą w 2019 przekazały protokoły już w południe w poniedziałek (dzień po wyborach - red.), także do upływu 24 godzin jeszcze było dużo czasu. Jeśli teraz te komisje będą mniej liczne, to tego czasu będą miały dużo więcej - zauważyła.
W programie przypomniano wypowiedź Pietrzak z "Faktów po Faktach" emitowanych 23 maja tego roku. Wówczas szefowa KBW na pytanie prowadzącej, czy Polacy za granicą mogą być spokojni, że ich głosy nie pójdą do kosza, odpowiedziała: "tak".
Teraz, pytana, czy podtrzymuje te słowa, odparła, że "wtedy nie było mowy o referendum". - Ja wtedy podkreślałam, że to wszystko zależy od tego, czy będą obwodowe komisje wyborcze i na to liczę - zastrzegła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24