Szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk pojawił się we wtorek rano wraz z politykami Koalicji Obywatelskiej przed budynkiem telewizji rządowej w Warszawie. Konferencję prasową zakłócił pracownik telewizji rządowej Michał Rachoń. - Widzimy dzisiaj wyraźnie, na czym polega tak zwana misja PiS-owskiej telewizji - mówił Tusk.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk wraz z posłami KO zorganizował we wtorek rano konferencję prasową przed budynkiem telewizji rządowej na placu Powstańców Warszawy.
- Jak państwo być może pamiętacie, opozycja przez wiele lat miała zasadnicze wątpliwości, czy i w jaki sposób uczestniczyć w programach przygotowywanych w tej ponurej kuchni pana Jacka Kurskiego i, teraz, jego następcy. Nie mamy także wątpliwości, że działania mediów rządowych praktycznie codziennie naruszają lub łamią zarówno polską konstytucję, jak i zapisy ustaw medialnych, które zobowiązują szefów mediów publicznych do prezentowania obiektywnie rzeczywistości i do bezstronności - powiedział Tusk.
- Nasi przedstawiciele, parlamentarzystki, parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej, z bardzo dużą rezerwą podchodzili do idei uczestniczenia w programach telewizji publicznej po tej upiornej akcji zaszczuwania rodziny pani poseł (Magdaleny) Filiks i jej syna, czego konsekwencją była tragiczna śmierć - dodał.
Opozycja w telewizji rządowej
Tusk powiedział, że "dla wszystkich przyzwoitych ludzi to jest bardzo poważny dylemat, czy przekraczać próg tego miejsca, i ja to bardzo dobrze rozumiem". - Tak naprawdę uczestniczenie w programach telewizji rządowej wymaga takiej nadzwyczajnej odporności i etycznej wytrzymałości, bo uczestniczenie w tych programach bywa czymś bardzo niesmacznym z oczywistych względów - mówił szef PO.
Zaznaczył, że "mamy jednak sam środek kampanii wyborczej". - Zobaczyliśmy, jak wielkie wrażenie na polskiej opinii publicznej zrobiło orędzie marszałka Senatu, marszałka Grodzkiego, który ma to ustawowe prawo raz na jakiś czas wystąpić z orędziem w telewizji publicznej. I powiedział kilka słów prawdy na temat tego, co działo się w Ministerstwie Spraw Zagranicznych na temat afery wizowej. Miliony Polek i Polaków, które na co dzień mają dostęp tylko do "informacji", do propagandy wytwarzanej w tej fabryce kłamstw, dowiedziało się dzięki temu orędziu o kilku zasadniczych faktach - mówił szef PO.
Zakłócona konferencja prasowa
W tym momencie na miejscu pojawił się pracownik telewizji rządowej Michał Rachoń, który zakłócił konferencję.
- Szanowni państwo, widzimy dzisiaj wyraźnie, na czym polega tak zwana misja PiS-owskiej telewizji - powiedział Tusk. - Będę musiał wezwać za chwilę policję, ponieważ przeszkadza nam pan w wykonywaniu pracy - dodał.
Do Rachonia podszedł Michał Kołodziejczak, lider Agrounii ,startujący w wyborach parlamentarnych z list KO. - Proszę przejść na bok, proszę nie przeszkadzać - mówił do niego Kołodziejczak. - Pan kłamie. Zawsze pan kłamał i zawsze pan będzie kłamał - dodał.
- Także za tego typu działania będziecie odpowiadali państwo karnie, nie tylko dyscyplinarnie - powiedział Tusk, zwracając się do pracownika telewizji rządowej. - Pan przeszkadza nam w konferencji prasowej - mówił szef PO.
Tusk: zdecydowaliśmy się, żeby nasi posłowie uczestniczyli w programach telewizji rządowej
Zamieszanie trwało kilka minut, po czym Tusk kontynuował swoje wystąpienie. Poinformował, że "zdecydowaliśmy się, żeby nasze posłanki, nasi posłowie przekroczyli próg tego miejsca i uczestniczyli w audycjach i programach propagandowych telewizji rządowej, żeby móc wykorzystać każdą najmniejszą okazję, aby odbiorcy telewizji rządowej mogli usłyszeć chociaż przez moment prawdę".
W tym momencie zwrócił się do obecnego wciąż na miejscu Rachonia: "Proszę mi nie przerywać, proszę pana. Jest pan bardzo źle wychowany". - Nie tylko opłacany funkcjonariusz, ale źle wychowany człowiek - dodał.
- My i tak nie ustąpimy. Nawet jeśli płatni propagandyści telewizji rządowej będą nam przeszkadzać, będą zakłócać, będą rozwalać konferencję prasową opozycji, my i tak nie ustąpimy. A ten człowiek, podobnie jak jego mocodawcy, będzie odpowiadał karnie za to, co robi, także dzisiaj. To mogę wam państwu obiecać - mówił Tusk. - Mogę jeszcze raz tylko państwa zapewnić, że my z naszą informacją dotrzemy do wyborców, niezależnie od starań funkcjonariuszy telewizji rządowej - dodał.
W tym czasie Rachoń wciąż próbował zadawać Tuskowi pytania. - Wiem, że wiele Polek i Polaków ma mdłości, kiedy widzi wyczyny tego typu pseudodziennikarzy telewizji rządowej. Nie dziwię się, ja też się bardzo źle czuję, kiedy widzę tego typu działania. Ale dla dobra informacji publicznej, żebyście państwo mieli prawdziwy wybór przed 15 października, będziemy wykorzystywali każdą możliwą sytuację, także takie jak dzisiejsza, żeby dostarczyć wam prawdę, informacje o działaniach tej władzy, o ich złodziejstwie, o ich korupcji, a także o tym, co zrobili z telewizją rządową - powiedział szef PO.
- Dziękuję temu człowiekowi za to, że pokazał w sposób idealny, na czym polega propaganda, na czym polega ten pewien typ funkcjonariusza, nie dziennikarza, na usługach pisowskich, za bardzo duże oczywiście pieniądze. Przykro mi, że jesteście państwo jego ofiarami, ale przeżyjemy do 15 października i wtedy rozliczymy tego typu gości z każdego łajdactwa, jakie zrobili - dodał.
Politycy PO w związku z próbami zakłócenia ich konferencji wezwali na miejsce policję.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24