Do Okręgowej Komisji Wyborczej w Warszawie wpłynęły już protokoły ze wszystkich zagranicznych komisji wyborczych - przekazał w poniedziałek po godzinie 21 rzecznik PKW Marcin Chmielnicki. Wcześniej w ciągu dnia z wielu miejsc za granicą spływały doniesienia o problemach związanych z zatwierdzaniem przez PKW tych protokołów. Takie sygnały płynęły między innymi z Oslo, Hagi, Malmö i Wielkiej Brytanii. Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak tłumaczyła wtedy na konferencji prasowej, że "nastąpiło spiętrzenie pracy", ale "zostało to już udrożnione".
Rzecznik PKW Marcin Chmielnicki po godzinie 21 przekazał, że do Okręgowej Komisji Wyborczej w Warszawie wpłynęły już protokoły ze wszystkich zagranicznych komisji wyborczych.
Wcześniej pojawiały się alarmujące sygnały o wielu przypadkach braku zatwierdzenia protokołów z komisji zagranicznych.
Poseł KO Robert Tyszkiewicz, przewodniczący sejmowej komisji łączności z Polakami za granicą, mówił na antenie TVN24 BiS przed godziną 17, że otrzymał informacje od komisji ze szwedzkiego Malmö, gdzie jej członkowie od ponad dziesięciu godzin oczekują na zatwierdzenie protokołu przez Państwową Komisję Wyborczą.
- Dosłownie przed pół godziną rozmawiałem z Malmö, gdzie członkowie komisji już ponad dziesięć godzin oczekują na zatwierdzenie protokołu przez Państwową Komisję Wyborczą. Śpią w samochodach pod lokalem, bo znaczna część z nich nie jest z Malmö, tylko dojechała tam do pracy w komisji. To jest absolutnie skandaliczna sprawa i jest więcej takich przypadków - przekazał.
Podobną informację otrzymaliśmy także na Kontakt 24.
Trudności w Karlsruhe i Berlinie
Na Kontakt 24 napisała też pani Urszula, pracująca w komisji wyborczej w niemieckim Karlsruhe. Kobieta zgłosiła trudność w kontakcie z PKW i niemieckim konsulatem, które cały czas zwracają im protokoły z "marginalnymi" uwagami, takimi jak brak przecinka, kropki czy dywizu.
O sytuacji w Karlsruhe alarmował także dziennikarz Radia ZET Mariusz Gierszewski. Napisał, że członkowie tamtejszej komisji "'walczą z konsulatem o zaakceptowanie protokołów". "Te są odsyłane z uwagami technicznymi. Obawiają się, że zmarnuje się około 4 tys głosów!" - zaznaczył dziennikarz.
Do Kontaktu 24 zadzwonił także członek komisji z Berlina. - Dostaliśmy informację od ambasady, że serwery są zablokowane i nasze głosy nie będą się liczyć. Zatrudniony przez nas informatyk twierdzi, że to oszustwo, bo żeby zablokować serwer, potrzeba 150 milionów wiadomości na raz, gdyż są to niewielkie pliki. Jeżeli komisja nie weźmie tego pod uwagę, to 2 tysiące głosów zostanie unieważnionych. Jestem rozżalony, bo wysłaliśmy wszystkie dane już o 7 rano. Aktualnie nie wiemy, czego możemy się spodziewać - skomentował.
Doniesienia z Oslo i Hagi
Amerykański korespondent RMF FM Paweł Żuchowski napisał o problemach w komisji w norweskiej dzielnicy Stabekk, w pobliżu Oslo. "Od ponad 36 godzin na nogach. Bez jedzenia (tylko przekąski) i snu w normalnych warunkach" - opisał. "Warszawa odebrała wyniki głosowania do Sejmu. Ale nie zatwierdziła wyników do Senatu i referendum. Członkowie komisji nie mogą pójść do domów, zakończyć swojej pracy" - dodał.
Krzysztof Lisek, były poseł i europoseł Platformy Obywatelskiej, w latach 2007-2011 przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych, po godzinie 17 informował o problemach komisji w Hadze, która - jak napisał - wysłała protokoły z wyborów o godzinie 5, ale nie ma jeszcze potwierdzenia od PKW. "Ludzie są po prawie 40 godzinach pracy non-stop. To samo komisje w Belgii, Hiszpanii, Szwecji itd. Są przypadki zasłabnięć. Nieudacznictwo czy sabotaż? Zostały 4h" - pisał wówczas.
Sytuacja w Wielkiej Brytanii
Natomiast brytyjski korespondent "Faktów" TVN Maciej Woroch relacjonował około godziny 17.30, że w wielu komisjach w Zjednoczonym Królestwie ich członkowie "siedzieli i czekali". - Mimo tego, że cały dzień wczoraj pracowali, mimo tego, że już kilka godzin temu przesłali protokoły do Warszawy, ale bez zielonego ptaszka przy ich protokole, przysłanego z komisji wyborczej w Warszawie, nie można zamknąć i rozwiązać prac komisji, a tym samym trzeba siedzieć i czekać, czy przypadkiem nie będzie żadnych poprawek (ze strony PKW) - relacjonował wówczas.
Pietrzak: nastąpiło spiętrzenie pracy, ale zostało to już udrożnione
W związku z tymi sygnałami pytania o zatwierdzanie protokołów z komisji z zagranicy padały podczas konferencji PKW o 18.30.
Szef PKW Sylwester Marciniak wyjaśniał wówczas, że sytuacja dotyczy okręgu nr 19, czyli okręgowej komisji wyborczej nr 1 w Warszawie. - Należy zwrócić uwagę, po pierwsze, że ta okręgowa komisja obejmuje swoim zakresem działania rekordową liczbę obwodowych komisji wyborczych, bo blisko 1,3 tysiąca. Z tego faktycznie również obejmuje zagranicę - to jest 420 komisji obwodowych - zaznaczył.
Wyjaśnił, że jest to kwestia z jednej strony organizacji pracy okręgowej komisji wyborczej, a z drugiej spływu protokołów z obwodowych komisji wyborczych, jednocześnie z zagranicy i z miasta stołecznego Warszawy. Podkreślił, że to "na pewno utrudniło na bieżąco sprawdzanie protokołów".
- Faktycznie, te godziny wysłania i potwierdzenia nie są właściwe, bo to trwa za długo. Podjęliśmy interwencję. Sam osobiście rozmawiałem z przewodniczącym okręgowej komisji wyborczej. Uległo to trochę przyspieszeniu i mam nadzieję, że w większości te protokoły zostaną przyjęte - tłumaczył wówczas.
Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak tłumaczyła przed godziną 19, że "nastąpiło spiętrzenie tej pracy", ale w tej chwili "zostało to już udrożnione".
Źródło: tvn24.pl, Kontakt 24, TVN24 BiS, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24