Władze Iraku potępiły atak na konsulat Iranu w Nadżafie w centrum kraju. W środę budynek został zaatakowany i podpalony przez demonstrantów.
Środowy atak "miał na celu zniszczenie historycznych relacji między Irakiem a Iranem i pozostałymi państwami" - oświadczył iracki resort dyplomacji. "Misje dyplomatyczne działające w Iraku są bardzo szanowane i doceniane" - przekazano. Podkreślono, że incydent nie odzwierciedla perspektywy całego Iraku.
Agencja Reutera zauważyła, że atak na konsulat był jak dotąd najsilniejszym wyrazem antyirańskich nastrojów wśród irackich demonstrantów, którzy od tygodni wychodzą na ulice stołecznego Bagdadu i zamieszkanych w większości przez szyitów miast na południu kraju. Tłumienie zamieszek pociągnęło za sobą już 344 ofiary śmiertelne, z czego zdecydowana większość to demonstranci - podaje agencja Reutera.
Pracownicy konsulatu ewakuowali się na krótko przed wtargnięciem demonstrantów. Nie było doniesień o ofiarach. Jak podały państwowe media, po incydencie lokalne władze ogłosiły w Nadżafie godzinę policyjną.
Największe protesty od upadku Husajna
Protesty w Iraku - największe od upadku reżimu Saddama Husajna w 2003 roku - trwają od 1 października. Ruch kontestacji przeciwko brakowi miejsc pracy i nieregularnym dostawom prądu i wody pitnej, zaczął ogarniać także południowe prowincje kraju. Protestujący wzywają do obalenia rządu i uciekają się do strajków, blokad dróg, portów i instalacji naftowych oraz do akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego.
Politycy i rządzący obwiniani są o chroniczną korupcję blokującą odbudowę kraju po latach konfliktów religijnych i niszczycielskiej wojnie, w której pokonano dżihadystyczne tzw. Państwo Islamskie. Mimo wielkich rezerw ropy naftowej część ludności Iraku żyje w biedzie, z ograniczonym dostępem do czystej wody, elektryczności, opieki zdrowotnej czy edukacji.
Autor: ft\mtom / Źródło: PAP