Koniec budowy jednego i kamień węgielny pod budowę kolejnego biurowca. W środę firma Immobel oficjalnie zainaugurowała prace przy Central Point nad Metrem Świętokrzyska i zakończyła modernizację CEDET-u przy Kruczej.
Formalnie CEDET (inwestor zdecydował się zachować historyczną nazwę) jest już skończony. Najemcy mogą się wprowadzać (jako pierwszy działać zaczął klub fitness), choć wokół budynku wciąż jest plac budowy, a i w środku trudno mówić o pełnej gotowości. Na piętrach nie ma jeszcze podłóg ani podwieszanych sufitów, na wierzchu widać instalacje. To też być może ostatnia okazja, by zobaczyć zachowane słupy konstrukcyjne starego CEDET-u. O ile jakiś najemca nie zdecyduje się na biuro w surowej estetyce gołego betonu, znikną niebawem za płytami z kartongipsu.
Skromna prezentacja
Piętra wykańczać będą najemcy, którzy podpisali już umowy na prawie sto procent dostępnej powierzchni. Może dlatego, że CEDET jest prawie w całości skomercjalizowany, środowa prezentacja dla dziennikarzy była skromna, jak na otwarcie dużego biurowca w samym centrum miasta. I cicha, jak na zakończenie inwestycji, która wzbudziła tak wielkie kontrowersje.
Przypomnijmy: budowa zaczęła się od niemal całkowitej rozbiórki symbolu powojennej stolicy. Została tylko betonowa konstrukcja. Na taki zakres prac firma Immobel miała zgodę stołecznego konserwatora zabytków. Wielu warszawiaków widok ten przyprawił jednak o palpitacje; gmach, który po wojnie był świecącą latarnią w morzu ruin, teraz sam stał się ruiną w środku kolorowego miasta. Przerażenie pogłębiał fakt, że przechodniów cały czas straszył tylko szkielet, a postępy prac były niewidoczne (toczyły się one pod ziemią, gdzie niemal całkowicie rozebrano dwupoziomowy garaż niespełniający współczesnych standardów i zastąpiono go nowym).
Główne wejście z innej strony
A jednak wrócił, choć w zmienionej formie. Varsavianiści zwracają uwagę, że choć elewacja zachowuje dawne podziały, i choć zdobi ją podobny do historycznego neon, to nie ma lekkości oryginału. Nie ma jej też bryła - dawne, głębokie podcienie wypełniły bowiem szklane kubiki, w których znajdą się punkty usługowe. Inaczej będzie też nowy CEDET funkcjonował - główne wejście znajduje się teraz od strony Kruczej, w łączniku między udającym stare, a kompletnie nowym skrzydłem.
Lokale usługowe zajmą parter i część pierwszego piętra (tu między innymi znajdzie się flagowy salon firmy Smyk, który przeniesie się z Chmielnej). Tak jak kiedyś, na drugi poziom sklepu z zabawkami będzie się wjeżdżać ruchomymi schodami. To jedno z ostatnich podobieństw. Nie będzie kawiarni z tarasem od strony Alej Jerozolimskich, a taras na dachu będzie dostępny wyłącznie dla najemcy najwyżej położonych biur. Wszystkie te drobne różnice sprawiają, że ostatecznie budynek wydaje się niedostępny i odwrócony plecami do miejskiego zgiełku, który kiedyś współtworzył.
Drewniane patio
To wrażenie najmocniej uderza w jednym z nowych miejsc - wewnątrz "starej" części CEDET-u znalazło się bowiem wykończone drewnem patio. Skalą może kojarzyć się z podwórkiem - studnią w starej kamienicy, ale za to panuje na nim cisza. Niezwykła, jeśli pamięta się, że Aleje Jerozolimskie są dosłownie kilkanaście metrów dalej. Niestety patio nie będzie otwarte dla przechodniów, ani nawet dla wszystkich pracowników. Będzie dostępne tylko dla firmy, która wynajęła piętro wokół niego (według inwestora to firma, która będzie podnajmować tę powierzchnię start-upom, na krótkie okresy).
Ostatecznie nowy CEDET tylko z zewnątrz i tylko z daleka przypomina swój pierwowzór. Przy bliższym poznaniu jasnym staje się, że to nowoczesny, ale całkiem zwyczajny biurowiec z obowiązkową, sieciową kawiarnią i sieciową drogerią w parterze. Choć zaparkowane przed wejściem Warszawa i Wartburg miały przypominać o jego PRL-owskiej świetności, to w praktyce sentymentalne jest tu jedynie opakowanie. Wewnątrz rządzi całkiem współczesna, chłodna, rynkowa kalkulacja.
Karol Kobos