Zmiana czasu ma niekorzystny wpływ na nasze zdrowie. Ma to związek z ludzkim zegarem biologicznym, który synchronizowany jest przez naturalny rytm dnia i nocy, nie zawsze zgodny z czasem urzędowym. U wielu osób adaptacja do nowego rytmu dobowego może mieć poważny wpływ na zdrowie i samopoczucie.
W nocy z 28 na 29 października nastąpi zmiana czasu z letniego na zimowy - w niedzielę o godzinie 3 wskazówki zegarów zostaną cofnięte na godz. 2. Chociaż wielu z nas z przyjemnością przyjmie dodatkową godzinę snu, dla wielu osób przestawienie się na "nowy" czas jest długim, męczącym procesem, który może mieć niekorzystny wpływ na nasze samopoczucie i zdrowie.
Czas czasowi nierówny
Jak wyjaśniła Irena Iskra-Golec z Uniwersytetu SWPS, istnieją różne definicje pojęcia czasu. Najistotniejszy dla działania ludzkiego organizmu jest czas biologiczny. Nasz zegar biologiczny, wykształcony w procesie ewolucji, reguluje okołodobowy przebieg procesów życiowych wszystkich żywych organizmów, od ekspresji genów do złożonych zachowań. Ekspertka przekazała, że zegar biologiczny synchronizowany jest przez cykl światło-ciemność, czyli czas słoneczny.
Ze względu na zróżnicowanie czasu słonecznego w zależności od położenia geograficznego, konieczne było terytorialne ujednolicenie obowiązującego czasu. Nazywamy go czasem urzędowym lub zegarowym.
- Nie zawsze uświadamiamy sobie do końca, że czas słoneczny różni się nawet pomiędzy relatywnie niedalekimi miejscami na Ziemi. Przykładowo w Polsce maksymalna różnica czasu słonecznego wynosi około 40 minut i występuje między najdalej wysuniętym na zachód Osinowem Dolnym w zakolu Odry, a najdalej wysuniętym na wschód miejscem w Zosinie w zakolu Bugu - dodała.
Zaburzenie naturalnego rytmu
Zdaniem Iskry-Golec, dwukrotna zmiana wskazań zegarów w ciągu roku powoduje wiele konsekwencji wynikających z zaburzenia związków między czasem słonecznym, zegarowym i biologicznym. Zmiany te, szczególnie przy przejściu z czasu zimowego na letni, zwiększają różnicę pomiędzy tym, co człowiek musi wykonać ze względu na czas urzędowy, a tym, co podpowiada mu zegar biologiczny.
- Zanim nastąpi przystosowanie zegara biologicznego do nowego czasu, które u większości ludzi trwa zwykle do tygodnia, występuje wiele niekorzystnych konsekwencji dla szeroko rozumianego dobrostanu człowieka - wyjaśniła.
Jak pokazały badania naukowe, różnica między czasem urzędowym a biologicznym, zwłaszcza przesuwanie pór budzenia się na wcześniejsze, wiąże się w dłuższej perspektywie z pogorszeniem zdrowia, obniżeniem średniej długości życia i wydajności w pracy. Ponadto przyczynia się ona do występowania zaburzeń snu, które z kolei mogą narażać nas na rozwój wielu chorób.
Według Adama Spiry z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, choć korzystnie jest mieć więcej czasu na aktywność wieczorem, ekspozycja na światło bliżej pory snu utrudnia zasypianie. Światło tracimy rano, przez co wielu z nas budzi się w ciemności. To źle, ponieważ ekspozycja na światło rano ma działanie pobudzające i pomaga nam utrzymać rytm dobowy.
- Funkcjonujemy najlepiej, gdy nasz cykl snu i czuwania podąża za słońcem. Gdy robi się ciemno naturalnie stajemy się senni, częściowo z powodu uwalniania melatoniny. Wiosną, kiedy przechodzimy na czas letni, zwiększamy ilość światła, na które jesteśmy narażeni w godzinach wieczornych - wyjaśnił.
Indywidualny czas zamiast zmian
W 2018 roku podczas otwartych konsultacji publicznych w krajach członkowskich Unii Europejskiej 84 procent respondentów opowiedziało się przeciw zmianom czasu. W efekcie przygotowano projekt dyrektywy w sprawie rezygnacji ze zmian czasu w krajach unijnych. Jest on nadal procedowany w Unii Europejskiej.
- Ujednolicenie czasu w krajach członkowskich przyniesie wiele korzyści. Oficjalne stanowisko ekspertów z zakresu chronobiologii zaleca, aby każde państwo przyjęło stały standardowy czas urzędowy, który zbliżony jest w największym stopniu do lokalnego czasu słonecznego. Tak więc dyrektywa znosząca zmianę czasu w krajach UE nie tylko wyraża subiektywne opinie, ale także ma swoje naukowe uzasadnienie - dodała Iskra-Golec.
Źródło: PAP, Johns Hopkins University
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock