Europejczycy zmagają się z rekordowymi upałami. Wszyscy zastanawiają się, czy takie warunki pogodowe będą pojawiać się częściej. Zdaniem naukowców, wszystko związane jest ze zmianami klimatycznymi, ale są sposoby, by temu zapobiec.
Zmiany klimatyczne są faktem. O konsekwencjach globalnego ocieplenia mówili na antenie TVN24 goście "Faktów po Faktach" Marcin Popkiewicz, fizyk jądrowy, dziennikarz portalu naukoaoklimacie.pl oraz profesor Wiktor Kotowski, ekolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Na świecie temperatura rośnie. Każde ostatnie pięć lat było najcieplejsze w historii pomiarów. Jak spojrzeć na zmiany klimatu w historii, to pewnie jest to najcieplejsza dekada w całym holocenie, czyli w całych ostatnich dziesięciu tysiącach lat. Wcześniej była epoka lodowa, a to znaczy, że obecna dekada jest najcieplejsza od ponad 120 tysięcy lat, bo poprzedni ciepły okres - interglacjał - był ułamek procenta cieplejszy od tego, w którym my żyjemy, i jeszcze przy obecnym trendzie tak ze dwadzieścia lat i wejdziemy w temperatury najwyższe od miliona lat - przestrzegał Popkiewicz.
Jak dodał, wszystko zależy od tego, jaki scenariusz emisji gazów cieplarnianych obierzemy.
- W scenariuszu "biznes jak zwykle" to generalnie upały powyżej 40 stopni Celsjusza nie staną się niczym dziwnym w lecie, a jak my się cieszymy, że u nas będzie jak w tropikach, to pomyślmy, jak będzie wtedy w tych tropikach. Generalnie klimat zmieniłby się bardzo, więc chodzi o to, żeby ta zmiana nie była taka radykalna, tak głęboka, żebyśmy przestali pompować te gazy cieplarniane do atmosfery, żeby ta zmiana klimatu nie stała się kompletną katastrofą - podkreślił.
Zapobiec nadchodzącej katastrofie
Naukowcy mają jednak kilka recept na to, jak temu zapobiec.
- Przede wszystkim przestać spalać paliwa kopalne, to oczywiste i to jest prosta fizyka. Po drugie trzeba też naprawiać to, co zepsuliśmy w świecie, czyli restytucja ekosystemów tam, gdzie się da, czyli ściągać węgiel z atmosfery z powrotem na Ziemię, a to potrafią robić tylko rośliny na dużą skalę - powiedział profesor Wiktor Kotowski, ekolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Co można zrobić? Zdaniem ekologa należy sadzić drzewa, ale nie w celach gospodarczych.
- Przeznaczać obszary zdegradowane, tak zwane nieużytki, na obszary trwale zalesione, odtwarzać mokradła, torfowiska - mówił Kotowski. - Per saldo na razie wylesiamy, zamiast zalesiać. Tak samo jest z emisją gazów cieplarnianych - spalanie paliw kopalnianych rośnie. Na razie nie jesteśmy na drodze do redukcji problemu - tłumaczył.
- Z dwutlenkiem węgla jest inaczej - on kumuluje się w środowisku. To tak, jakbyśmy wypełniali wannę wodą. Każda kolejna porcja powoduje, że wody jest coraz więcej. Dopiero procesy wietrzenia geologicznego skał usuną to, co wpuszczamy do atmosfery, a to będzie trwało dziesiątki, setki tysięcy lat. Liczy się to, by w sumie zaprzestać emisji, a nie, żeby ściąć emisję o 20, 30, 50 procent. To jest olbrzymie wyzwanie, bo jak się policzy tak naprawdę cel porozumienia paryskiego, maksymalnie półtora stopnia Celsjusza, to i tak jest duża zmiana klimatu. Te dwa stopnie to jest olbrzymia zmiana klimatu i żeby to zrealizować, powinniśmy zgodnie z raportem IPCC z października ubiegłego roku ściąć emisję dwutlenku węgla w ciągu dekady i do zera kilkanaście lat później - mówił Popkiewicz.
To, czy jest to możliwe, zdaniem fizyka jest pytaniem politycznym.
- Z punktu widzenia nauki, my wiemy, jak trzeba zmienić emisję, aby klimat nie zmienił się bardziej niż ten próg, który ustaliliśmy. To jest też pytanie polityczno-gospodarcze, bo paliwa kopalne to jest węgiel, ropa, gaz, to jest podstawa naszej cywilizacji. Zmiana tego w tak krótkim czasie jest bardzo trudna - mówił Popkiewicz.
Mówi się, że Polska węglem stoi. Ale co możemy wykorzystać, jeśli nie właśnie węgiel?
- Energetykę odnawialną, słońce, wiatr. Ja ostatnio zostałem przekonany, że także atom. To jest kosztowne, ale dużo bardziej kosztowne jest czekanie, aż się usmażymy w tej katastrofie klimatycznej. Podstawą powinny być odnawialne źródła energii, przy czym nie zapory na rzekach, bo te energii w Polsce mają niewiele, a pełnią tak ważną rolę w ekologii, że nie powinniśmy w nie ingerować - tłumaczył Kotowski.
- Działania indywidualne nie wystarczą, ale są niezbędne, by zacząć zmiany systemowe. Coraz większa część społeczeństwa musi oczekiwać, że politycy podejmą pewne działania. Jeżeli tego nie będzie, to nie będzie tej zmiany systemowej, nie będzie tego działania na zasadzie polityki "zanieczyszczający płaci". Bo my teraz traktujemy atmosferę jak darmowy ściek dla kominów i rur wydechowych. Mamy zbędny dwutlenek węgla, wsadźmy go do atmosfery, zawieje i nie ma problemu. Problem jest w tym, że atmosfera nie rośnie, i musimy zacząć traktować to, jak wpuszczanie ścieków do rzeki - po prostu nie można tego robić. Albo zanieczyszczający płaci za szkody, które powoduje - wyjaśniał Popkiewicz.
Posłuchaj całej rozmowy w "Faktach po Faktach":
Autor: dd/aw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: pixababy.com (CC0)