Tajlandzkie służby ochrony przyrody zaczęły w poniedziałek usuwać z buddyjskiej świątyni znajdującej się na zachodzie kraju 137 tygrysów. Tamtejszych mnichów oskarża się m.in. o handel tymi zwierzętami.
Świątynia, z której odbija się tygrysy, promowana jest jako rezerwat dzikiej przyrody, a koty mieszkające z mnichami skutecznie przyciągają do niej turystów. Odwiedzający mogą robić sobie z nimi zdjęcia, a także karmić butelką ich młode. W ostatnich latach pojawiły się podejrzenia, że mnisi handlują zwierzętami i się nad nimi znęcają.
Według ekologów tygrysy są hodowane w świątyni nielegalnie. Niektórzy odwiedzający twierdzą, że mogły być pod wpływem leków. Mnisi nie przyznają się do zarzutów.
Uwolniono pierwsze tygrysy
Na początek skonfiskowano trzy koty. Dyrektor Tajlandzkiego Biura Ochrony Przyrody Teunjai Nuchdamrong powiedział, że podano im środki uspokajające, by bezpiecznie wywieźć je ze świątyni w prowincji Kanchanaburi na zachodzie kraju. Był to pierwszy ruch w celu objęcia kotów ochroną państwa od 2001 roku.
Nakaz sądowy
Wcześniejsze próby porozumienia z mnichami w sprawie zwierząt nie przynosiły efektów, urzędnicy musieli więc zdobyć zgodę sądu, by przejąć zwierzęta.
- Teraz mamy nakaz, w przeciwieństwie do poprzednich razów, kiedy jedynie prosiliśmy świątynię o współpracę - mówi Nuchdamrong.
Mnichom udawało się przez jakiś czas powstrzymać wywózkę zwierząt; ustąpili dopiero teraz.
Akcja odebrania świątyni zwierząt ma potrwać około tygodnia. Zwierzęta zostaną przewiezione do trzech rządowych rezerwatów dla zwierząt w Tajlandii.
Autor: map, zupi / Źródło: reuters, pap