Nowy "forfiter" w stołecznym zoo. To podrzutek

Jak dowiedział się serwis Kontakt 24, rzekomym nadawcą był Jacek Sztygar, właściciel podwarszawskiej fermy strusi. "Tyle, że ja nikomu żadnego krokodyla nie wysyłałem" - twierdzi mężczyzna. Pracownicy zoo zgłosili już sprawę na policję. Informację o zdarzeniu otrzymała redakcja Kontaktu 24.

Przywiezioną w nocy z piątku na sobotę paczkę odebrali zdezorientowani ochroniarze zoo. "Do budki ochrony zoo przyszła anonimowa osoba, która przekazała paczkę zawiniętą w papier. Osoba ta szybko się oddaliła. Paczka wzbudziła podejrzenie ochrony, po tym jak zaczęła się poruszać. Ochroniarze zdjęli papier, w który przesyłka była zawinięta. Okazało się, że wewnątrz jest drewniana skrzynia, a w niej - krokodyl" - relacjonuje w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 Andrzej Kruszewicz - dyrektor Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego.

Do przesyłki dołączony był list. "Jestem sobie krokodylek, mój tatuś nie jest w stanie się mną zajmować, proszę o pomoc i opiekę" - głosiła jego treść.

"Nie wysyłałem żadnego krokodyla"

Choć tożsamość osoby, która dostarczyła gada do zoo nie jest znana, to sam moment przekazania przesyłki zarejestrowała kamera monitoringu miejskiego. Nagranie może pomóc policji w dotarciu do prawdziwego właściciela zwierzęcia.

Według informacji zawartej na skrzyni, w której dostarczono zwierzę, jest nim Jacek Sztygar, właściciel fermy strusi w podwarszawskim Piasecznie. To właśnie z nim w pierwszej kolejności kontaktowali się pracownicy zoo. "Tyle, że ja nikomu nigdy żadnego krokodyla nie wysyłałem" - zapewnia mężczyzna i dodaje, że nie wie, kto mógł mu zrobić tego typu żart.

Pracownicy Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego zgłosili sprawę policji. Do czasu ustalenia właściciela krokodyl pozostanie w stołecznym zoo.

Autor: mmt/ja//ms / Źródło: Kontakt 24