Mieszkańcy słowackich górskich miejscowości coraz częściej spotykają niedźwiedzie, które odkryły, że ludzkie śmietniki gwarantują łatwy dostęp do pożywienia. Choć spotkań z człowiekiem starają się unikać, zdarzają się przypadkowe sytuacje narażające obie strony na stres. Według specjalistów rozwiązanie problemu jest proste: wystarczą specjalne kontenery na śmieci i cierpliwość, bo wyplenienie złych nawyków u zwierząt zajmie trochę czasu.
W słowackich podgórskich miejscowościach widok niedźwiedzi na osiedlach jeszcze kilka lat temu szokował. Dzisiaj już nikogo nie dziwi. - Odwiedzają nas prawie codziennie. Od jakiegoś czasu na osiedle przychodzi niedźwiedzica z młodymi. Grzebią sobie w kontenerze na śmieci - opowiada jeden z mieszkańców Wysokich Tatr.
Zwierzęta szybko się uczą, że w śmietnikach na ludzkich osiedlach mogą zdobyć pożywienie znacznie łatwiej niż w lesie. Dlatego na jednej wizycie zwykle się nie kończy. - Zawsze moja mama spotyka się z niedźwiedziem, jak chodzi po osiedlu. W ostatnim roku trzy razy spotkała niedźwiedzia - mówi Piotr Dziurilla, mieszkaniec Tatrzańskiej Łomnicy. - Zachowywał się jak pies. Wchodził do kosza, wybierał z tego kosza... - opisuje.
Przestraszył dzieci, sam też się bał
Choć zwierzęta powracają w miejsca, które zapamiętały jako swoiste jadłodajnie, nie tracą wszystkich dzikich nawyków i od ludzi raczej stronią. Jeśli się do nich zbliżą, to przypadkiem, i wtedy dochodzi do sytuacji trochę strasznych, ale też nieco komicznych. Tak było, kiedy mały, 2,5-letni niedźwiedź podszedł do szkoły w Tatrzańskiej Łomnicy. - Dzieciaki się bały niedźwiedzia, niedźwiedź się bał dzieciaków. Biegał dookoła - przypomina sobie Dziurilla.
Nie wszyscy mieszkańcy okolic odwiedzanych przez "misie" czują się ich wizytami zagrożeni. - Wolę już te niedźwiedzie niż własną teściową - żartuje jeden z mężczyzn.
"Wpisuje sobie w nawigację"
Według znawców zwyczajów dzikich zwierząt, do tego, że niedźwiedzie przychodzą się stołować na osiedla, przyczyniają się sami ludzie. - Tam niestety jest to na porządku dziennym, że te osady, które są w środku lasu, mają przy domach śmietniki, które są niezabezpieczone, dostępne dla niedźwiedzi. I bardzo atrakcyjną żywność niedźwiedzie mogą tam znaleźć - wyjaśnia Tomasz Zwijacz-Kozica z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Fotograf przyrody Damian Olawski zwraca uwagę, że niedźwiedź to oportunista, bo dostosowuje się do okoliczności i korzysta z tego, co najłatwiej dostępne. - Jest bardzo wygodny i jeszcze uczy tego swoje młode, w jaki sposób zdobywać pożywienie. Więc już później wpisuje sobie w tak zwaną nawigację i rok po roku chodzi i w danym okresie do danych miejsc zagląda - tłumaczy.
Inwestycja długoterminowa
Rozwiązanie problemu niedźwiedzich wizyt w ludzkich osiedlach jest proste - trzeba zadbać o to, żeby zwierząt nie przywabiał zapach potencjalnego pożywienia. Po polskiej stronie Tatr już od jakiegoś czasu w tym celu ustawia się specjalne, szczelne kontenery na śmieci. - Są tak konstruowane, że jest specjalna uszczelka, która chroni zapach przed ucieczką z takiego pojemnika - opisuje Paweł Średziński z organizacji ekologicznej WWF Polska.
Tatrzański Park Narodowy uczy też, m.in. przy pomocy edukacyjnych spotów, jak uniknąć zachowań, które mogłyby przywabić zwierzęta. Jednak zdaniem specjalistów naszym słowackim sąsiadom potrzebna będzie cierpliwość, bo wychowanie misiów to inwestycja długoterminowa. - Te niedźwiadki, które są teraz małe, one muszą się na tyle oduczyć tego i jeszcze kolejne pokolenie przyzwyczaić, żeby to zaczęło przynosić efekt - podsumowuje Olawski.
Autor: js/map / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/TV JOJ