Ogromne ilości morskiej piany pokrywają kolejne obszary australijskiego wybrzeża. - Jakby się wskakiwało prosto w chmurę - zachwycali się mieszkańcy i turyści, którzy skorzystali z okazji do niecodziennej zabawy. Jednak nie wszyscy mogą się tak beztrosko cieszyć, bo w głębi kraju trwa walka z ulewami i powodziami.
Przybywa miejscowości na australijskim wybrzeżu, które zyskały nieoczekiwaną atrakcję. Silny wiatr towarzyszący burzy tropikalnej Oswald naniósł tam masy morskiej piany, które zalały plaże i nabrzeża w Nowej Południowej Walii.
Wielu mieszkańcy i turystów skorzystało z okazji, żeby poczuć się jak Afrodyta, skacząc, zanurzając się i bawiąc w morskiej pianie.
Rozbawieni lub zdegustowani
- To naprawdę niesamowite, jakby się wskakiwało prosto w chmurę - opowiadał młody mężczyzna, który oddawał się takim rozrywkom na Port Macquarie's Oxley Beach. Pienisty dywan nie wszystkim jednak wydał się kuszący. - To po prostu absolutnie obrzydliwe. Cuchnąca rzecz - komentował jeden z przechodniów.
To nietypowe zjawisko już w poniedziałek zaskoczyło mieszkańców i turystów z północnego wybrzeża, bo nad obszarami stanu Queensland burza tropikalna przeszła nieco wcześniej. W niektórych tamtejszych miejscach wiatr naniósł nawet do 3 metrów piany.
Przybywa ofiar powodzi
Na tym jednak zabawa związana z pogodą się kończy, bo poza efektownym kożuchem piany na wybrzeżach Oswald przyniósł Australijczykom gwałtowne zjawiska pogodowe, które wywołały poważne problemy.
Ulewne deszcze doprowadziły do powodzi na północnym zachodzie kraju i według najnowszych informacji spowodowały już śmierć co najmniej czterech osób. Władze przygotowując się we wtorek na falę powodziową, zarządziły ewakuację ludności z najbardziej zagrożonych terenów.
W Bundaberg (ok. 370 km na północ od Brisbane, stolicy stanu Queensland) ekipy ratownicze ewakuowały około tysiąca ludzi. Rzeka, która przepływa przez miasto, przełamała wały przeciwpowodziowe, a strumienie mulistej wody zalały ulice i domy. Dalsze 1500 osób znalazło azyl w schroniskach, natomiast pacjentów miejscowych szpitali prewencyjnie przewieziono do Brisbane. W złej sytuacji są też miejscowości Rockhampton i Ipswich.
Ponad pół metra deszczu
Władze i mieszkańcy stanu Queensland zachowują ostrożność, mając świeżo w pamięci niszczycielskie powodzie z przełomu 2010 i 2011 roku. Wtedy w północno-zachodniej Australii zginęło 35 osób, zniszczeniom uległo 30 tys. budynków, a Brisbane - trzecie co do wielkości miasto kraju - znalazło się na wiele dni pod wodą.
Choć obecne powodzie nie są aż tak silne, jak przed dwoma laty, sprzyjają im obfite opady. Miejscami spadło już ponad pół metra deszczu.
Wody przybywa też w Nowej Południowej Walii. 2,5 tys. mieszkańcom tamtejszej miejscowości Grafton (600 km od Sydney), nakazano opuszczenie domów, gdyż poziom płynącej tam rzeki Clarence niepokojąco wzrasta.
Autor: js/rs / Źródło: PAP, Reuters TV