"Oby ta wojna była ostatnia, a nasi bliscy z frontu wrócili żywi i zwycięzcy"

Źródło:
Kaukaski Węzeł, BBC, Znak

Tysiące cywilów zostało zmuszonych do ucieczki z powodu ostrzałów Górskiego Karabachu. Ci, którzy pozostali, szukają schronienia w kościołach i prowizorycznych schronach. Walki o separatystyczny region położony w Azerbejdżanie i zamieszkały przez Ormian trwają od września.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

Agencja Reutera opublikowała w czwartek nagranie grupy Ormian szukających schronienia w kościele w Stepanakercie, stolicy nieuznawanego na arenie międzynarodowej Górskiego Karabachu. Miasto od wielu dni jest ostrzeliwane przez wojska azerbejdżańskie. Wiele domów zostało zniszczonych.

Nie przypuszczali, że Azerbejdżan już teraz rozpocznie wojnę. Mówili, że żyli spokojnie, gdyby wiedzieli, co ich czeka, odesłaliby stąd dzieci, zrobiliby zapasy. Kiedy zaczęły się ostrzały, wybiegali z domów i ukrywali się w piwnicach - relacjonował ze Stepanakertu rosyjski portal Znak po rozmowie z tamtejszymi mieszkańcami.

"Wszystkie sklepy były zamknięte"

Mieszkańcy stolicy Górskiego Karabachu 7 października spędzili większość dnia w piwnicach swoich domów, zamienionych na schrony. Wszystkie sklepy były zamknięte - relacjonował portal Kaukaski Węzeł. - Nie wiedzieliśmy nawet, jaka była pogoda na zewnątrz - opowiadała jedna z kobiet dziennikarzowi portalu. Inna wyznała, że "większość dnia spędziła z dziećmi w schronisku". Mieli dostęp do wody i prądu. - My, wszystkie moje sąsiadki z dziećmi, jesteśmy gotowe na wszelkie trudności, oby tylko ta wojna była ostatnia, a nasi bliscy z frontu wrócili żywi i zwycięzcy - stwierdziła.

- Ostrzał trwał przez całą noc (ze środy na czwartek). W piwnicy jest nas 11-12 osób, głównie kobiety. Jest też 70-letni mężczyzna z żoną, którego syn zginął w pierwszej wojnie karabachskiej. Dziś mój najstarszy syn przyprowadził sąsiada, samotnego kalekę, był niegdyś zwiadowcą i został ranny. Postanowiliśmy, że na razie zostanie z nami. Czasem przebywam w mieszkaniu na drugim piętrze, ale kiedy ostrzał się nasila, schodzę do piwnicy. Dzieci wywieźliśmy w bezpieczne miejsce - opowiadała Kaukaskiemu Węzłowi nauczycielka historii w jednej ze szkół Stepanakertu. 

Goris na drodze ucieczki

Tysiące uchodźców uciekło do Armenii od rozpoczęcia nowego konfliktu w Górskim Karabachu. Pierwszą osadą na ich drodze jest miasto przygraniczne Goris. Uchodźcy są kierowani do siedziby tutejszych władz, skąd są zabierani przez krewnych lub przewożeni do hoteli - relacjonowała rosyjska sekcja BBC.

Położone 100 km od Stepakertu miasto Goris jest pierwszym bezpiecznym punktem podczas przekraczania granicy armeńsko-karabaskiej. Obecnie przebywa tam kilkaset uchodźców, głównie kobiety i dzieci. Dlaczego nie ma mężczyzn? Jeden z mieszkańców Stepanakertu, Karen, wyznał, że mężczyznom w wieku wojskowym nie wolno opuszczać Karabachu. On sam zdołał jednak stamtąd wyjechać - napisał portal Znak. 

146-tysięczny Górski Karabach jest położony na terytorium Azerbejdżanu i zamieszkały przez etnicznych Ormian, którzy ogłosili niepodległość podczas konfliktu, który wybuchł po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku. Od tego czasu Baku i Erywań, z różnym nasileniem, toczą spór o separatystyczny region, nieuznawany na arenie międzynarodowej.

Najnowsza odsłona walk między wojskami Armenii, separatystów i Azerbejdżanu rozpoczęła się 27 września.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: Kaukaski Węzeł, BBC, Znak

Tagi:
Raporty: