Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili na łamach magazynu "Foreign Policy" ostrzega, że wszelkie ustępstwa i brak ostrej reakcji na aneksję Krymu spowodują, że za chwilę "wojna może ogarnąć Mołdawię, Łotwę, a może i część Polski". Agresję rosyjską porównuje do raka, którego Zachód próbuje leczyć aspiryną.
Tekst byłego prezydenta Gruzji ilustruje fotomontaż: Putin zasiadający na Żelaznym Tronie. Skojarzenie z kultowym cyklem fantasy "Gra o tron" nie jest przypadkowe.
W podtytule mamy "szalonego króla" Putina, co ma nawiązywać do szalonego króla Aerysa, który palił żywcem prawdziwych i wyimaginowanych wrogów, aż bunt pozbawił go tronu i życia. Zaś tytuł "Nadchodzi wojna" ("War is coming") to przeróbka literackiego "Winter is coming", przepowiadającego w "Grze o tron" nadejście wieloletniej strasznej zimy, która zrujnuje Siedem Królestw.
Tyle analogii do powieści. Analiza bieżących wydarzeń przez Saakaszwilego może być równie złowroga.
"Weekend nienawiści"
Saakaszwili komentując sytuację na Ukrainie stwierdza, że referendum na Krymie było "inscenizacją". Jego zdaniem Putin kontynuuje przez to budowanie nowego światowego ładu opartego na bezprawiu.
"Dla tych, którzy przeżyli próby Putina odwrócenia 'największej katastrofy XX wieku', czyli rozpadu Związku Radzieckiego, to co dzieje się na Ukrainie nie jest zaskakujące. Nie oznacza to jednak ostatniego aktu tego dramatu" - pisze były prezydent Gruzji. "Putin miał plan szybkiego zajęcia wschodniej Ukrainy, ale przeliczył się z mobilizacją rosyjskiej ludności tamtejszych miast. Dlatego teraz będzie próbował zorganizować coś takiego jak "weekend nienawiści". Postara się o dywersantów, którzy zdobędą kilka budynków administracji w kilku miastach i wtedy armia będzie mogła przyjść im z pomocą" - uważa Saakaszwili.
Stały plan działań
Saakaszwili uważa, że te "cyniczne" działania Putina zawsze prowadzone są według tego samego scenariusza: ma on zapobiegać katastrofom lub na nie reagować.
"W Czeczenii dziesiątki tysięcy osób zostało zabitych tylko po to, by Putin mógł skonsolidować swoją władzę. Później, po ogłoszeniu niepodległości przez Gruzję i udanych reformach demokratycznych, zdecydował się na atak, który miał potwierdzić jego siłę i dominację. Teraz, tak jak wcześniej, aby utwierdzić swoją popularność, którą mógł nadszarpnąć kryzys gospodarczy w Rosji, uderzył w Ukrainę i zajął Krym" - stwierdza Saakaszwili.
Były prezydent Gruzji uważa, że jednak mimo tak wielu przykładów cynicznych zagrywek Putina, Zachód usprawiedliwia Rosję. "Putin niczym się nie zaspokoił, a Zachód nie walczy z Rosją. Zachód mówi: Krym jest stracony. Pogódźmy się z tym. Ale za chwilę może to powiedzieć o Mołdawii, Łotwie, a może i części Polski" - dodaje. Jego zdaniem wielu ekspertów mówi teraz o "asymetrii interesów", co oznacza, że Rosja ma prawo aneksji ziem krajów sąsiednich z prostego powodu, by "chronić swoich obywateli", bo "interesuje się tymi terytoriami bardziej niż Zachód".
Upadające wartości Zachodu
Były prezydent uważa, że "największą ofiarą dla Zachodu nie będą państwa, które mogą zostać zajęte, ale upadek wartości i zasad, na których jest zbudowany świat Zachodu."
Saakaszwili zauważa, że Rosji nie obchodziły mniejszości rosyjskie żyjące przy jej granicach dopóki były rządzone przez prokremlowskich, skorumpowanych urzędników. "Prawda jest taka, że Rosja karze Gruzję, Ukrainę i Mołdawię za pragnienie życia w wolnym i demokratycznym świecie, w świecie tak bardzo różnym od modelu Putina. Gruzja, Ukraina i Mołdawia zwróciły się w stronę Zachodu, ale nie z geopolitycznych powodów, ale dlatego, że ludzie z tych krajów dążą do zachodniego stylu życia, gdzie szanuje się prawa człowieka i uniwersalne wartości. I dlatego Zachód powinien zadbać o te kraje, które chcą żyć w wartościach, które stworzyły państwa zachodnie" - stwierdza były prezydent.
Potrzebne silniejsze sankcje
Saakaszwili uważa, że Rosja stanowi "największe zagrożenie dla wolnego świata". Jego zdaniem, mimo, że Zachód ma znaczną przewagę nad Rosją - zarówno gospodarczą jak i militarną - nie wykazuje chęci wykorzystania tej asymetrii.
Zdaniem byłego prezydenta, sankcje gospodarcze są potrzebne, gdyż w przeciwieństwie do czasów "zimnej wojny", rosyjscy oligarchowie i biznesmeni mają liczne interesy w krajach Zachodu, a to może podzielić otoczenie Putina i zagrozić jego władzy.
Saakaszwili zauważa, że rynki "niespecjalnie" odczuły działanie sankcji. Zadaje pytanie, jak można traktować poważnie Zachód, skoro jego działania są tak niezdecydowane. Wytyka, że firmy zachodnie boją się o swoje interesy w Rosji.
"Sytuację można najlepiej opisać z medycznego punktu widzenia. Rak rosyjskiej agresji po pierwszy pojawił się w Gruzji, ale Zachód postanowił zignorować diagnozę i zdecydował się na leczenie aspiryną. Krym jest przerzutem, tego co się stało w Gruzji. Zachód sprawia wrażenie, że wierzy, że obejdzie się bez operacji chirurgicznej, czyli interwencji wojskowej. Jednak powinien zastosować chociaż chemioterapię, oznacza to, że skutki leczenia może odczuć na własnej skórze, ale to uderzy w europejskie przedsiębiorstwa tylko w krótkim czasie, ale w dłuższej perspektywie ta bolesna dawka może być jedyną możliwością na zabicie raka jakim jest Putin" - podsumowuje Saakaszwili.
Autor: kło//gak / Źródło: Foreign Policy, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Foreign Policy / Mil.ru