Gubernator New Jersey Chris Christie poparł Donalda Trumpa, który stara się o nominację z ramienia Partii Republikańskiej. To kolejny zaskakujący zwrot w amerykańskiej kampanii prezydenckiej, który może pomóc idącemu jak burza miliarderowi jeszcze bardziej umocnić swoją pozycję przed tzw. superwtorkiem.
Chris Christie sam miał ambicje, by zdobyć republikańską nominację i powalczyć o prezydenturę. Zrezygnował jednak, gdy po głosowaniu w prawyborach w New Hampshire zajął szóste miejsce. Obawiając się, że nieudana kampania prezydencka obniży jego notowania jako gubernatora, postanowił się wycofać.
W piątek zaskoczył wszystkich, gdy pojawił się u boku idącego jak burza po nominację Donalda Trumpa. Na konferencji prasowej w Fort Worth w Teksasie Christie ogłosił swoje poparcie dla ekscentrycznego miliardera.
- Jest moim przyjacielem od wielu lat, jest świetnym gubernatorem - mówił Trump. Christie rewanżował się, podkreślając, że nikt nie jest lepiej przygotowany do bycia amerykańskim przywódcą niż Trump. Zaznaczał, że miliarder będzie robił to, co jest potrzebne, chronić obywateli i tworzył nowe miejsca pracy. Gubernator New Jersey ocenił też, że Trump ma największe szanse, by pokonać Hillary Clinton, która walczy z Berniem Sandersem o nominację demokratów.
Republikanie pogodzili się z losem?
Choć niespodzianki w tegorocznym wyścigu prezydenckim stają się powoli codziennością, piątkowe oświadczenie Christiego przyjęto z zaskoczeniem i konsternacją. Trump początkowo podkreślał, że nie zależy mu na otwartym poparciu ze strony znanych przedstawicieli Partii Republikańskiej.
Politycy GOP zresztą też się do tej pory do tego nie kwapili. Jego styl w samej partii budzi wiele kontrowersji, a sukces Trumpa był olbrzymim zaskoczeniem. Początkowo łudzono się, że to krótkotrwały fenomen, który szybko się wypali. W styczniu miliardera wsparła niemal równie kontrowersyjna jak on Sarah Palin. Jak zauważają amerykańskie media, poparcie ze strony Christiego może świadczyć o tym, że republikanie powoli zaczynają się przyzwyczajać do pomysłu, że to właśnie Trump powalczy o prezydenturę z kandydatem demokratów.
Decyzja Christiego jest tym bardziej zaskakująca, że zaledwie kilka lat temu postrzegany był jako nadzieja umiarkowanych republikanów. Christie może "uratować naszą partię" - mówił o nim Mitt Romney, który w 2012 roku przegrał wybory prezydenckie z Barackiem Obamą, a obecnie należy do największych krytyków Trumpa. Romney chwalił tak Christiego po jego wygranej w walce o reelekcję na gubernatora New Jersey w listopadzie 2013 roku, gdy udało mu się z łatwością pokonać kandydatkę demokratów, mimo że New Jersey uchodzi za jeden z najbardziej prodemokratycznych, tzw. niebieskich stanów USA.
Wielkie odliczanie przed superwtorkiem
Poparcie Christiego dla Trumpa może być bardzo pomocne dla kontrowersyjnego miliardera przed kolejnymi prawyborami we wtorek, gdy jednocześnie głosować będzie przynajmniej 11 stanów. Dzień ten, określany jako Super Tuesday, może być przełomowy dla całego wyścigu. Z tych stanów pochodzić będzie około 900 delegatów (z 2472) na lipcową konwencję GOP, która wyłoni ostatecznego kandydata partii w listopadowych wyborach prezydenckich.
Po prawyborach, które dotychczas odbyły się w czterech dość małych stanach USA, Trump zdobył już 79 delegatów, podczas gdy żaden z jego rywali nie ma nawet 20. Gra nie jest jednak jeszcze skończona, bo do otrzymania nominacji potrzeba przynajmniej 1237 z 2472 delegatów, którzy wezmą udział w konwencji GOP. Jego rosnąca popularność wciąż budzi jednak panikę wśród republikańskich elit. Istnieje bowiem obawa, że zdobycie nominacji prezydenckiej GOP przez budzącego tak wiele negatywnych uczuć Trumpa oznaczałoby niemal pewne zwycięstwo faworytki demokratów Hillary Clinton w ostatecznym wyścigu do Białego Domu.
Autor: kg\mtom / Źródło: New York Times, tvn24.pl, PAP