Torturowali go tak, że zapomniał imion córek


Najgorzej było, gdy umieszczono mnie w więzieniu w Jasłyku, miałem połamane nogi i przestałem słyszeć - wspomina po 18 latach spędzonych w uzbeckim więzieniu Muhammed Bekjanow. 63-letni dziś mężczyzna był jednym z więźniów politycznych, którego wypuszczono po śmierci wieloletniego prezydenta Uzbekistanu Isłama Karimowa.

63-letni Muhammad Bekjanow spędził 18 lat w uzbeckim więzieniu. Był redaktorem opozycyjnej gazety, gdy w 1999 roku skazano go za publikowanie i rozprowadzanie zakazanej prasy, uczestniczenie w zakazanych protestach politycznych oraz planowanie zamachu stanu.

Bekjanow zdecydowanie tym zarzutom zaprzeczał.

Przeżył dzięki wsparciu

W pierwszych latach swojego uwięzienia, jak twierdzi, był torturowany fizycznie i psychicznie. - Pewnego razu zostałem umieszczony w odosobnieniu na ponad sześć miesięcy. Zapomniałem wówczas nawet imion moich córek - powiedział. - Najgorzej było, gdy zostałem poddany ekstradycji z Ukrainy i umieszczony w więzieniu w Jasłyku (Jasliq). Miałem połamane nogi i przestałem słyszeć - mówi po latach.

Jak twierdzi, przy życiu utrzymało go wówczas międzynarodowe wsparcie. - Wielu dziennikarzy z całego świata oraz organizacje broniące praw człowieka wciąż się ze mną kontaktowały - opowiada.

Wyczekiwanie odwilży

Bekjanowa zwolniono z więzienia kilka miesięcy po śmierci wieloletniego przywódcy Uzbekistanu Isłama Karimowa, gdy nowy prezydent zdecydował u uwolnieniu części więźniów politycznych. - Gdyby władza się nie zmieniła, bez wątpienia przedłużono by mi karę o kolejne pięć lat - powiedział w rozmowie z agencją Reutera. Pierwotnie 63-latek miał wyjść na wolność w 2012 roku, ale wówczas wydłużono mu wyrok do 2017 roku.

Krótko po śmierci Karimowa Bekjanow relacjonował: -Wszyscy zaczęli traktować mnie inaczej. Nawet zwykli współwięźniowie (niepolityczni) podchodzili i rozmawiali ze mną. Wtedy poczułem, że z góry przyszły jakieś nowe dyrektywy.

Pytany, czy uważa, że jego uwolnienie jest oznaką politycznej odwilży, pozostaje jednak ostrożny: - W więzieniach nadal jest wielu dysydentów, dziennikarzy, obrońców praw człowieka i opozycjonistów. Możemy mówić o zmianach politycznych, gdy wszyscy oni znajdą się na wolności.

Według nowojorskiej organizacji Human Rights Watch, co najmniej 10 dziennikarzy jest nadal więzionych w Uzbekistanie, a oprócz nich także wielu przedstawicieli opozycji, obrońców praw człowieka i innych aktywistów.

Władze Uzbekistanu zaprzeczają, jakoby torturowały Bekjanowa lub jakichkolwiek innych więźniów.

Autor: mm/adso/jb / Źródło: Reuters