"Udziału osób trzecich nie można wyeliminować". Szczegóły śmierci miliardera


Rosyjski miliarder Borys Bieriezowski w chwili znalezienia go przez ochroniarza leżał na podłodze łazienki z wiązaniem przymocowanym dookoła szyi. Znaleziono też fragment podobnego materiału przymocowanego do szyny prysznica - podały w czwartek źródła zbliżone do śledztwa. Policja już wcześniej poinformowała, że na ciele oligarchy nie znaleziono śladów walki, a obrażenia wskazują na powieszenie.

Detektyw Mark Bissel z Thames Valley Police zapytany czy w związku z tym możliwy był udział osób trzecich odpowiedział: - To nie może być całkowicie wyeliminowane - podkreślił.

Brytyjska policja poinformowała już kilka dni temu, podając pierwsze wyniki autopsji, że przyczyną śmierci Bieriezowskiego było powieszenie.

"Lekarz patolog nie znalazł żadnych śladów przemocy" - poinformowano w komunikacie.

Znaleźli ciało

Zwłoki 67-letniego Bieriezowskiego znalazł na podłodze w łazience ochroniarz w sobotę w jego domu w Titness Park w Ascot, ok. 40 km na zachód od Londynu. Ochroniarz widział go po raz ostatni w piątek ok. godziny 22.30.

Bieriezowski - szara eminencja za rządów Borysa Jelcyna, nazywany "ojcem chrzestnym" - uzyskał azyl w Wielkiej Brytanii w 2003 r. Z Rosji uciekł w 2000 r., gdy znalazł się w konflikcie z następcą Jelcyna - Władimirem Putinem.

Jego fortuna, początkowo szacowana na ok. 1,3 mld dolarów, stopniała w wyniku życia w luksusie, finansowania różnych politycznych inicjatyw wspierających antyputinowską opozycję w Rosji oraz serii przegranych procesów, z których najkosztowniejszym okazał się proces z Romanem Abramowiczem.

Autor: mn/tr/k / Źródło: reuters, pap

Raporty: