W jednym ze swoich środowych tweetów prezydent USA Donald Trump wskazał na aneksję ukraińskiego Krymu przez Rosję za prezydentury Baracka Obamy i tym samym najprawdopodobniej zarzucił swojemu poprzednikowi "zbyt łagodną" politykę wobec Rosji - pisze agencja AP. Prezydent zarzucił też tego dnia wywiadowi USA przekazywanie niejawnych informacji mediom.
"Krym został ZAJĘTY przez Rosję za administracji Obamy. Czy Obama był zbyt łagodny wobec Rosji?" - napisał Trump na Twitterze, co agencja AP uznała za prawdopodobną sugestię dotyczącą złego podejścia poprzedniej administracji w Waszyngtonie do kontaktów z Moskwą.
Crimea was TAKEN by Russia during the Obama Administration. Was Obama too soft on Russia?— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 15 lutego 2017
We wtorek rzecznik Białego Domu oświadczył, że Trump jasno dał do zrozumienia, iż oczekuje od Rosji zrzeczenia się kontroli nad półwyspem.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył z kolei w środę, że Rosja nie będzie omawiać z innymi państwami, w tym z USA, kwestii zwrócenia Krymu Ukrainie. Jak dodał, Moskwa będzie nadal przedstawiać partnerom, w tym Waszyngtonowi, swoje argumenty w tej sprawie.
Rosja zaanektowała należący do Ukrainy Krym w marcu 2014 roku w następstwie interwencji wojskowej oraz zorganizowania nie w pełni wolnego referendum, którego wyników nie uznała ani Ukraina, ani Zachód.
"Próba zatuszowania błędów"
W innych wpisach Donald Trump nazwał w środę nonsensem doniesienia mediów o "rosyjskich powiązaniach". Odniósł się w ten sposób do informacji opublikowanyvh przez "The New York Times", który podał, że członkowie sztabu wyborczego Trumpa kontaktowali się ze służbami Rosji.
"Ten nonsens dotyczący rosyjskich powiązań to tylko próba zatuszowania wielu błędów popełnionych przez przegrany sztab Hillary Clinton" - napisał Trump na Twitterze.
This Russian connection non-sense is merely an attempt to cover-up the many mistakes made in Hillary Clinton's losing campaign.— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 15 lutego 2017
W kolejnych wpisach czytamy: "Wspólnota wywiadowcza (NSA i FBI?) nielegalnie przekazuje informacje podupadającym 'New York Times' i 'Washington Post'. Tak jak Rosja". Prezydent USA ocenił również, że "prawdziwym skandalem jest to, że niejawne informacje są nielegalnie rozdawane przez 'wywiad' jak cukierki. Bardzo nieamerykańskie!".
Information is being illegally given to the failing @nytimes & @washingtonpost by the intelligence community (NSA and FBI?).Just like Russia— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 15 lutego 2017
The real scandal here is that classified information is illegally given out by "intelligence" like candy. Very un-American!— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 15 lutego 2017
Odniesienie do "rosyjskich powiązań" dotyczy opublikowanych przez "NYT" w środę informacji o tym, że dane z telefonów i przechwycone rozmowy wskazują, że członkowie kampanii prezydenckiej Trumpa i inni jego współpracownicy wielokrotnie kontaktowali się z wysokimi rangą przedstawicielami rosyjskich służb w roku wyborów.
Rozmówcy gazety - przedstawiciele byłych i obecnych władz USA - nie chcieli ujawniać wielu szczegółów, w tym tego, co było tematem przechwyconych rozmów, tożsamości przedstawicieli rosyjskiego wywiadu, którzy brali w nich udział, ani ilu doradców Trumpa rozmawiało z Rosjanami. Jak podał "NYT", nie jest również jasne, czy rozmowy te miały cokolwiek wspólnego z samym Trumpem.
Dymisja doradcy ds. bezpieczeństwa
Z kolei "Washington Post" podał w ostatnich dniach, że pod koniec stycznia p.o. minister sprawiedliwości i prokurator generalnej Sally Yates poinformowała wysokiej rangi urzędników Rady Bezpieczeństwa Narodowego oraz radcę prawnego Białego Domu Donalda McGahna, że doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Flynn zataił przed najbliższym otoczeniem Trumpa tematykę swoich rozmów z ambasadorem Rosji w Waszyngtonie Siergiejem Kislakiem. Rozmowy toczyły się w grudniu, czyli jeszcze za prezydentury Baracka Obamy. Flynn miał rozmawiać z Kislakiem o amerykańskich sankcjach wobec Rosji.
W poniedziałek miejscowego czasu doradca Trumpa podał się do dymisji.
Autor: mm/adso / Źródło: PAP