Nieznani sprawcy zdemolowali w sobotę wieczorem księgarnię w Charkowie, w której odbywało się spotkanie uczestników krajowego zjazdu Euromajdanów - protestów zwolenników integracji europejskiej Ukrainy. Zebrani musieli uciec z lokalu.
Atak na księgarnię, gdzie obradowała grupa robocza ds. edukacji obywatelskiej, był już drugim tego dnia incydentem.
Na zjazd przybyło ponad 200 delegatów z regionów Ukrainy, w których od listopada trwają prounijne demonstracje. Do pierwszego ataku doszło po południu - młodzi mężczyźni w strojach sportowych próbowali wtargnąć do cerkwi, w której uroczyście otwierano forum.
Pobili ochronę, rozpylili gaz
Do księgarni młodzi sportowcy, zwani na Ukrainie "tituszkami", wdarli się, bijąc ochronę, tłukąc szklane witryny i rozpylając gaz łzawiący. Ludzie, którzy brali udział w naradzie, zmuszeni byli ją przerwać i opuścić pomieszczenie. - Nasze dwudniowe forum rozpoczyna się takimi wydarzeniami, ponieważ komuś bardzo zależy, by je zerwać. Negocjowaliśmy z właścicielami ośmiu sal konferencyjnych, w których chcieliśmy się zebrać, jednak wszyscy odmawiali nam przyjęcia. Ci, którzy wzięli od nas zaliczki, zwracali je, usprawiedliwiając się jakimiś niezgrabnymi wymówkami. Sądzę, że przyczyna jest jedna: władze nie chcą, by to Forum się odbyło - powiedział Jewhen Zacharow, jeden z organizatorów Forum, uczestnik ruchu dysydenckiego w czasach ZSRR, a obecnie szef Charkowskiej Grupy Obrońców Prawa.
"Chowamy się przed władzami w cerkwiach, a to jest bardzo wymowne"
Jewhen Żerebecki, były ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, który przyjechał do Charkowa jako uczestnik protestów na Majdanie Niepodległości w Kijowie i obserwator Forum, ocenił, że obecne wydarzenia w jego kraju "coraz bardziej zbliżają się do niebezpiecznej linii". - Chciałbym uniknąć banalnych skojarzeń, ale chowamy się przed władzami w cerkwiach, a to jest bardzo wymowne - podkreślił. Krajowe Forum Euromajdanów w Charkowie zebrało się, by omówić koordynację trwających na Ukrainie protestów, ich politykę informacyjną oraz kwestie bezpieczeństwa. "Tituszki", którzy próbują przeszkodzić naradzie, to młodzi, wysportowani mężczyźni - przeważnie członkowie prowincjonalnych klubów sportowych. Nazwano ich tak od nazwiska chuligana, który wiosną 2013 roku na oczach milicji pobił dwójkę dziennikarzy. Według powszechnej opinii ludzie ci są sowicie opłacani i działają na zlecenie władz.
Półtora miesiąca Euromajdanu
Protesty na Ukrainie rozpoczęły się 21 listopada, kiedy władze ogłosiły, że wstrzymują przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Następnie, po kilkukrotnych brutalnych atakach milicji na demonstrantów, przerodziły się one w akcje wymierzone w rządzących, z prezydentem Wiktorem Janukowyczem na czele. Główne demonstracje odbywają się na znanym z pomarańczowej rewolucji 2004 roku Majdanie Niepodległości w Kijowie. Od listopada stoi tam miasteczko namiotowe, którego mieszkańcy domagają się wcześniejszych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Autor: ktom\mtom / Źródło: PAP