Nie żyje jeden z ratowników z Tajlandii. "Miał dostarczać tlen, sam miał go za mało".

[object Object]
Trwa walka z czasem w Tajlandii (materiał "Faktów" TVN z 5 lipca)tvn24
wideo 2/25

Nie żyje jeden z nurków, który brał udział w akcji ratunkowej w Tajlandii. Stracił przytomność podczas opuszczania jaskini, w której uwięzionych jest dwunastu chłopców wraz z opiekunem.

Jak podaje Reuters, 38-letni Saman Kunan - były członek tajlandzkiej marynarki wojennej - miał układać butle z tlenem wzdłuż potencjalnej drogi wyjścia z jaskini Tham Luang, w której uwięzionych jest dwunastu chłopców i ich opiekun.

Stracił przytomność w jaskini

- Jego zadaniem było dostarczenie tlenu, ale sam nie miał go wystarczająco dużo w drodze powrotnej - powiedział jeden z dowodzących operacją, cytowany przez BBC.

38-latek stracił przytomność podczas opuszczania jaskini. - W drodze powrotnej po ułożeniu butli z tlenem oficer pierwszej klasy Kunan stracił przytomność - powiedział dowódca nurków tajlandzkiej marynarki adm. Arpakorn Yookongkaew.

- Jego partner (nurkowie ze względów bezpieczeństwa wpływają do jaskini parami - red.) próbował udzielić mu pierwszej pomocy, ale bez efektów. Przenieśliśmy wówczas nurka do komory trzeciej, gdzie ponownie podjęta została reanimacja, ale pozostawał nieprzytomny. Zabraliśmy go więc do szpitala - dodał Yookongkaew.

Mimo wysiłków Samana Kunana nie udało się uratować.

CO WIEMY O AKCJI RATUNKOWEJ

Trwa akcja ratunkowa

Dwunastu zawodników klubu piłkarskiego w wieku 11-16 lat wraz z 25-letnim trenerem weszło w sobotę 23 czerwca do jaskini Tham Luang w prowincji Chiang Rai na północy Tajlandii, gdzie zostali odcięci od świata przez ulewne deszcze. Kompleks jaskiń ciągnie się tam przez kilka kilometrów, przejścia są wąskie, a w porze deszczowej często zalewa je woda. Chłopcy są uwięzieni pod ziemią około czterech kilometrów od wejścia.

Grupę odnaleźli w poniedziałek wieczorem w głębi jaskini brytyjscy nurkowie. Choć według władz wszyscy są już bezpieczni, nierozwiązana pozostaje kwestia wydostania ich z jaskini, która wciąż jest częściowo zalana wodą. Wycieńczonym chłopcom i trenerowi przekazano wysokokaloryczne pożywienie i lekarstwa, a ratownicy przygotowują się na scenariusz, w którym będą oni musieli spędzić w środku nawet kilka miesięcy.

Jedną z rozważanych opcji jest nauczenie chłopców nurkowania. BBC zauważa jednak, że przemieszczanie się niedoświadczonych nurków wąskimi korytarzami może być dla nich bardzo niebezpieczne, a dotychczasowe próby obniżenia poziomu wody za pomocą pomp nie przyniosły rezultatów. Do jaskini cały czas dostaje się też woda spływająca ze wzgórz.

Jeśli grupa będzie musiała czekać, aż woda opadnie naturalnie, może to oznaczać konieczność pozostania w jaskini przez kilka miesięcy. Pora deszczowa w tym regionie dopiero się zaczęła i zwykle trwa do września lub października.

Jak informuje BBC, rosnącym problemem jest obecnie także malejąca ilość tlenu w komorze jaskini, w której przebywają uwięzieni. Jak wytłumaczyły tajlandzkie władze, tlen zużywany jest szybko przez dużą liczbę osób, które pracują na miejscu. Powstał już plan, aby do komory tej doprowadzić specjalną, pięciokilometrową rurę, która będzie doprowadzała świeże powietrze spoza jaskini.

W akcję ratunkową zaangażowanych jest około tysiąca osób w tym nurkowie, wojskowi i cywilni wolontariusze.

Akcja ratunkowa w Tham LuangMałgorzata Latos/PAP
Według CNN tak może wyglądać jaskinia CNN

Autor: ads,mm//kg / Źródło: Reuters, BBC

Źródło zdjęcia głównego: EPA/THAI NAVY SEAL HANDOUT

Raporty: