Strajki kosztują Francuzów miliardy euro


Trwające od dwóch tygodni strajki francuskich związkowców kosztowały kraj już miliardy euro. Według minister gospodarki i finansów, Francja traci dziennie pomiędzy 200 a 400 milionów euro. Jak łatwo obliczyć, protestujący Francuzi sami zubożyli swoje państwo nawet o 5,6 miliarda euro.

Minister Christine Lagarde wypowiadając się na antenie rozgłośni Europe 1 zaznaczyła jednak, że łączne koszty dwóch tygodni walki związkowców z rządem "trudno oszacować". Zwróciła również uwagę na fakt, że w ostatnim czasie wizerunek Francji za granicą został nadszarpnięty przez incydenty, które towarzyszyły manifestacjom przeciwko reformie emerytalnej.

Kosztowna obrona "praw pracowników"

Strajki i protesty trwające już dwa tygodnie spowodowały poważne utrudnienia w życiu Francuzów, w tym braki w zaopatrzeniu w paliwa oraz zamknięcie szkół i urzędów. Praktycznie stanął transport kolejowy, a transport drogowy jest poważnie utrudniony. Około jednej czwartej stacji paliwowych we Francji jest zamkniętych. Najgorsza sytuacja panuje na zachodzie kraju i w rejonie Paryża.

Zmiany w systemie emerytalnym przewidują podniesienie wieku przechodzenia na emeryturę z 60 do 62 lat. Rząd argumentuje, że reforma jest konieczna, aby uratować system od bankructwa. Opozycja i związki zawodowe traktują ją jako zamach na prawa pracownicze.

W miniony piątek francuski Senat uchwalił ustawę o reformie systemu emerytalnego stosunkiem głosów 177 do 153. Ostateczne zatwierdzenie reformy ma nastąpić w tym tygodniu. Jednak związki zawodowe zapowiedziały już kolejne ogólnokrajowe akcje protestacyjne w czwartek 28 października i w sobotę 6 listopada.

Źródło: PAP, tvn24.pl