Specsłużby inwigilują dziennikarzy

Aktualizacja:
 
Logo BNDTVN24

Niemiecki wywiad szpiegował dziennikarzy. Inwigilację BND prowadził w związku z obserwacją afgańskiego ministra handlu i przemysłu Amina Farhanga - poinformował w tygodnik "Der Spiegel" w internetowym wydaniu. Agenci przeglądali m.in. elektroniczną korespondencję reporterki "Spiegla" Susanne Koelbl z afgańskim politykiem.

Tygodnik "Der Spiegel" podał, że agenci BND przez sześć miesięcy 2006 roku śledzili e-maile reporterki Susanne Koelbl z Aminem Farhangem. Szef Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) Ernst Uhrlau miał się dowiedzieć o operacji podległych mu służb dwa miesiące temu, ale dopiero w zeszły piątek poinformował o tym i przeprosił dziennikarkę.

Tymczasem według czwartkowego dziennika "Berliner Zeitung", wywiad mógł szpiegować również innych reporterów, którzy pracowali w Afganistanie. Były korespondent telewizji ZDF Urlich Tilgner powiedział dziennikowi, że w 2007 roku usłyszał od pewnego wysokiego rangą dyplomaty: "Musi Pan zrozumieć, że jest Pan na podsłuchu".

"Der Spiegel" prześwietli BND

Nie obejdzie się bez konsekwencji personalnych Hans-Christian Stroebele

Incydent spowodował nowe wątpliwości wobec BND. Szczególnie zastanawia, dlaczego niemiecki wywiad mógł szpiegować ministra suwerennego kraju, uznawanego przez Niemcy.

 
Inwiligilowany przez BND, minister Muhammad Amin Farhang (fot. www.embassyofafghanistan.org) www.embassyofafghanistan.org

Bundestag przyłącza się do protestów

Redakcja "Spiegla" zapowiedziała w czwartek podjęcie kroków prawnych przeciwko BND. Domaga się zbadania, czy wywiad nie złamał zasady wolności prasy. Działania tajnych służb ostro skrytykowało też Stowarzyszenie Niemieckich Dziennikarzy (DJV), które zażądało od parlamentarnej komisji kontroli nad służbami specjalnymi wyjaśnień. Dlatego Uhrlau tłumaczył się przez dwa dni przed parlamentarną komisją kontroli nad tajnymi służbami z zarzutów o szpiegowanie dziennikarki.

W czwartek z parlamentarnej komisji wyciekła informacja, że śledzenie elektronicznej poczty dziennikarki "Spiegla" było jedynie "efektem ubocznym" obserwacji ministra Amina Farhanga. W jego komputerze zainstalowano program szpiegujący zawartość twardego dysku (tzw. trojana), gdyż Farhang był podejrzewany o kontakty z talibami. Afgański minister ma też obywatelstwo Niemiec i przez wiele lat mieszkał w Nadrenii Północnej-Westfalii.

- Nie obejdzie się bez konsekwencji personalnych - ostrzegł w środę szef frakcji Zielonych Hans-Christian Stroebele. Ale w czwartek szef parlamentarnej komisji kontroli nad służbami specjalnymi Thomas Oppermann z SPD poinformował, że komisja nie zażąda dymisji Uhrlau'a. Przyznał jednak, iż zaufanie parlamentarzystów do BND legło w gruzach.

Wcześniejsze wpadki wywiadu

Niemiecki wywiad już jesienią 2005 roku znalazł się w ogniu krytyki w związku z inwigilacją dziennikarzy. W maju 2006 roku ujawniono ponadto, że od lat 90. BND nie tylko obserwował dziennikarzy piszących o służbach specjalnych, lecz także wykorzystywał ich jako agentów do penetrowania redakcji gazet i tygodników. BND chciał w ten sposób wykryć nielojalnych pracowników we własnych szeregach, przekazujących mediom poufne informacje o specsłużbach.

Wówczas kanclerz Angela Merkel zakazała wszystkim służbom wywiadowczym werbowania dziennikarzy do działań operacyjnych.

Źródło: Der Spiegel, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: TVN24