Przywódca Korei Północnej Kim Dzong UN wysłał "specjalnego wysłannika" do Chin. Pjongjang jest zaniepokojony pogorszeniem się relacji ze swym strategicznym sojusznikiem. Pekin chłodno odnosi się do atomowych ambicji Koreańczyków, do tego doszedł niedawny incydent za zajęciem przez Koreańczyków chińskiego kutra rybackiego.
Do Pekinu poleciał Choe Ryong Hae, wicemarszałek północnokoreańskiej armii i szef jej biura politycznego. 63-letni Choe to nr 2 w armii, po Kim Dzong Unie. Jest najwyższym rangą urzędnikiem Korei Północnej, który odwiedza Chiny, od momentu, gdy Kim Dzong Un w grudniu 2011 przejął władzę w państwie. - Młody przywódca podejmuje próbę zmniejszenia napięcia ws. testu atomowego. Pekin jest bardzo zirytowany - mówi prof. Zhu Feng z Uniwersytetu Pekińskiego.
Irytacja Pekinu
Północnokoreański reżim jest uzależniony od dostaw paliwa i dóbr konsumpcyjnych z Chin. Tymczasem wymiana handlowa między obu krajami zmalała od czasu, gdy Kim wykonał próbę rakiety dalekiego zasięgu (grudzień 2012) i zdetonował ładunek atomowy (luty 2013), wbrew międzynarodowym sankcjom. Jednym z posunięć Pekinu było ograniczenie współpracy kredytowej.
- Kim wysłał drugą osobę w armii jako swego przedstawiciela w odpowiedzi na oczekiwanie Chin, żeby rozmawiać raczej o programie atomowym Pjongjangu i rakiet dalekiego zasięgu, niż o współpracy gospodarczej - mówi Cheong Seong Chang z seulskiego Instytutu Sejong.
We wtorek Północna Korea zwolniła zatrzymany wcześniej chiński kuter rybacki i jego załogę po tym, jak właściciel kutra napisał na swoim mikroblogu, że musiał zapłacić blisko 100 tys. dolarów okupu. Niedługo później chińskie radio państwowe zaprzeczyło, jako zapłacono jakiś okup.
- Zwolnienie chińskiego kutra to kolejny sygnał, że Pjongjang dobrze wie, jak bardzo zirytowane są Chiny, i nie chce robić niczego, co mogłoby skłonić Pekin do odwrócenia się od sojusznika - mówi prof. Zhu.
Autor: //gak / Źródło: Bloomberg