W Gorkach pod Moskwą został zastrzelony lider ruchu Opłot Jewgienij Żylin. Był jednym z organizatorów walk przeciwko ukraińskim siłom rządowym w Donbasie - podał we wtorek "Kommiersant". Rosyjski dziennik nie wyklucza, że zabójstwo ma związek z tymi wydarzeniami.
Sprawca oddał strzały do Jewgienija Żylina i do jego towarzysza, kiedy w poniedziałek wieczorem siedzieli oni przy stoliku w restauracji w Gorkach. Następnie wsiadł do samochodu, który czekał zaparkowany na poboczu drogi. Zabójca praktycznie nie pozostawił śladów (np. łusek) i ubrany był tak, żeby utrudnić jego rozpoznanie - w długi płaszcz, okulary i kapelusz zasłaniające twarz.
Stan drugiego mężczyzny, do którego strzelał zabójca, lekarze oceniają jako krytyczny.
Sprzeciw wobec "nacjonalistów z Zachodu"
Żylin pochodził z Charkowa. Był właścicielem kilku firm o nazwie Opłot, w tym klubu sportów walki, w którym trenowali jego zwolennicy. Po wybuchu demonstracji na kijowskim Majdanie Żylin pojechał do stolicy ukraińskiej, apelując do ówczesnych władz o jak najsurowsze środki wobec protestujących. Jak pisze "Kommiersant", swój sprzeciw wobec "nacjonalistów z Zachodu" Ukrainy Żylin wyrażał z kijem bejsbolowym w ręku, a swoim zwolennikom radził, by łamali przeciwnikom ręce i nogi, co pozwala uniknąć cięższego wymiaru kary.
Po zmianie władzy w Kijowie Żylin próbował przejąć władzę w Charkowie, ale tam wystąpienia zwolenników Opłotu zostały stłumione, a MSW Ukrainy rozesłało za liderem ruchu list gończy. Ukraińscy śledczy utrzymywali, że firmy Żylina wspierają finansowo grupy antyrządowe. Po rewolcie w Doniecku i Ługańsku Żylin pomagał organizować tam ruch separatystyczny i sam walczył z siłami ukraińskimi.
"Gwardia przyboczna"
Jak pisała niezależna "Nowaja Gazieta" w 2014 roku, Opłot uważany był za "gwardię przyboczną" lidera donieckich separatystów Aleksandra Zacharczenki i liczył 10 tysięcy ludzi. Przy czym - jak zauważyła gazeta - ruch ten tworzyło kilkadziesiąt prawie niesterowalnych grup uczestniczących w porachunkach biznesowych.
Ukraińskie media podają, że członkiem ruchu Opłot był także Aleksandr Zacharczenko, obecny premier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.
Z Donbasu Żylin wyjechał pod Moskwę, gdzie próbował zająć się biznesem. Według "Kommiersanta" musiał się ukrywać nie tylko przed władzami Ukrainy, ale także przed radykalnymi ukraińskimi grupami nacjonalistycznymi, które zaczęły go ścigać. W internecie publikowano dane nie tylko o nim, ale i o jego rodzinie, w tym o trojgu dzieci.
Zamach w Charkowie
Prorosyjski polityk ukraiński Ołeh Cariow powiedział "Kommiersantowi", że zabójstwo Żylina związane jest z jego "działalnością polityczną na Ukrainie". Natomiast jeden z liderów donieckich separatystów Aleksandr Borodaj powiedział dziennikowi, że nie wyklucza porachunków biznesowych.
Inny rozmówca "Kommiersanta", znajomy Jewgienija Żylina, wskazuje z kolei na możliwość pretensji na tle podziału pieniędzy - czym również zajmował się Żylin - przeznaczonych na wsparcie "ludowych republik" w Doniecku i Ługańsku.
Służby ukraińskie podejrzewały jednego z działaczy Opłotu m.in. o zorganizowanie zamachu w Charkowie w lutym 2015 r., w czasie którego zginęły cztery osoby.
Do zamachu doszło w czasie Marszu Godności, z okazji rocznicy tragicznych wydarzeń na kijowskim Majdanie.
Według służb, działacz Opłotu wyjeżdżał do rosyjskiego Biełgorodu, gdzie otrzymał instrukcje, pieniądze i ładunek wybuchowy od dwóch funkcjonariuszy służb specjalnych Rosji.
Autor: tas//gak / Źródło: PAP, lb.ua, strana.ua
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 2.0) | неизвестен