Sprzedawał "Stalinowskiego z podwójnym mięsem" i "Od Berii z sosem tkemali". Sprawą zajęła się policja

Źródło:
Business FM, RIA Nowosti, znak.com

Właściciel moskiewskiego fast foodu Stal'in Doner skarży się na bezprawie policji. Był zmuszony zamknąć zakład zaledwie po jednym dniu pracy. Funkcjonariusze zażądali zdjęcia szyldu, a kucharz złożył wymówienie po ich wizycie.

Pochodzący z obwodu orenburskiego Stanisław Woltman otworzył fast food Stal'in Donat w moskiewskim rejonie Koptiewo 7 stycznia. Sprzedawał na wynos kebaby, samsę i kawę.

Oglądaj TVN24 w internecie

Nie tylko nazwa zakładu nawiązywała do czasów stalinowskich. Miejsce zostało udekorowane zdjęciami samego Stalina, a także cytatami z dyktatora, takimi jak "Żyje się lepiej, żyje się weselej" i innymi zwrotami charakterystycznymi dla lat trzydziestych. Pracownik fast foodu był natomiast ubrany w mundur funkcjonariusza NKWD - opisywały rosyjskie media.

W menu było kilka rodzajów kebabów, w tym "Stalinowski z podwójnym mięsem", "Od Berii z sosem tkemali" i "Chruszczowski w serowym lawaszu". Ławrentij Beria to były szef NKWD i jeden z głównych wykonawców zbrodni stalinowskich, tak zwanych czystek. Chruszczow pełnił funkcję I sekretarza Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, przejął władzę po śmierci Stalina.

"Rażący akt bezprawia"

Zainteresowanie fast foodem było spore. W ciągu jednego dnia pracy odwiedziło go ponad 200 osób. Następnego dnia po otwarciu w zakładzie pojawili się funkcjonariusze policji. Zażądali zdjęcia szyldu.

- Zostałem nielegalnie zatrzymany na komisariacie. Zabrali mi paszport, telefon komórkowy, musiałem błagać policjantów, żeby pozwolili mi zadzwonić do ojca, żeby rodzice się nie martwili. Po moich długich namowach zgodzili się na rozmowę, ale w trybie głośnomówiącym. To jest rażący akt bezprawia - opowiadał radiu Business FM Stanisław Woltman. - Próbowali zmusić mnie do zdjęcia szyldu i usunięcia wszystkich napisów. Nie chciałem tego zrobić. Ostrzegali, że to zostanie dokonane ze mną lub beze mnie - dodał.

Policjanci nie wkroczyli do akcji, ale Woltman i tak był zmuszony do zamknięcia fast foodu, ponieważ z pracy zrezygnował kucharz. Odszedł także inny pracownik.

Właściciel zapowiada, że otworzy zakład, kiedy znajdzie nowych ludzi. - Będziemy pracować jak poprzednio. Teraz szukam sprzedawców. Nazwisko Stalin nie jest zabronione w naszym kraju. To nie jest Hitler. To jest Iosif Wissarionowicz, przywódca partii, sekretarz KC, generalissimus. Nie jestem jego fanem, ale to nasza przeszłość. I nie zamierzałem nikogo urazić - podkreślał Woltman.

Honorowanie dyktatora

Zdaniem obrońców praw człowieka otwarcie fast foodu z nazwą Stalina było złym chwytem marketingowym, wielu bowiem może kojarzyć się z represjami politycznymi.

Przedstawiciele organizacji Memoriał, dokumentującej zbrodnie stalinowskie, twierdzą, że podobne inicjatywy nie mogą mieć miejsca w przestrzeni publicznej ze względu na pamięć milionów osób represjonowanych, a także ich bliskich, którzy nadal żyją.

Rosjanie wciąż jednak czczą Stalina. W miastach powstają jego pomniki, a w dniu urodzin dyktatora (18 grudnia) są organizowane manifestacje.

Autorka/Autor:tas/kab

Źródło: Business FM, RIA Nowosti, znak.com