"Putin zdołał kupić lojalność Janukowycza". Zagraniczne media o represyjnych ustawach


- Prezydent Wiktor Janukowycz popycha Ukrainę ku modelowi państwa policyjnego - ocenia komentator "Financial Timesa", kilka dni po przyjęciu przez ukraiński parlament represyjnych ustaw zagrażających wolności prasy i prawu do demonstracji. "Janukowycz może użyć siły, by uciszyć krytyków i przeczekać protesty, ale może też stracić kontrolę nad całą sytuacją. To grozi wybuchem jeszcze większej przemocy" - pisze z kolei "Wall Street Journal".

"Stało się jasne, że (przyjmując w grudniu, wartą 20 mld USD, pomoc finansową od Rosji), Ukraina przyjęła nie tylko rosyjskie pieniądze, ale także charakterystyczną dla tego kraju formę autorytaryzmu" - pisze Neil Buckley, przypominając, że w ubiegłym tygodniu rządząca Partia Regionów Janukowycza przeforsowała w parlamencie pakiet kontrowersyjnych ustaw.

"Nowe ustawy przypominają rosyjskie"

Nowe prawa, pospiesznie uchwalone i wpisane do dziennika ustaw, mogą zostać wykorzystane nie tylko do stłumienia trwających od listopada antyrządowych demonstracji i aresztowania ich uczestników. Komentator "FT" zwraca uwagę, że mogą one także utrudnić Ukraińcom pozbawienie Janukowycza władzy w wyborach w 2015 r., ponieważ pozwalają władzom na blokowanie protestów przeciw ewentualnym oszustwom wyborczym, "podobnym do tych, jakie wyniosły Janukowycza do władzy po wyborach w 2004 r., zanim ich wynik został zakwestionowany przez pomarańczową rewolucję". "Wiele (nowych) ustaw przypomina prawa uchwalone wcześniej w Rosji (...), podczas gdy inne przypominają raczej ustawy obowiązujące na jeszcze bardziej autorytarnej Białorusi, której gospodarka jest również utrzymywana przy życiu przez rosyjskie subwencje" - zauważa komentator.

"Putin kupił lojalność Janukowycza"

"Kluczowa różnica między Ukrainą a Mińskiem jest taka, że na Ukrainie prężnie działa społeczeństwo obywatelskie" - podkreśla Buckley, przypominając, że w Moskwie próżno by szukać setek tysięcy demonstrantów jak podczas demonstracji na Ukrainie za czasów pomarańczowej rewolucji lub ostatnich protestów. Publicysta zauważa, że jeszcze kilka miesięcy temu "niewyszukane zabiegi Rosji", zmierzające do przyciągnięcia Ukrainy, wydawały się jedynie popychać ją ku UE. "Jednak gdy Janukowycz zrozumiał, jak bardzo Rosja może zaszkodzić ukraińskiej gospodarce i jego własnej słabnącej popularności, gdyby zgodził się na umowę stowarzyszeniową z Unią, prezydent Rosji Władimir Putin zdołał kupić jego lojalność" - podkreśla.

Kliczko nowym liderem opozycji?

Także "Wall Street Journal" zauważa w poniedziałek, że "Ukraina to nie Rosja". "Ukraińcy są przyzwyczajeni do wolnych wyborów i wolności słowa, od odzyskania suwerenności odsuwali od władzy wszystkich prezydentów. Sam Janukowycz nie jest popularny w społeczeństwie, a odrzucenie przez niego integracji z UE nie zgadza się z poglądami większości Ukraińców. Nawet elita biznesu z rosyjskojęzycznej wschodniej części Ukrainy sprzeciwia się bliższej integracji z Rosją i sygnalizuje gotowość do zerwania (z prezydentem). Wreszcie władze na szczeblu lokalnym mogą wbrew rozkazom Janukowycza nie wprowadzić w życie represyjnego prawa" - wylicza nowojorski dziennik. Wyłania się też nowy lider opozycji, szef ugrupowania UDAR i były bokser Witalij Kliczko, który według sondaży ma duże szanse na wygraną w wyborach prezydenckich w 2015 r. Władze uchwaliły już ustawę, aby uniemożliwić mu start. "Janukowycz może użyć siły, by uciszyć krytyków i przeczekać protesty, ale może też stracić kontrolę na całą sytuacją. To grozi wybuchem jeszcze większej przemocy i w najgorszym wypadku - rozpadem Ukrainy na (...) wschód i zachód" - przewiduje "Wall Street Journal".

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: aolsz\mtom / Źródło: tvn24

Tagi:
Raporty: