Władze Rosji coraz częściej twierdzą, że Kijów "może zerwać porozumienia pokojowe", zawarte w Mińsku. Politycy Dumy ostrzegają, że wtedy konieczna będzie "interwencja ze strony Rosji". Oświadczają, że „są gotowi udzielić prezydentowi Władimirowi Putinowi konstytucyjnego prawa do wprowadzenia wojsk na Ukrainę”.
Rosyjskie media spekulowały wcześniej, że sprawa wydarzeń w Marjince w obwodzie donieckim 3 czerwca, gdzie w odpowiedzi na atak rebeliantów władze w Kijowie zezwoliły na użycie ciężkiej artylerii, będzie tematem nadzwyczajnego posiedzenia Rady Federacji (izby wyższej parlamentu rosyjskiego).
Posiedzenia nie było, jednak politycy rosyjscy coraz częściej mówią o "możliwym zerwaniu porozumień mińskich ze strony władz w Kijowie", a także "interwencji rosyjskiej w Donbasie z tego powodu".
W starciach o Marjinkę zginęło pięciu żołnierzy ukraińskich, a 39 zostało rannych. Straty po stronie rebeliantów to 50-80 zabitych i ponad 100 rannych.
"Konstytucyjne prawo Putina"
Rzecznik prezydenta Władimira Putina Dmitrij Pieskow, pytany przez agencję RIA Nowosti, czy Putin skorzysta z prawa i zwróci się do Rady Federacji (izby wyższej rosyjskiego parlamentu) o pozwolenie na użycie wojsk rosyjskich za granicą, odpowiedział, że "prezydent może skorzystać z każdego prawa konstytucyjnego".
Władimir Putin otrzymał prawo do wprowadzenia wojsk na Ukrainę podczas ubiegłorocznej aneksji Krymu. Później Rada Federacji, na wniosek samego prezydenta, uprawnienie to cofnęła.
"W przypadku zagrożenia"
Wiceprzewodniczący komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy (izby niższej parlamentu) Leonid Kałasznikow w rozmowie z gazetą „Izwestia” powiedział, że „w przypadku zagrożenia życia rosyjskojęzycznych mieszkańców w Donbasie, parlament może udzielić prezydentowi konstytucyjnego prawa do wprowadzenia wojsk na Ukrainę”.
- Decyzja w tej sprawie może być podjęta przez Dumę i Radę Federacji w każdej chwili, ponieważ z każdym dniem sytuacja na Ukrainie staje się coraz bardziej napięta. Na terytorium donieckiej i ługańskiej republiki ludowej mieszkają rosyjscy obywatele. Sytuacja może rozwijać się według scenariusza w Naddniestrzu (samozwańczej republiki w granicach Mołdawii, gdzie Rosja wprowadziła wojska w 1992 r. – red.) – oświadczył Leonid Kałasznikow.
Uznał, że „Ukraina jest narzędziem w rękach Zachodu, który dąży do osłabienia Rosji”.
"Pogrzebane porozumienia pokojowe"
Kategorycznie w sprawie Donbasu wypowiedział się także przewodniczący komisji ds. edukacji w Dumie Wiaczesław Nikonow.
- Nie wykluczam, że jeśli "Mińsk-2" zostanie pogrzebany, Rosja będzie musiała zrezygnować z preambuły porozumień mińskich, mówiących o gwarancjach integralności terytorialnej Ukrainy. To może być nawet poważniejsze niż interwencja wojskowa – mówił deputowany rządzącej Jednej Rosji, cytowany przez dziennik „Izwestia”.
Nie sprecyzował, co to oznacza: "poważniejsze niż interwencja wojskowa".
Rosyjskie portale cytują także deputowanego Rady Federacji Igora Morozowa, który powiedział, że "jeśli do granic Rosji zbliżą siły zbrojne państw obcych, możliwa będzie opcja powrotu do inicjatywy dotyczącej Krymu, kiedy pojawiła się kwestia ochrony obywateli Federacji Rosyjskiej".
- Byłaby to sprawiedliwa operacja międzynarodowa, dotycząca utrzymania pokoju na wschodzie Ukrainy - tłumaczył Morozow.
O tym, ze sytuacja w Donbasie może "wymknąć się spod kontroli, co doprowadzi do nieprzewidywalnych następstw" mówił na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych w piątek ambasador Rosji przy ONZ Witalij Czurkin.
Autor: tas//rzw / Źródło: Izwestia, RIA Nowosti
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru