Przywódca krymskich Tatarów: Szczerze mówiąc boimy się rozpadu Rosji

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Wiemy, że w otoczeniu Putina nie dzieje się dobrze i sankcje dadzą o sobie znać. Prawdopodobnie dojdzie do wewnętrznego buntu. Jednak szczerze mówiąc boimy się rozpadu Rosji – bo jest to mocarstwo jądrowe i następstwa bardzo nas niepokoją - powiedział w wywiadzie dla telewizji Biełsat legendarny przywódca krymskich Tatarów. Dodaje, że Krym może wrócić do Ukrainy tylko jeśli zmienione zostanie kierownictwo Rosji.

Pierwszy laureat Nagrody Solidarności w wywiadzie dla TV Biełsat odniósł się do aneksji Krymu przez Rosję. Przypomniał, że Tatarzy krymscy zajęli kiedyś Moskwę. - Kremlowscy politolodzy dowodzą, że Krym był kiedyś częścią Rosji. Tatarzy krymscy też kiedyś zajęli Moskwę. Czy to znaczy, że teraz ona również powinna wrócić do Tatarów krymskich? - mówił. Podkreślił, że jest to XVII-XVIII-wieczny sposób myślenia. Dżemilew nazywa takie rozumowanie "prawem najeźdźcy", którego Tatarzy nie zaakceptują. Dżemilew już wcześniej mówił, że dla niego aneksja Krymu to „zjawisko tymczasowe i Krym znów będzie w składzie Ukrainy”.

Tatarzy wybrali Ukrainę

Tatarzy zostali wysiedleni z Krymu na rozkaz Józefa Stalina w 1944 roku z powodu oskarżeń o kolaborację z III Rzeszą. Prawie połowa - 46 proc. - nie przeżyła deportacji. Ocalałym pozwolono na powrót dopiero w połowie lat 80. W efekcie duża część społeczności tatarskiej jest negatywnie nastawiona do władz w Moskwie. Tatarzy krymscy, którzy stanowią 12 proc. ludności półwyspu, byli przeciwni referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji. - Od razu po ogłoszeniu niepodległości Ukrainy Tatarzy krymscy też się określili, postrzegając Krym jako część Ukrainy posiadającą terytorialną i narodową autonomię - mówił Dżemilew w wywiadzie. Komentując proukraiński wybór swojego narodu stwierdził: - Po pierwsze, byliśmy w Rosji ponad 200 lat i dobrze to znamy. Pamięć historyczna u Tatarów krymskich jest dość mocna i pamiętamy tragedie naszego narodu, fakt okupacji naszej ziemi przez Rosję. Po drugie, Ukraina to też kraj, który podlegał rusyfikacji i znajdował się w zależności kolonialnej. I liczyliśmy, że Ukraina wobec Krymskich Tatarów nie będzie zachować się jak kraj z imperialnymi zapędami.

Napięcie tatarsko-rosyjskie

Zdaniem Dżemilewa Tatarzy powinni teraz walczyć o swoje prawa za pomocą internetu. - Gdyby w czasach sowieckich istniał Internet to ZSRR rozpadłby się znacznie wcześniej. Choć obecnie niektóre totalitarne reżimy znalazły sposoby jego ograniczania. Jednak sposobów walki o swoje prawa jest znacznie więcej niż w czasach sowieckich. I gdy w Brukseli mówi się o sankcjach, to ja przypominam, że w 1979 r., gdy ZSRR wkroczył do Afganistanu i nałożono na niego sankcje i przyszyło czekać 10 lat na rozpad ZSRR. Czy nam przyjdzie czekać tyle samo? Jednak w Brukseli twierdzą, że obecnie wszystko postępuje bardziej dynamicznie - stwierdził. Przywódca Tatarów 22 kwietnia b.r. otrzymał zakaz wjazdu na terytorium Federacji Rosyjskiej, co oznacza, że nie może przyjechać do swojego domu na Krymie. Decyzja ta wywołała protesty ludności tatarskiej. Gdy w ubiegłym tygodniu Dżemilew próbował wjechać na Krym, na jego spotkanie wyjechało około trzech tysięcy osób. Władze Krymu ukarały grzywnami kilkudziesięciu Tatarów za udział w demonstracji.

Według Dżemilewa od pierwszych dni po aneksji można było odczuć negatywny stosunek Rosjan do Tatarów i istnieje napięcie między tymi narodami. - Dziecko krymsko-tatarskie może zostać pobite w szkole za rozmawianie w swoim języku. Chamskie jest też zachowanie tych kozaków, band, które nazywają się samoobroną. Pojawia się wrażenie, że oni sami wymknęli się spod kontroli władz, które je sformowały. Nie mogę zagwarantować, że nie będzie żadnych konfliktów etnicznych, choć robimy wszystko, żeby nie doszło do rozlewu krwi. To ślepą uliczka - podkreślił przywódca Tatarów.

Legendarny przywódca Tatarów

7 maja Mustafa Dżemilew został pierwszym laureatem polskiej Nagrody Solidarności. 3 czerwca odebrał ją z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego podczas uroczystej gali na Zamku Królewskim w Warszawie.

71-letni obecnie polityk od młodości uczestniczył w tatarskim ruchu narodowym, by przyłączyć się następnie do środowisk dysydenckich b.ZSRR. Kiedy pod koniec lat 80. powrócił na Krym z łagrów, został pierwszym przewodniczącym parlamentu tatarskiego, Medżlisu, powołanego w niepodległej Ukrainie. Od końca lat 90. jest deputowanym do parlamentu Ukrainy - Rady Najwyższej.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: kło/kka / Źródło: Biełsat, PAP

Tagi:
Raporty: