Palestyński więzień zmarły w izraelskim więzieniu był torturowany - twierdzą palestyńskie władze na podstawie wyników autopsji mężczyzny. Śmierć Palestyńczyka wywołała nowe protesty na Zachodnim Brzegu, gdzie od tygodnia trwają demonstracje solidarności z więźniami.
- Dowody potwierdzają nasze wcześniejsze podejrzenia, że Arafat Dżaradat zmarł w wyniku tortur - powiedział podczas niedzielnej konferencji prasowej palestyński minister ds. więźniów Issa Karake.
Izrael dementuje
Informację zdementowały izraelskie władze oświadczając w niedzielę wieczorem, że w rzeczywistości "pierwsze wyniki autopsji niczego nie wyjaśniły". Według nich, trzeba jeszcze poczekać na wyniki bardziej szczegółowych badań, między innymi toksykologicznych. Nie wykluczone, jak sugerują izraelskie władze, że drobne obrażenia na ciele Palestyńczyka powstały podczas próby jego reanimacji. - Śledztwo w tej sprawie jest trudne i na jego przeprowadzenie potrzeba będzie czasu - powiedział rzecznik izraelskiej policji Mickey Rosenfeld. Wcześniej izraelskie służby więzienne twierdziły, że 30-letni Arafat Dżaradat, aresztowany tydzień wcześniej, zmarł w sobotę na zawał w więzieniu Megiddo.
"Sytuacja jest bardzo napięta"
Śmierć ojca dwójki dzieci z palestyńskiej wioski pod Hebronem na Zachodnim Brzegu, podejrzanego o rzucanie kamieniami, wywołała w niedzielę nową falę protestów. W Hebronie, pod Nablusem i pod Betlejem demonstracje przerodziły się w zamieszki; Palestyńczycy obrzucili żołnierzy kamieniami. Izraelska armia użyła przeciwko protestującym gazu łzawiącego, grantów hukowych i w niektórych miejscach ostrej amunicji. - Sytuacja jest bardzo napięta. Palestyńczycy są wściekli, rzucają kamieniami, żołnierze odpowiadają gazem łzawiącym i metalowymi kulami obleczonymi gumą. Od rana wiele osób zostało rannych, zamieszki trwają praktycznie przez cały dzień. Na ulicach nie ma życia, Hebron strajkuje, sklepy są pozamykane. Planujemy kolejne demonstracje i spodziewamy się, że w najbliższych dniach będzie jeszcze więcej żołnierzy - powiedział działacz z oddolnej organizacji Komitet Obrony Hebronu, Sami Natszeh.
Solidarność z więźniami
W ostatnim tygodniu trwały protesty w związku z nagłym pogorszeniem się stanu zdrowia niektórych Palestyńczyków, prowadzących strajk głodowy w izraelskich więzieniach. Jednym z czterech długoterminowo głodujących więźniów jest Samer Issałi z Jerozolimy Wschodniej, który od ponad 200 dni odmawia przyjmowania posiłków. Aresztowany po raz pierwszy w czasie drugiej intifady, skazany na 26 lat więzienia za strzelanie i dostarczanie broni, został zwolniony przedterminowo w 2011 roku, w ramach wymiany tysiąca palestyńskich więźniów za izraelskiego żołnierza Gilada Szalita, więzionego w Gazie przez Hamas. Issałi został ponownie aresztowany przez izraelską policję w zeszłym roku za naruszenie warunków zwolnienia. Miał zakaz wyjeżdżania poza Jerozolimę, odwiedził jednak sąsiednią palestyńską miejscowość; został zatrzymany w izraelskim punkcie kontrolnym i odesłany do izraelskiego więzienia.
Zaostrzenie konfliktu
Napięcie na Zachodnim Brzegu rośnie również ze względu na coraz częstsze ataki izraelskich osadników na Palestyńczyków lub ich własność. W sobotę sześć osób zostało rannych w położonej na północy palestyńskiej wiosce Kusra, gdy przyszli tam uzbrojeni osadnicy z pobliskiego osiedla Esz Kodesz. Nie był to pierwszy taki incydent, Kusra od lat jest celem ataków Izraelczyków z Esz Kodesz. O obronę jej mieszkańców przed osadnikami upomniała się niedawno pozarządowa organizacja broniąca praw człowieka Jesz Din. Według jej statystyk 91 proc. śledztw prowadzonych przeciwko osadnikom w związku z atakami na Palestyńczyków kończy się zamknięciem spraw bez wyroków. W piątek izraelskie wojsko użyło gazu łzawiącego wobec Palestyńczyków protestujących po modlitwach w meczecie Al-Aksa w Jerozolimie.
Druga intifada?
Z kolei trzydniowy strajk głodowy ogłosiło w niedzielę 4,5 tys. palestyńskich więźniów przebywających w izraelskich więzieniach. Palestyńscy prawnicy przeprowadzą w poniedziałek strajk w formie bojkotu izraelskich sądów. Izrael zażądał od władz Autonomii Palestyńskiej, by opanowały sytuację. Izraelski dziennik "Haarec" doniósł, że palestyńska policja odmówiła rozbijania protestów poświęconych pamięci Arafata Dżaradata. Sceny z niedzielnych protestów wielu Palestyńczykom przypominają czasy drugiej intifady. Komentatorzy tradycyjnie przy takich eskalacjach napięcia zaczynają rozważać możliwość wybuchu trzeciego palestyńskiego powstania. - Wybuch intifady to nie jest kwestia podjęcia decyzji. (Intifada) przychodzi automatycznie, w odpowiedzi na krzywdy wyrządzane nam przez izraelską okupację. Jeśli prezydent Obama chce odwiedzić ten region w okresie spokoju, powinien wywrzeć presję na Izrael, by zwolnił więźniów, szczególnie tych prowadzących strajk głodowy - powiedział w niedzielę na konferencji prasowej palestyński minister Issa Karake.
Autor: dp\mtom / Źródło: PAP