"Wystarczy zobaczyć, w jaki sposób siedział Łukaszenka, a w jaki Putin"

Źródło:
TVN24
"Jak kiedyś przyjeżdżano do mongolskiego chana, tak teraz Łukaszenka przyjechał do Putina"
"Jak kiedyś przyjeżdżano do mongolskiego chana, tak teraz Łukaszenka przyjechał do Putina"TVN24
wideo 2/21
"Jak kiedyś przyjeżdżano do mongolskiego chana, tak teraz Łukaszenka przyjechał do Putina"TVN24

Putin jest mentalnie politykiem XIX-wiecznym, dla niego wspieranie Łukaszenki to jest pytanie o wartości - mówił w TVN24 dziennikarz Biełsatu Zmicier Mickiewicz. Jego zdaniem poniedziałkowe spotkanie przywódców Rosji i Białorusi w Soczi "to nie jest wspieranie strategicznego sojusznika". - Wystarczy zobaczyć, w jaki sposób siedział Łukaszenka, a w jaki siedział Putin - zwrócił uwagę.

Ponad cztery godziny trwały poniedziałkowe rozmowy prezydentów Białorusi i Rosji, Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina. Na spotkaniu w Soczi uzgodnili, że Rosja udzieli Białorusi kredytu w wysokości 1,5 miliarda dolarów. Rosyjski prezydent oświadczył, że Białorusini powinni rozwiązać sytuację w kraju "bez podpowiedzi z zewnątrz".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

"Jak kiedyś przyjeżdżano do mongolskiego chana, tak teraz Łukaszenka pojechał do Putina"

O to, co Łukaszenka mógł zaoferować w zamian za rosyjski kredyt, pytany był we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 dziennikarz Biełsatu Zmicier Mickiewicz. - Ten kredyt jest za mały, żeby Łukaszenka cokolwiek tam sprzedał. Rosja zajmuje się refinansowaniem swojego kredytu, którego wcześniej udzieliła Łukaszence, a część tych pieniędzy pójdzie na spłatę długu dla samej Rosji za gaz. To może być pomoc krótkookresowa, która nie będzie grała większej roli - mówił.

- Jak kiedyś przyjeżdżano do mongolskiego chana, tak teraz Łukaszenka pojechał do Putina - powiedział Mickiewicz. Jak ocenił, odnosząc się do nagrań z rozmów obu przywódców, prezydent Białorusi "nie jest już pewny tego, co robi, że się boi". - Ludzie śmieją się ze zdjęć z tego spotkania. Wystarczy zobaczyć, w jaki sposób siedział Łukaszenka, a w jaki siedział Putin. No i już na wszystko mamy odpowiedź - dodał.

"Wspieranie Łukaszenki to duży cios dla rosyjskiego wizerunku"

Zapytany o to, czy Rosja może chcieć wykorzystać destabilizację na Białorusi, by powiększyć zależność tego kraju od Kremla, Mickiewicz odparł, że "Putin nie będzie szedł na to, bo to mogą być duże konsekwencje dla Rosji, z którymi nie uda się poradzić tak łatwo jak po 2014 roku, po Krymie".

- Rosja ma duże problemy wewnętrzne. Gdy dołączyć do tego problemy zewnętrzne, które oczywiście czekałyby Rosję po ewentualnym włączeniu Białorusi, to już się nie uda - zwrócił uwagę.

- Rosja zajmuje się optymizacją finansów i dlatego Łukaszenka nie dostanie takiego dużego wsparcia. (…) Putin jest mentalnie politykiem XIX-wiecznym. Dla niego wspieranie Łukaszenki to jest pytanie o wartości. Jeden dyktator wspiera drugiego dyktatora, ale to nie jest wspieranie strategicznego sojusznika - komentował dziennikarz Biełsatu. Jego zdaniem "Łukaszenka już każdego denerwuje i nie ma osób, które są do niego bardzo przywiązane". - Wspieranie Łukaszenki to duży cios dla rosyjskiego wizerunku - tłumaczył.

Demonstracje kobiet w Mińsku (archiwum)
Sobotnie demonstracje kobiet w MińskuTUT.BY

Odnosząc się do pytania o ewentualną próbę zewnętrznego destabilizowania Białorusi w celu osiągnięcia korzyści przez Rosję, gość TVN24 zwrócił uwagę, że "Białoruś to jedyne państwo Partnerstwa Wschodniego, które nie ma na swoim terytorium konfliktu".

- Białoruś to państwo unitarne, zdecydowana większość ludności to Białorusini i nie ma takiej enklawy, gdzie taki konflikt można by sprowokować - wyjaśnił Zmicier Mickiewicz.

BiałoruśPAP

Autorka/Autor:ft//now

Źródło: TVN24

Tagi:
Raporty: