Polaku i Rumunie, wara od brytyjskich karpi

 
Łowienie karpii surowo zabronione!"The Evening Standard"

Świąteczna tradycja kontra przepisy – Wielka Brytania rozpoczyna kampanię uświadamiającą emigrantom, że łowienie karpi w celach konsumpcyjnych jest nielegalne. Polakom pozostaje przerzucić się na brytyjski pudding lub… powalczyć o wigilijną rybę. Wtedy jednak mogą zapłacić słoną karę.

Emigrantom o prawnych konsekwencjach moczenia wędki mają przypominać plakaty wzorowane na znakach drogowych. Opublikowała je na swojej stronie internetowej londyńska popołudniówka "The Evening Standard".

Plakaty przedstawiają m.in. uciekającego człowieka z rybą pod pachą (w domyśle złodzieja), rybę na półmisku, nad którym unosi się para, i rybę przebitą harpunem. Każdy z trzech znaków jest w czerwonym kole i przekreślony ukośnie tak, jak znaki zakazu w ruchu drogowym. Na innym plakacie umieszczono martwego karpia.

"Trzymajcie się z dala od naszych ryb" "Dla Polaków złaknionych przysmaków i Rumunów obdarzonych wilczym apetytem przesłanie nie mogłoby być bardziej oczywiste: Trzymajcie się z dala od naszych ryb" - napisała gazeta, zauważając, że karp i szczupak są świątecznymi daniami w Europie Środkowej i Wschodniej.

W Wielkiej Brytanii wędkarstwo wymaga licencji i traktowane jest jako czynność rekreacyjna. Ryby złapane na wędkę wyrzuca się z powrotem do wody, zaś zjada się ryby morskie lub hodowlane. Imigranci, których nakryto na łowieniu ryb w celach konsumpcji, tłumaczą się nieznajomością prawa.

- Plakaty mówią wyraźnie: nie kradnij, nie smaż i nie zabijaj ryb. Są zrozumiałe, więc nie będzie tolerancji dla wymówek – mówi gazecie Michael Heylin, dyrektor Funduszu Zachowania Rybołówstwa i Wędkarstwa (FACT).

Jak dodaje, problem nie jest nowy, ale z otwarciem granic sytuacja "bardzo się pogorszyła". – Niektórzy przybysze nie wiedzą, że my wypuszczamy ryby, ale inni tworzą gangi które doskonale wiedzą, co robią – uważa Heylin. Kara za nielegalne łowienie wynosi 2,5 tys. funtów.

Brytyjczycy bronią swoich karpii To nie pierwsza akcja Wyspiarzy w obronie swoich karpi. Brytyjczycy długo nie mogli zrozumieć, że można je zabierać do domu i jeść, zamiast – jak to miejscowi wędkarze mają w zwyczaju – zrobić pamiątkowe zdjęcie i wypuścić. Już w XVII wieku angielski pisarz Isaak Walton przedstawił smak karpia jako coś, co przypomina bawełnę nadziewaną igłami. Od tego czasu synowie Albionu nie dali się przekonać do smaku tej słodkowodnej ryby.

Bój o karpia nie toczy się zatem o to, że zabraknie karpi na brytyjskich stołach, tylko – w stawach i jeziorach. A wyspiarze łowić lubią. Więc łatwo pewnie nie ustąpią.

Źródło: "The Evening Standard", PAP

Źródło zdjęcia głównego: "The Evening Standard"