Pociski trafiły w meczet


Co najmniej 15 Somalijczyków zginęło, gdy pocisk moździerzowy trafił w meczet w Mogadiszu. Łącznie w starciach rywalizujących ze sobą grup islamistów w ciągu ostatnich trzech dni zginęło co najmniej 65 osób, a ponad 180 zostało rannych.

- Widzę ciała 15 ludzi - mówi agencji Reuters świadek bombardowania. - Chcieli wziąć udział w popołudniowych wyborach - dodaje. Bombardowanie meczetu to kolejna odsłona narastającej w kraju rebelii, z którą walczy rząd prezydenta Szejka Szarifa Szejka Ahmeda.

Największym wyzwaniem dla jego gabinetu są radykalni islamiści, przede wszystkim milicja al-Szabab, kontrolująca znaczne obszary Somalii i uznawana przez USA za organizację terrorystyczną, mającą powiązania z Al-Kaidą.

W walkach z rządem i między frakcjami codziennie giną ludzie. - Zabiliśmy niezliczoną liczbę bojowników rządowych i umiarkowanych islamistów. Ich zwłoki leżą na ulicach - powiedział wysoki przedstawiciel al-Szabab, Szejk Mohamed Ibrahim Bilal.

Były radykał na celowniku

W Somalii od 1991 roku do początku bieżącego roku nie istniał rząd centralny. Wybrany w styczniu na prezydenta umiarkowany islamista Szejk Szarif Szejk Ahmed zdaniem analityków ma rzeczywiste szanse na zjednoczenie Somalijczyków.

Mają w tym pomóc jego islamistyczne korzenie, poparcie parlamentu i fakt, że jest akceptowany przez Zachód. Niemniej jednak, w kraju nadal panuje anarchia.

Źródło: reuters, pap