"Nieprofesjonalna wrzuta". Rosyjski generał: to element nie z naszego Buka


Oficjalny przedstawiciel rosyjskiego ministerstwa obrony generał-major Igor Konaszenkow zabrał głos w sprawie doniesień Ukraińców o "zgromadzeniu dowodów świadczących o zestrzeleniu nad obwodem donieckim malezyjskiego boeinga lotu MH17 z rosyjskiej rakiety Buk". - To zwykłe kłamstwo - stwierdził Rosjanin, nawiązując też do podanych przez holenderską telewizję RTL informacji, że na miejscu upadku samolotu znaleziono metalowy element charakterystyczny dla rakiety Buk.

Generał Igor Konaszenkow odniósł się do słów szefa działu śledczego ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa Wasyla Wołka, który powiedział, że „jego przełożeni, którzy badają sprawę katastrofy malezyjskiego boeinga, przejrzeli 5,5 miliarda publikacji internetowych, z których 700 milionów uznano za takie, które mogą wnieść istotny wkład w sprawie zestrzelenia samolotu”.

- Zwykła matematyka pozwala na stwierdzenie, że koledzy pana Wołka w ciągu doby byli w stanie przejrzeć 23 miliony publikacji dziennie, czyli ok. 700 stron na sekundę. Czy jest to możliwe fizycznie? Oceńcie sami. Osobiście uważam, że otwarte kłamstwa na cały świat są po prostu nieprzyzwoite – mówił generał.

Konaszenkow skrytykował ukraińskie media za „nieprofesjonalne wrzuty” w sprawie katastrofy i stwierdził, że „kontrolowany przez ukraińską służbę bezpieczeństwa portal Censor.net wypuścił ich całą serię”.

Spór o pochodzenie rakiety

Krytykę strony rosyjskiej wzbudziła publikacja w portalu Censor.net, którego redaktor naczelny Jurij Butusow napisał, że "pociski, które trafiły nad obwodem donieckim w samolot malezyjski, mają taki sam skład, jak głowice nowoczesnych rosyjskich rakiet przeciwlotniczych".

- To absolutne kłamstwo. Fragmenty pocisku, pokazywane na zdjęciach przez Censor.net, który dowodzi, że jego elementy należą wyłącznie do rosyjskiego Buka M1-2, są kłamstwem. Akurat te zdjęcia wskazują na pociski Buk-M1, które znajdują się na wyposażeniu armii ukraińskiej - dowodził generał Konaszenkow.

„Systemy rakietowe Buk także znajdują się na wyposażeniu armii ukraińskiej, ale, rzecz jasna, pod Torezem, w lipcu ubiegłego roku, w głębi terenu okupowanego przez prorosyjskich rebeliantów, naszych Buków być nie mogło. Forma elementów rosyjskich i ukraińskich Buków jest podobna, ale rozmiary są inne. Służby wywiadowcze NATO przeprowadziły na szeroką skalę poszukiwania elementów rażących nowoczesnych rakiet rosyjskich ziemia-powietrze. Szczegóły operacji na razie nie są ujawniane. W rękach ekspertów natowskich jest część bojowa pocisku Buk-M1-2 produkcji rosyjskiej. Kompleks Buk-M1-2 został opracowany w 1997 r. i znalazł się na wyposażeniu armii rosyjskiej rok później. I nigdy nie był dostarczany na Ukrainę" - pisał Jurij Butusow.

Wcześniej holenderska telewizja RTL poinformowała o "znalezieniu na miejscu katastrofy malezyjskiego boeinga lotu H17 metalowego przedmiotu, który pasuje do rosyjskiego pocisku rakietowego buk".

RTL relacjonowała, że przywieziony do Holandii odłamek poddali testom międzynarodowi eksperci, w tym analitycy renomowanego ośrodka IHS Jane's w Londynie. Wszyscy potwierdzili, że metalowy fragment miał styczność z ładunkiem wybuchowym charakterystycznym dla pocisków Buk.

„W kwietniu grupa dwunastu holenderskich policjantów i wojskowych uda się na miejsce katastrofy malezyjskiego samolotu. Zespół przygotowuje się do wznowienia misji badawczej w tej sprawie" - pisze Censor.net.

Malezyjski samolot, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur został zestrzelony 17 lipca w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy. W katastrofie zginęło 298 ludzi, w tym pasażerowie i załoga. Większość ofiar to obywatele Holandii.

Autor: tas//gak / Źródło: censor.net, mk.ru

Raporty: