Europarlament przedstawił kandydatów do Nagrody Sacharowa


Pakistan, Gwatemala, Turcja, Wenezuela, Erytrea i Burundi - z tych krajów pochodzą tegoroczni kandydaci do Nagrody Sacharowa. Łączy ich to, że walczą o prawa człowieka. W poniedziałek na sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu przedstawiono ich kandydatury.

Nagroda Sacharowa przyznawana jest od 1988 roku za zasługi w walce o prawa człowieka i demokrację. W ubiegłym roku otrzymały ją jazydki Nadia Murad Basee Taha i Lamiya Aji Bashar, które uciekły z niewoli Państwa Islamskiego. W poniedziałek w Strasburgu na posiedzeniu połączonych komisji spraw zagranicznych, rozwoju i praw człowieka członkowie grup politycznych przedstawili sześć nominacji do nagrody. Ma ona być przyznana na grudniowej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego.

Skazana za bluźnierstwo

W tym roku kandydatką jest m.in. Asia Bibi, pakistańska chrześcijanka, skazana na śmierć za bluźnierstwo, która przebywa w więzieniu od niemal ośmiu lat. Do nagrody została zgłoszona przez Grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Tę 46-letnią zbieraczkę owoców z Sekhpury o popełnienie przestępstwa oskarżyli współpracownicy; w 2010 r. została skazana na karę śmierci, chociaż nie przedstawiono żadnych istotnych dowodów, a nikt z pierwotnych świadków nie zeznawał w jej procesie. Parlament angażuje się w jej sprawę od bardzo dawna, podejmując i wspierając różne inicjatywy na rzecz jej uwolnienia. Jej kandydatura - jak podkreśla PE - stanowi też hołd dla prawników i polityków, którzy z narażeniem życia odważnie walczą o zniesienie pakistańskich przepisów dotyczących bluźnierstwa i bronią nie tylko Asii Bibi, lecz także setek innych osób w podobnej sytuacji.

Obrończyni praw człowieka

Aura Lolita Chavez Ixcaquic jest kandydatką zgłoszona przez Grupę Zielonych w PE. Jest obrończynią praw człowieka należącą do grupy etnicznej Maja Kicze; mieszka w Santa Cruz del Quiche w Gwatemali. Przewodzi Radzie Społeczności Kicze na rzecz Obrony Życia, Natury, Matki Ziemi i Terytorium (CPK) – organizacji skupiającej 87 miejscowych społeczności, które działają na rzecz ochrony swoich ziem i zasobów. Kandydatka występuje przeciw eksploatacji ziemi związanej z wielkimi projektami górniczymi i hydroelektrycznymi. Jak informuje PE, członkowie CPK doświadczają gróźb, zniesławiania i przemocy. 12 czerwca 2012 r. jedną z osób należących do tej organizacji zamordowano.

Turecka opozycja

Grupa Zjednoczonej Lewicy Europejskiej/Nordycka Zielona Lewica chce, żeby nagrodę otrzymali tureccy opozycyjni politycy. Selahattin Demirtas i Figen Yuksekdag to współprzewodniczący Ludowej Partii Demokratycznej (HDP). Zostali aresztowani 4 listopada 2016 roku i nadal przebywają w więzieniu. Po ich aresztowaniu nastąpiło masowe odbieranie immunitetów parlamentarzystom opozycyjnym – miało to miejsce w maju 2016 roku, jeszcze przed próbą zamachu stanu. Grożą im kary 142 i 83 lat pozbawienia wolności. Zdaniem wnioskodawców, symbolizują opór wobec naruszeń praw demokratycznych w Turcji.

Przeciwnicy Maduro

Wspólnym kandydatem Grupy Europejskiej Partii Ludowej oraz Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy jest opozycja demokratyczna w Wenezueli. W uzasadnieniu wymienione jest "Zgromadzenie Narodowe (Julio Borges) oraz wszyscy więźniowie polityczni (...), wśród nich Leopoldo Lopez, Antonio Ledezma, Daniel Ceballos, Yon Goicoechea, Lorent Saleh, Alfredo Ramos i Andrea Gonzalez". "Łamanie praworządności i porządku konstytucyjnego to w Wenezueli brutalna rzeczywistość. Reżim prezydenta N. Maduro opierający się na represjach oraz 'systematycznej i instytucjonalnej przemocy' – o czym donosił ostatnio wysoki komisarz ONZ ds. praw człowieka – stał się niezaprzeczalnym zagrożeniem dla demokracji i bezpieczeństwa. Od początku bieżącego roku 130 działaczy zostało zamordowanych, a ponad 500 arbitralnie uwięzionych. Codziennie dochodzi do naruszeń praw człowieka, a cały kraj znajduje się w kryzysowej sytuacji humanitarnej. Przyznanie Nagrody im. Sacharowa opozycji demokratycznej i wszystkim więźniom politycznym w Wenezueli zdecydowanie będzie służyć sprawie wolności sumienia, praw człowieka, demokracji i praworządności" - czytamy w uzasadnieniu.

Erytrejski dziennikarz

Kandydatem Socjalistów i Demokratów w PE jest z kolei Dawit Isaak, erytrejski dziennikarz. Stał się międzynarodowym symbolem walki o wolność prasy w kraju, w którym sytuacja praw człowieka należy do najgorszych na świecie. W 2001 roku policja zatrzymała Isaaka w jego domu w Erytrei. Według rządu tego kraju został aresztowany za zagrażanie bezpieczeństwu państwa i uznany za zdrajcę, jednak według innych źródeł uwięziono go z powodu opublikowania artykułu o potrzebie reformy demokratycznej w Erytrei. Amnesty International uznaje go za więźnia sumienia. W światowym rankingu wolności prasy prowadzonym przez Reporterów bez Granic Erytrea przez osiem kolejnych lat zajmowała ostatnie miejsce spośród 170–180 ocenianych państw. Isaak jest przetrzymywany bez procesu od ponad 15 lat. Przez ten czas nie pozwolono mu na kontakt z prawnikiem ani rodziną. Ostatnie informacje o nim pochodzą z 2005 r. Władze erytrejskie odmawiają podania jasnych informacji o jego stanie zdrowia lub miejscu pobytu. Jak podaje PE, 20 czerwca 2016 roku erytrejski minister spraw zagranicznych Osman Saleh dał jednak do zrozumienia, że Isaak i inni więźniowie polityczni żyją, mówiąc, że ich proces odbędzie się, "gdy rząd tak zadecyduje".

Działacz praw człowieka z Burundi

Kandydaturą zgłoszoną przez Grupę Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej jest Pierre Claver Mbonimpa, działacz praw człowieka z Burundi oraz założyciel Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Praw Człowieka i Osób Zatrzymanych (APRODH). Ten były policjant założył APRODH w 2001 roku, po odbyciu dwuletniej kary więzienia w połowie lat 90. pod fałszywym zarzutem nielegalnego posiadania broni. Wystosował niezliczone apele i prowadził osobiste interwencje w imieniu osób, które zostały niesłusznie uwięzione, a w 2014 roku sam ponownie trafił do więzienia. W 2015 roku z trudem uszedł z życiem podczas zamachu, przypuszczalnie dokonanego przez burundyjskie służby specjalne. Do ataku – a następnie do zamordowania jego syna i zięcia – doszło, gdy Burundi zaczęło coraz szybciej pogrążać się w kryzysie w sferze polityki i praw człowieka wywołanym decyzją prezydenta Pierre’a Nkurunzizy o ubieganiu się o trzecią kadencję. Po tym zamachu Mbonimpie zezwolono na wyjazd do Europy na leczenie. Stopniowo odzyskał siły i na emigracji w Belgii nadal walczy o prawa wszystkich Burundyjczyków.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock