Rosja oświadczyła w środę, że najnowsze sankcje Unii Europejskiej wobec Syrii przyniosą efekt odwrotny do zamierzonego. MSZ w Moskwie podkreśliło, że nie uzna tych sankcji, które postrzega jako faktyczną blokadę kraju. Równocześnie syryjski reżim doznał ciosu w sferze dyplomatycznej. Dwóch ambasadorów zbiegło do Kataru.
Rosyjski MSZ wyraził zaniepokojenie warunkiem wymagającym od członków UE kontrolowania ładunków morskich i powietrznych zmierzających do Syrii z krajów trzecich, jeśli podejrzewają, że może znajdować się tam broń.
"Rosja nie uznaje (sankcji UE) i postrzega je jako kontrproduktywne i nieskuteczne w rozwiązaniu sytuacji w Syrii" - głosi komunikat. Podkreślono w nim, że przyjęte przez UE środki są sprzeczne z literą i duchem planu pokojowego wynegocjowanego przez międzynarodowego mediatora Kofiego Annana.
W poniedziałek szefowie dyplomacji UE dodali dalszych 25 osób oraz trzy firmy na czarną listę obywateli i firm syryjskich objętych zakazem wjazdu i zamrożeniem aktywów w Unii. UE wzmocniła też kontrolę embarga na broń dla Syrii i zwiększyła pomoc humanitarną.
Jak ogłosiła na konferencji prasowej szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, Komisja Europejska zwiększy o 20 mln euro (do 63 mln) pomoc humanitarną dla Syryjczyków, a państwa członkowskie zadeklarowały kolejnych 27,5 mln euro pomocy.
Ławrow: USA usprawiedliwa terroryzm
Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow zdecydowanie skrytykował także stanowisko USA wobec syryjskiej opozycji, które nazwał "usprawiedliwianiem terroryzmu". Zarzucił USA, że nie potępiły zamachu w Damaszku z 18 lipca, w którym zginęli ludzie z otoczenia prezdenta Baszara el-Asada.
W czasie konferencji prasowej rosyjski minister oświadczył, że "nie znajduje nawet słów na wyrażenie stanowiska w tej sprawie". - To bezpośrednie usprawiedliwianie terroryzmu - dodał. Ławrow odniósł się do komentarza rzeczniczki Departamentu Stanu USA Victorii Nuland, która powiedziała, że ataki takie jak w Damaszku nie są niespodzianką, biorąc pod uwagę postępowanie syryjskiego rządu.
Azja wetuje sankcje dla Damaszku
Szef rosyjskiej dyplomacji skrytykował też ambasador USA przy ONZ Susan Rice, która po zamachu w Damaszku zadeklarowała, że Rada Bezpieczeństwa ONZ powinna przegłosować rezolucję nakładającą sankcje na reżim w Syrii.
W ubiegłym tygodniu Rosja, wspólnie z Chinami, zawetowała trzeci projekt rezolucji grożącej Damaszkowi sankcjami.
- Innymi słowy oznacza to, że "my" (czyli Amerykanie) będziemy wspierać takie akty terroryzmu tak długo, jak długo Rada Bezpieczeństwa nie zrobi tego, czego chcemy - mówił Ławrow.
W zeszłotygodniowym zamachu zginęło kilka osób z najbliższego otoczenia prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Media komentowały, że to najpoważniejszy cios zadany reżimowi od wybuchu rewolty w marcu 2011 roku.
Obserwatorzy opuszczają Syrię
Także dziś 150 obserwatorów ONZ opuściło Syrię i już tam nie powróci - poinformowało agencję AFP dwóch obserwatorów obecnych w Damaszku. Do tej pory w Syrii przebywało 300 obserwatorów ONZ.
- Wyjazd obserwatorów jest następstwem decyzji o zredukowaniu o połowę liczebności misji - poinformował jeden z obserwatorów, nie precyzując, kiedy decyzja o zmniejszeniu misji została podjęta.
300 nieuzbrojonych obserwatorów wojskowych, którym towarzyszyło około 100 ekspertów cywilnych, przybyło do Syrii w kwietniu, by nadzorować rozejm między siłami reżimowymi a rebeliantami, który faktycznie nigdy nie był przestrzegany.
Zawieszenie broni było częścią sześciopunktowego planu, wynegocjowanego przez specjalnego wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej Kofiego Annana w celu zakończenia trwającego od 16 miesięcy krwawego konfliktu.
Ambasadorzy opuszczają Asada
W sferze dyplomatycznej Syria odniosła w środę też bezpośrednią stratę. Jak twierdzi opozycyjna Narodowa Rada Syryjska, dwójka ambasadorów Damaszku zdezerterowała. Od początku rewoltu reżim porzuciło już łącznie troje najwyższych rangą dyplomatów.
Jak poinformował rzecznik NRS Mohamed Sarmini, do Kataru zbiegła ambasador z Cypru i ambasador z Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Uciekinierzy są małżeństwem. Abdelatif al-Dabbagh i Lamia al-Hariri, sunnitka. Jest ona siostrzenicą syryjskiego wiceprezydenta Faruka esz-Szaraa (jego rola w zdominowanych przez alawitów władzach Syrii jest głównie ceremonialna). Urodziła się w prowincji Dara, jednym z ośrodków powstania przeciw rządom autorytarnego prezydenta Baszara el-Asada.
Wcześniej, 11 lipca, od reżimu odwrócił się ambasador w Iraku Nawaf al-Fares jako pierwszy wysokiej rangi dyplomata syryjski opuścił zagraniczną placówkę.
Misję przedłużono, ale oni nie zostają
20 lipca Rada Bezpieczeństwa ONZ przedłużyła o 30 dni misję międzynarodowych obserwatorów w Syrii. Decyzję podjęło jednomyślnie 15 państw członkowskich na spotkaniu w Nowym Jorku. Rada zastrzegła, że ponowne przedłużenie mandatu będzie możliwe tylko wtedy, gdy nie dojdzie do kolejnych przypadków użycia broni ciężkiej.
W ostatnich dniach konflikt w Syrii przybrał na sile. Wojska reżimowe ostrzeliwały w środę opanowane przez powstańców północne przedmieście Damaszku oraz Aleppo (Halab) na północnym zachodzie Syrii.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie od wybuchu w połowie marca 2011 roku powstania przeciwko Asadowi zginęło 19 tys. osób, głównie cywilów.
Autor: zś,mk//bgr/k / Źródło: PAP, Reuters