"Łukaszenka otworzył oczy" europejskiej dyplomacji

Aktualizacja:
 
Negatywne oceny Łukaszenki w światowej prasieTVN24

"UE powinna jak najszybciej ponownie wprowadzić w życie sankcje wobec prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki i jego popleczników", uważa niemiecki "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Także inne znane tytuły zdecydowanie krytykują Alaksandra Łukaszenkę. Mało przychylne komentarze dotykają także europejskiej dyplomacji, w tym szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego.

Dziennikarze z Niemiec, Hiszpanii, Rosji i USA zgodnie negatywnie wypowiadają się na temat sposobu, w jaki "Baćka" (ojczulek - pieszczotliwe określenie Łukaszenki) zabezpieczył sobie czwartą kadencję na stanowisku prezydenta.

przed sześcioma tygodniami niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle oraz jego polski kolega Radosław Sikorski pojechali do Mińska, by nalegać na uczciwy przebieg wyborów oraz zabiegać o zbliżenie Białorusi z Zachodem. Społeczeństwo zobaczyło jednak w telewizji państwowej niewiele więcej niż przyjazne uściski dłoni, które podniosły ocenę Łukaszenki "Financial Times Deutschland"

Nieprzemakalny Łukaszenka

Białoruskie wybory prezydenckie są "przykrą nauczką" dla Zachodu, komentuje dwa dni po wyborach niemiecki dziennik "Financial Times Deutschland". Gazeta krytycznie ocenia też wspólną wizytę szefów dyplomacji Polski i Niemiec w Mińsku na kilka tygodni przed wyborami.

Według dziennika Niemcy i partnerzy w UE myśleli, że "trochę pogodnej dyplomacji" pomoże zmienić Białoruś. "Zupełnie niewzruszony Łukaszenka otworzył im oczy. Rozczarowanie i oburzenie z tego powodu jest albo naiwne, albo zakłamane", pisze "FTD".

Jak przypomina dziennik, "przed sześcioma tygodniami niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle oraz jego polski kolega Radosław Sikorski pojechali do Mińska, by nalegać na uczciwy przebieg wyborów oraz zabiegać o zbliżenie Białorusi z Zachodem. Społeczeństwo zobaczyło jednak w telewizji państwowej niewiele więcej niż przyjazne uściski dłoni, które podniosły ocenę Łukaszenki".

Według gazety, "każda nadzieja, że Łukaszenka pozwoli na demokratyczną wiosnę, jest nonsensem". "Unia powinna utrzymać sankcje wobec Mińska i ograniczyć kontakty, za wyjątkiem wspomagania rozwoju społeczeństwa obywatelskiego", dodaje "FTD"

Biada Białorusi

Jednak w stolicach zachodnich krajów sąsiedzkich panowała pewna, choć trudna do uzasadnienia, nadzieja, że tym razem nie odbędzie się to w sposób tak ewidentnie niedemokratyczny, jak w przypadku poprzednich wyborów "Frankfurter Allgemeine Zeitung"

Gazeta dodaje, że nikt nie oczekiwał, iż "ostatni dyktator Europy" tym razem przegra wybory. "Po prostu zbyt dobrze funkcjonuje system jego panowania, który ogranicza wolność słowa i zastrasza opozycję polityczną groźbami oraz prześladowaniami", piszą niemieccy dziennikarze.

"Jednak w stolicach zachodnich krajów sąsiedzkich panowała pewna, choć trudna do uzasadnienia, nadzieja, że tym razem nie odbędzie się to w sposób tak ewidentnie niedemokratyczny, jak w przypadku poprzednich wyborów. Właśnie dlatego, że Łukaszenka pewnie siedzi w siodle, a opozycja polityczna, która wystawiła dziewięciu kandydatów, jest beznadziejnie podzielona, nie zaryzykowałby wiele, pozwalając tym razem na demokratyczne reguły", pisze "FAZ".

Gazeta dodaje, że choć w trakcie kampanii wyborczej zachowano pewne pozory, to teraz "reżim pokazuje swoją prawdziwą twarz". "Znów kandydaci na prezydenta, na których podobno nikt nie głosował, zostali pobici na ulicach i uwięzieni. To dowód, że z tym człowiekiem, który najwidoczniej bardziej obawia się o utrzymanie władzy, niż się do tego przyznaje, nie dojdzie do reform", dodaje "FAZ".

Głos zza oceanu

"Plany Zachodu dotyczące wprowadzenia demokracji na Białorusi legły w gruzach w niedzielę na Placu Niepodległości w Mińsku", pisze w komentarzu redakcyjnym "Washington Post", również wzywając Zachód do przywrócenia sankcji.

Należy przywrócić i wzmocnić sankcje przeciwko prezydentowi i jego najbliższym współpracownikom, ze specjalnym uwzględnieniem osób zamieszanych w niedzielne wydarzenia "Washington Post"

"Łukaszenka, który chce, by Zachód i Rosja grały przeciwko sobie, może teraz sądzić, że znajdzie ratunek w Moskwie, która ogłosiła, że wybory są 'sprawą wewnętrzną Białorusi'", pisze "WP". Jednak zdaniem Amerykanów zachodnie rządy powinny upewnić się, że Łukaszenka zapłaci za swoje zachowanie. "Należy przywrócić i wzmocnić sankcje przeciwko prezydentowi i jego najbliższym współpracownikom, ze specjalnym uwzględnieniem osób zamieszanych w niedzielne wydarzenia", wskazuje dziennik.

W zeszłym miesiącu ministrowie spraw zagranicznych Niemiec i Polski (tak, ten drugi jest moim mężem) pojechali do Mińska i w zamian za wolne wybory w imieniu UE zaproponowali Białorusi pakiet pomocowy, bardziej otwarte granice oraz pogłębienie związków ekonomicznych i politycznych. Jednak od tego czasu Łukaszenka poprawił swoje kokieteryjne stosunki z Kremlem i podpisał kontrakt naftowy z Moskwą, upewniając się, że stary model ekonomiczny pozostanie przynajmniej częściowo niezmieniony Anne Applebaum

O wyborach pisze również we wtorek publicystka "Washington Post" Anne Applebaum. "W tych okolicznościach 'zwycięstwo' Łukaszenki oznacza, że po długim flircie z liberalnym Zachodem i autorytarnym Wschodem białoruski dyktator podjął decyzję. W zeszłym miesiącu ministrowie spraw zagranicznych Niemiec i Polski (tak, ten drugi jest moim mężem) pojechali do Mińska i w zamian za wolne wybory w imieniu UE zaproponowali Białorusi pakiet pomocowy, bardziej otwarte granice oraz pogłębienie związków ekonomicznych i politycznych. Jednak od tego czasu Łukaszenka poprawił swoje kokieteryjne stosunki z Kremlem i podpisał kontrakt naftowy z Moskwą, upewniając się, że stary model ekonomiczny pozostanie przynajmniej częściowo niezmieniony".

"I to by było na tyle. Wydane zostaną oświadczenia, może ogłoszone zostaną sankcje. Łukaszenka może mieć trudności z dostaniem wizy do Berlina lub Londynu. Ale prawda jest taka, że Zachód ma już niewiele marchewek do zaoferowania niepopularnym dyktatorom - nawet tym, z którymi dzieli granice - oprócz wolnego handlu i długoterminowych możliwości integracji i wzrostu gospodarczego. Europejscy ministrowie spraw zagranicznych nie mogą zagwarantować Łukaszence majątku ani zaproponować mu nieuczciwych umów naftowych. Mogą rozmawiać o 'wolności'+, co już robili, ale muszą rywalizować z innymi, którzy mówią o 'modelu chińskim', oferującym bardziej przewidywalne formy bezpieczeństwa zatrudnienia i którym nie przeszkadza kilka aresztowań", kontynuuje publicystka.

Jeśli osąd OBWE na temat niedzielnej farsy wyborczej i towarzyszącej wyborom przemocy stanowi kluczowy element podejmowania decyzji, UE powinna zamknąć przed Łukaszenką drzwi "El Pais"

"Unia Europejska nie może dłużej hołubić prezydenta Alaksandra Łukaszenki po nowej, pełnej przemocy farsie wyborczej na Białorusi", pisze z kolei we wtorek hiszpański dziennik "El Pais" w artykule redakcyjnym. Gazeta przypomina, że Łukaszenka "już od 16 lat wsadza przeciwników do więzienia, ucisza nieśmiało krytykujące rząd środki masowej informacji i rządzi ta byłą białoruską republiką sowiecką jak dawniej szef kołchozu".

"Białoruski dyktator, który parę lat temu został łaskawie nazwany przez Waszyngton ostatnim przedstawicielem swego gatunku w Europie, postanowił sfałszować nowe wybory prezydenckie i wybrać się na czwartą kadencję. Autokrata rzadko rezygnuje ze znacznej części władzy absolutnej", pisze "El Pais".

"Jeśli osąd OBWE na temat niedzielnej farsy wyborczej i towarzyszącej wyborom przemocy stanowi kluczowy element podejmowania decyzji, UE powinna zamknąć przed Łukaszenką drzwi", konkluduje "El Pais", nawiązując do opinii OBWE, że Białorusi "bardzo daleko do wolnych wyborów".

Przykład z Mińska

Natomiast rosyjski dziennik "Wiedomosti" ostrzegł we wtorek, że "przykład Białorusi może okazać się zaraźliwy dla przyszłych wyborów parlamentarnych i prezydenckich w Rosji".

"Oficjalna reakcja Kremla, który orzekł, że zwycięstwo Łukaszenki jest 'wewnętrzną sprawą' dowodzi, że władze Rosji zastanawiają się, jakie wybory powinny zorganizować w latach 2011-12", oceniła gazeta.

Oficjalna reakcja Kremla, który orzekł, że zwycięstwo Łukaszenki jest 'wewnętrzną sprawą' dowodzi, że władze Rosji zastanawiają się, jakie wybory powinny zorganizować w latach 2011-12 "Wiedomosti"

"Wiedomosti" podkreśliły, że Łukaszenka "w twardy sposób utrwalił status ojca narodu i niezmiennego lidera kraju".

"A jednocześnie zaprzepaścił świetną okazję, by zwyciężyć w uczciwych, przejrzystych wyborach. By zwyciężyć ładnie i zdecydowanie poprawić swoją międzynarodową reputację", napisali dziennikarze.

Dziennik dodał, że "Łukaszenka w każdym przypadku pokonałby konkurentów z ogromną przewagą - bez szans na drugą turę". "Wiedomosti" przytaczają w tym kontekście przedwyborczy sondaż pracowni TNS-Ukraina, który dawał urzędującemu prezydentowi 57 proc. głosów, a liderom opozycji - Uładzimirowi Niaklajeuowi i Andrejowi Sannikauowi - po pięciu proc.

"Zamiast tego prezydent wraz ze swym otoczeniem przekształcił wybory w 'wybory' i zapewnił sobie zwycięstwo metodami, które mogą postawić je pod znakiem zapytania i podważyć międzynarodową legitymację reżimu Łukaszenki", skonstatowały "Wiedomosti".

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24