Korea Północna zażądała, by wszyscy pracownicy z Południa opuścili kompleks przemysłowy Kaesong. Według szefa organizacji zrzeszającej działające tam koncerny, datą graniczną ma być 10 kwietnia. Już w czwartek do kraju ma wrócić 222 obywateli Korei Południowej. Seul uspokaja i twierdzi, że to nie ultimatum.
Korea Północna wciąż blokuje kompleks położony na terenie własnego kraju. W środę na powrót z Kaesong do Korei Południowej zdecydowało się tylko 36 osób, co oznacza, że fabryki nie przerwały pracy.
W Kaesong 600 osób z Południa
W czwartek kompleks ma opuścić 222 kolejnych. Na miejscu pozostanie jednak jeszcze aż 606 obywateli Korei Południowej.
Jak podaje Reuters, powołując się na Ok Sung-suka, szefa organizacji zrzeszającego koncerny działające w Kaesong, władze Korei Północnej dają czas na opuszczenie kompleksu do 10 kwietnia. Koreańczycy z Południa chcieli terminu o trzy dni dłuższego. Phenian nie podaje jednak, co stanie się, gdy ktoś z Południa pozostanie na miejscu.
Południowe ministerstwo ds. unifikacji Korei twierdzi jednak i uspokaja, że wypowiedź Ok Sung-suka została "wypaczona". Zdaniem resortu Phenian do 10 kwietnia chce poznać tylko listę pracowników, którzy chcą wyjechać do kraju.
Phenian już wcześniej groził zamknięciem prowadzonej wspólnie z Koreą Południową specjalnej strefy przemysłowej, mimo że Kaesong generuje ogromne zyski.
Złota kura Kim Dzong Una
W 2012 roku w kompleksie, który jest połączeniem taniej siły roboczej z Korei Płn. z południowokoreańskim kapitałem i technologiami, wyprodukowano towary wartości 470 mln dolarów. Park technologiczny Kaesong istnieje od niemal dziesięciu lat. Jest siedzibą 123 południowokoreańskich firm. Pracuje w nim ponad 50 tys. Koreańczyków z Północy.
Kaesong jest dla Phenianu jednym z nielicznych źródeł dewiz. Jest także, a być może był, jedynym wspólnym koreańskim projektem gospodarczym i symbolem odprężenia w relacjach między obiema Koreami.
Autor: kcz//kdj/k / Źródło: Reuters, tvn24.pl