Kolejne czystki w prokuraturze, a Erdoganowi spada poparcie

Aktualizacja:

Dwóch wysokich rangą prokuratorów, kierujących wielkim dochodzeniem w sprawie korupcji w rządzie, zostało usuniętych ze swoich stanowisk. To kolejny etap wielkiej czystki w stambulskiej prokuraturze i policji, które premier Turcji Recep Tayyip Erdogan oskarżył o politycznie motywowany atak na jego gabinet. Sondaże pokazują jednak, że popularność szefa rządu gwałtownie spadła.

Prokuratorzy prowadzący sprawę nie zostali zwolnieni, ale zostali przeniesieni do innych zadań. Jak podaje dziennik "Hurriyet", decyzję przełożonych o przeniesieniu otrzymali za pośrednictwem e-maila. Stosowną decyzję w sprawie śledczych podjął mianowany przez rząd główny prokurator Stambułu, Hadi Salihoglu. Ponadto w czwartek dziennik "Milliyet" poinformował o kolejnych czystkach w stołecznej policji. Według gazety około 500 funkcjonariuszy z Ankary straciło pracę lub zostało przeniesionych na niższe stanowiska. To samo dotknęło 274 funkcjonariuszy z Izmiru. Przeniesieni są funkcjonariuszami z różnych szczebli hierarchii służbowej, zaczynając od najniższego.

Czystki w zemście

Wielka afera korupcyjna, która wybuchła jeszcze w grudniu, kosztowała już stanowisko niemal połowę prokuratorów pracujących w stambulskiej prokuraturze. Zwolniono lub skierowano do innych zadań 90 z 192 prokuratorów. Wszystkie decyzje personalne podejmowano po 21 stycznia, kiedy stanowisko mocą decyzji rządu zajął Salihoglu. Erdogan nawet nie ukrywa, że celowo nęka prokuratorów i policjantów. Wielkie śledztwo, które ujawniło szeroką korupcję w kręgach rządowych, jest jego zdaniem motywowanym politycznie atakiem na jego gabinet. Stambulscy śledczy i policjanci mają brać udział w tworzeniu "równoległego państwa". Afera wybuchła 17 grudnia, kiedy policja zatrzymała 50 osób, w tym synów kilku ministrów. Są podejrzani między innymi o korupcję podczas przetargów w sektorze budowlanym. Dochodzenie w sprawie korupcji podkopało zaufanie do rządu i otoczenia premiera. Erdogan zmuszony był przeprowadzić rekonstrukcję gabinetu.

Premier traci, partia nie

Z najnowszych badań opinii publicznej wynika, że premier stracił wiele na popularności. Znacznie bardziej, niż po brutalnym stłumieniu fali zamieszek latem 2013 roku. Jak wynika z badania, działania szefa rządu w styczniu popierało 39,4 proc. badanych. Z kolei jeszcze w grudniu 2013 roku zwolennikami Erdogana było 48,1 proc. ankietowanych, a grudniu 2012 roku - 59,1 proc. Spadek popularności premiera nie jest jednak dla niego klęską. Nadal nie ma z kim przegrać. W Turcji brakuje silnej opozycji. Jeśli wybory parlamentarne odbyłyby się w najbliższą niedzielę, Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana zdobyłaby 43,2 proc. głosów. Na drugim miejscu z poparciem na poziomie 28,1 proc. uplasowałoby się główne ugrupowanie opozycji, Partia Ludowo-Republikańska (CHP). AKP odniosła miażdżące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych z 2011 roku. Zdobyła wówczas prawie połowę głosów (49,8 proc.). Na CHP zagłosowało wtedy 26 proc. wyborców.

Korupcja prawdziwa, ale "państwo w państwie" też

42,2 proc. uczestników sondażu odrzuca lansowaną przez Erdogana tezę o spisku i twierdzi, że jedynym powodem obecnego kryzysu politycznego jest śledztwo antykorupcyjne. Z kolei 24,9 proc. badanych jest zdania, że chodzi o próbę zamachu stanu. Aż 60 proc. uważa, że dochodzenia w sprawie korupcji w wysokich kręgach władzy są uzasadnione. Nie zgadza się z tym 26,5 proc. ankietowanych. 59,7 proc. uczestników badania jest przekonanych, że władze chcą zatuszować trwające śledztwa. Ponadto 57,3 proc. ankietowanych zgadza się z Erdoganem co do tego, że ruch Hizmet (Służba) mieszkającego w USA islamskiego duchownego Fethullaha Gulena stworzył w Turcji "państwo w państwie". Premier oskarża organizację Gulena o próbę destabilizacji przed wyborami lokalnymi, które mają się odbyć pod koniec marca oraz przed wyborami prezydenckimi, zaplanowanymi na sierpień.

Autor: mk\mtom\kwoj / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: