Kreml może triumfować. Władze Kirgistanu wypowiedziały umowę z Amerykanami na dzierżawę ważnej strategicznie bazy w Manas pod Biszkekiem. W zamian za to Kirgizi dostaną od Rosjan 2 mld dolarów pożyczki dla ratowania umierającej gospodarki.
Zabawa w kotka i myszkę Kirgizów z Rosjanami i Amerykanami trwała od klikunastu tygodni. Już w grudniu ubiegłego roku zachodnie media podały, powołując się na pragnące zachować anonimowość kirgiskie źródło rządowe, że władze przygotowują się do zamknięcia amerykańskiej bazy.
Zapłatą miał być rosyjski pakiet pożyczek i inwestycji o wartości 2 mld dolarów. Niepewność wokół losów bazy wzmacniał sam kirgiski prezydent Kurmanbek Bakijew, który dawał do zrozumienia, że zamknięcie bazy amerykańskiej jest kwestią czasu.
Rosjanie obiecują worek pieniędzy
Z Moskwy nie płynął jednak konkretny sygnał, że Rosjanie pożyczki udzielą, więc Biszkek ciągle negocjował odpowiednią cenę za opowiedzeniem się po konkretnej stronie.
W Biszkeku zjawił się nawet gen. David Petraeus, nadzorujący operacje wojsk USA w Afganistanie i w Iraku, by przekonywać Kirgizów do niezamykania bazy, która ma kluczowe znaczenie dla amerykańskich planów zwiększenia obecności sił USA w Afganistanie o 30 tysięcy żołnierzy.
Amerykańska oferta okazała się jednak mało konkretna, a Bakijew, stojący w obliczu ogromnego kryzysu - kraj cierpi na braki energii, rośnie w siłę radykalna muzułmańska opozycja, wolność słowa i wyznania jest dramatycznie ograniczana, a władze toczy rak korupcji - postanowił jednak sprzedać swoją życzliwość temu, kto sypnie z większego worka pieniędzy.
Sojuszniczy charakter stosunków
- Kirgistan zamknie amerykańską bazę wojskową po tym, jak Waszyngton odmówił negocjowania lepszej rekompensaty - oświadczył we wtorek Bakijew po rozmowach z rosyjskim prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem.
ITAR-TASS podaje, że Bakijew powołał się również na "negatywny oddźwięk, jaki funkcjonowanie bazy ma w społeczeństwie". W nagrodę Rosjanie do obiecanych 2 mld dolarów dorzucili bezzwrotną pomoc finansową w wysokości 150 mln dolarów.
Rosyjski prezydent podkreślił, że przyznanie Biszkekowi tej pomocy stanowi potwierdzenie sojuszniczego charakteru stosunków między Rosją i Kirgistanem.
Waszyngton ciągle ma nadzieję
Amerykanie płacą obecnie za korzystanie z Manas 150 mln dolarów rocznie. W bazie stacjonuje 1200 osób, w tym głównie Amerykanie, ale również Francuzi i Hiszpanie. Po drugiej stronie Biszkeku swoją własną bazę, obecnie w rozbudowie, mają Rosjanie.
Rzecznik Pentagonu Geoff Morrell powiedział agencji AFP, że Stany Zjednoczone "mają nadzieję na kontynuowanie" użytkowania bazy. Przypomniał, że Amerykanie zawarli z rządem kirgiskim umowę o prowadzeniu operacji z bazy.
Z kolei przedstawiciel sił USA w Afganistanie powiedział w komentarzu dla agencji Associated Press, że wątpi, by amerykańska obecność w Manas faktycznie szybko się zakończyła.
Źródło: tvn24.pl, PAP