Gdyby Europejczycy mogli głosować, wybraliby Obamę


Przeciwnik Baracka Obamy w wyścigu o Biały Dom - Mitt Romney - budzi silne negatywne emocje w Europie - wynika z międzynarodowych sondaży. Sam Obama zaś jest niepopularny na m.in. Bliskim Wschodzie, choć Europejczycy darzą go ciepłymi uczuciami.

Tylko jeden na dwudziestu ankietowanych w Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech przez ośrodek YouGov-Cambridge Forum miał pozytywne nastawienie do Romneya - zauważa "Guardian", omawiając wyniki sondażu przeprowadzonego wśród 12 693 respondentów. W Wielkiej Brytanii, gdzie Romney był w przededniu igrzysk olimpijskich, 47 proc. ankietowanych powiedziało, że jego wybór na prezydenta nastawiłby ich mniej życzliwie do USA; 3 proc. było odmiennego zdania. W Niemczech proporcja głosów jest podobna: 48 do 3 proc. We Francji wynosi 38 do 5 proc.

Ciepłe uczucia do Obamy "Reputacja USA w Europie może spaść do poziomu ze szczytowego okresu niepopularności George'a Busha, gdyby Romney miał się okazać zwycięzcą wyborów prezydenckich" - ocenia "Guardian". "Sondaż świadczy o tym, że ciepłe uczucia, które Europejczycy mają wobec Obamy od czasu jego berlińskiego przemówienia z 2008 r., w którym obiecał przywrócić reputację USA w świecie, są wciąż żywe, mimo iż Guantanamo wbrew jego zapowiedziom nie zostało zamknięte, a Amerykanie nadal są zaangażowani militarnie w Afganistanie" - dodaje. Obama nielubiany Podczas gdy Europejczycy są do Romneya nastawieni negatywnie, perspektywa jego wprowadzenia się do Białego Domu mniej niepokoi Pakistańczyków. 13 proc. ankietowanych w tym kraju deklaruje, iż wygrana Romneya nastawiłaby ich do USA lepiej, wobec 9 proc. będących przeciwnego zdania. Powodem jest to, że za kadencji Obamy USA zaczęły dokonywać w Pakistanie ataków z użyciem samolotów bezzałogowych, w których zginęli cywile. Podobne życzliwsze nastawienie do Romneya obserwuje się również na Bliskim Wschodzie i Afryce Płn. Tylko 8 proc. respondentów w tych krajach powiedziało ankieterom, że wyborcze zwycięstwo Romneya nastawiłoby ich mniej przychylnie do USA. Powodem, jak zaznacza gazeta, jest nie tyle nagłe zauroczenie Romneyem, ile przekonanie, że Obama unikał poważnego zaangażowania się w konflikt izraelsko-palestyński. Taki stan opinii niekoniecznie musi zaszkodzić Romneyowi - zaznacza "Guardian" - a może nawet mu pomóc, ponieważ amerykańscy wyborcy na ogół nie popierają kandydata przyznającego się do proeuropejskich sympatii. Jednym z sukcesów George'a Busha w kampanii w 2004 r. było odmalowanie swego przeciwnika Johna Kerry'ego jako sfrancuziałego w manierach i gustach - przypomina gazeta. O polityce zagranicznej Romneya wiadomo niewiele oprócz tego, że udzieliłby Izraelowi poparcia w razie ataku na Iran, zagroził wypowiedzeniem Chinom wojny handlowej i nazwał Rosję głównym geopolitycznym wrogiem USA. W jego otoczeniu jest kilku tzw. neokonserwatystów, którzy służyli w administracji Busha. Trendy bez zmian Podobne wnioski można wysnuć z z tegorocznego raportu fundacji German Marshall Fund of the United States o trendach transatlantyckich - wynika z niego, że Obama jest wciąż dużo bardziej popularny w Europie niż jego republikański rywal w wyborach Mitt Romney. Raport "Transatlantic Trends 2012" będący wynikiem sondaży w 15 krajach - USA, Rosji (po raz pierwszy), Turcji oraz 12 krajach Unii Europejskiej, w tym w Polsce - wskazuje na dobry stan stosunków między Ameryką a Europą. Sygnalizuje też jednak konflikty i nastroje niezadowolenia po obu stronach Atlantyku w następstwie kryzysu ekonomicznego. Romney w Europie daleko w tyle Według GMF 82 procent Europejczyków ma przychylną opinię o Obamie, natomiast o Romneyu tylko 23 procent mieszkańców Europy wyraziło taki pogląd. 39 procent respondentów ma negatywną opinię o kandydacie Republikanów. 38 proc. odpowiedziało, że nie wie, co o nim myśleć, albo odmówiło odpowiedzi. Gdyby Europejczycy mogli głosować w amerykańskich wyborach, 75 procent mieszkańców krajów UE poparłoby Obamę, a tylko 8 procent Romneya. Prezydent uzyskał jednak od Europejczyków niższą notę za swoją politykę zagraniczną niż w 2009 r. Wtedy podobała się ona 83 procentom ankietowanych, obecnie - 71 procentom. Członkostwo w USA korzystne Raport stwierdza, że mimo kryzysu ekonomicznego 61 procent Europejczyków nadal uważa członkostwo w Unii Europejskiej za korzystne dla gospodarek ich krajów. Gorzej oceniają jednak wspólną walutę. 57 procent powiedziało, że euro jest - lub byłoby (w wypadku krajów spoza strefy euro) - złe dla ich gospodarek. 26 procent Niemców i 27 procent Hiszpanów uważa, że ich kraje powinny opuścić strefę euro. Na pytanie o skutki kryzysu 65 procent mieszkańców krajów UE odpowiedziało, że zostali osobiście nim dotknięci. W USA takiej odpowiedzi udzieliło aż 79 procent respondentów. Niezadowolenie z polityki ekonomicznej rządu jest wszakże nieco większe w Europie - wyraża je 56 procent obywateli - niż w Ameryce (52 procent). Najbardziej niezadowoleni są mieszkańcy krajów południowej Europy: Hiszpanii, Włoch i Portugalii, bardziej poszkodowanych przez kryzys niż kraje Europy Północnej. Uważają, że system jest niesprawiedliwy Po obu stronach Atlantyku przeważa odczucie, że system ekonomiczny nie działa sprawiedliwie, zapewniając większość profitów niewielu ludziom. W Europie uważa tak 76 procent respondentów, w USA - 64 procent. Zarówno mieszkańcy Europy, jak i USA uważają w większości ich sojusz za ważny. W UE wzrósł nawet (do 61 procent) odsetek tych, którzy są zdania, że USA są ważniejsze dla ich narodowych interesów niż Azja. Podobnie 55 procent Amerykanów wyraża przekonanie, że Europa jest dla ich kraju ważniejsza niż Azja; jest to zmiana w porównaniu z rokiem ubiegłym, kiedy w USA przyznawano większe znaczenie Azji. Raport wskazuje poza tym na wzrost negatywnych ocen polityki Rosji po obu stronach Atlantyku. 42 procent Amerykanów i 37 procent Europejczyków ocenia ją pozytywnie - mniej niż w roku ubiegłym.

Autor: jak\mtom / Źródło: PAP

Raporty: